Już przy pierwszym ETS-u widać, że te potencjalne straty są ogromne – zwraca uwagę Tomasz Wróblewski. Mimo to, UE chce narzucić Polsce ETS 2.
ETS-2 obciąży kieszenie Polaków od 2027 roku. Być może zostanie on przesunięty na rok 2028. Relatywnie najwięcej zapłacą najubożsi. Z raportu „Energia, transport, społeczeństwo. Wpływ systemu ETS 2 na gospodarkę Polski” wynika, że wydatki przeciętnej rodziny wzrosną o około 1000–1500 zł miesięcznie. ETS to unijny system handlu emisjami dwutlenku węgla – w praktyce swoisty podatek „klimatyczny” płacony przez obywateli. Jego druga odsłona ma objąć transport drogowy i budynki mieszkalne, co oznacza, że koszty opodatkowania z tego tytułu poniosą w praktyce wszyscy Polacy. O koszty tego podatku Grzegorz Jankowski zapytał Tomasza Wróblewskiego w Polsat News.
Wróblewski: Już ETS 1 jest niezwykle kosztowny
Prezes Warsaw Enterprise Institute przypomniał, że już pierwsza część ETS generuje olbrzymie koszty, przez co państwo musi wydawać na walkę z ubóstwem energetycznym. – ETS jest niezwykle kosztowny. W Polsce w tej chwili wydajemy jako państwo prawie 17,5 miliarda euro na rozmaite osłony i walkę z ubóstwem energetycznym. Tyle pieniędzy trafia do obywateli w formie dopłat, żeby ceny energii nie rosły bardziej. Dodatkowo dodajemy na termomodernizację – zwrócił uwagę.
– Teoretycznie słyszeliśmy, że pieniądze z ETS-u mają zostać przeznaczone na transformację energetyczną i mamy z nich sfinansować przemianę energetyczną tak, by energia była tańsza. Z ETS-u uzyskujemy jakieś 12,5 miliarda euro, może 15 miliardów wpływu. Z Unii Europejskiej, ze względu na transformację i walkę z ubóstwem energetycznym, dostajemy około 7 miliardów. Zostaje jakieś 2 miliardów euro. I za te 2 miliardy mamy przeprowadzić transformację, która ma kosztować do 2035 roku średnio między 50 a 60 miliardów euro rocznie – powiedział szef WEI.
Unijna transformacja energetyczna. „Kosztowne i rujnujące” Polskę
– To już na przy pierwszym ETS-u widać, że te potencjalne straty są ogromne. Dla wielu państw, a szczególnie dla Polski, która musi prowadzić transformację z pełną świadomością swoich uwarunkowań, m.in., że mamy duże zasoby węgla to jest niezwykle kosztowne i rujnujące – przypomniał Wróblewski.
Generowanie ubóstwa energetycznego
Prowadzący dopytał o zarzuty podnoszone wobec polityków, że nie wykorzystali pieniędzy pobranych w ramach ETS 1 na transformację energetyczną.
– Musieli wydawać na ochronę przed ubóstwem energetycznym – zwrócił uwagę Wróblewski. – Jak Polska miała wykorzystać te pieniądze, skoro tak wiele kosztowała nas walka z ubóstwem energetycznym? Dopłaty do rachunków, żebyśmy dzisiaj nie płacili o 100, 200 procent czy więcej złotych miesięcznie. Pieniądze przemielone, ale efekt jest taki, że nic się nie zmieniło. Ani nie przeprowadziliśmy transformacji energetycznej, ani nie staliśmy się bogatsi. Nadal jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy – powiedział.
Źródło: DoRzeczy.pl












Dodaj komentarz