
– Do tej pory nie wymyślono jeszcze bardziej efektywnego źródła OZE niż wiatraki na morzu i lądzie – podkreśla w rozmowie z WNP Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), wskazując, że z rządu popłynął właśnie jasny sygnał odnośnie kontynuacji programu rozwoju morskiej energetyki wiatrowej.
Pojawiają się krytyczne głosy wskazujące, że klimat wokół morskiej energetyki wiatrowej się pogarsza. W niedawnym wywiadzie dla WNP prezes PSE Grzegorz Onichimowski wprost wskazywał, że prąd z kolejnych wiatraków na Bałtyku będzie za drogi. Czy zatem polski program offshore skończy się na pierwszej fazie?
– Tego typu dyskusje zamyka ostatnia deklaracja premiera Donalda Tuska, który zapowiedział bilionowe inwestycje w polską energetykę, w tym w offshore, oraz repolonizację polskich zamówień publicznych w tych megaprojektach.
Na środowym posiedzeniu rząd przyjął projekt ustawy o promowaniu energii z offshore. To kolejna jasna deklaracja, że rząd nie kończy na pierwszej fazie rozwoju programu offshore – druga jest początkiem, a kolejne etapy już są planowane.
Offshore nie osłabi rozwoju lądowej energetyki wiatrowej
Jednak nie brakuje krytyków uwzględnionego w tym projekcie systemu wsparcia inwestycji offshore poprzez kontrakt różnicowy jako rozwiązania, które może wprowadzać na rynek nieuczciwą konkurencję i hamować rozwój lądowej energetyki wiatrowej…
– To nieprawda. Wiatrowe projekty lądowe, podobnie jak fotowoltaika, również mogą korzystać z kontraktów różnicowych, więc nie może tu być mowy o dyskryminacji.
Obecnie rząd, w kontekście wojny handlowej z azjatyckimi producentami, pracuje nad doprecyzowaniem kontraktów w zakresie kryteriów jakościowych. Trwają prace w Ministerstwie Klimatu i Środowiska nad nowymi założeniami, uwzględniającymi kwestie m.in. cyberbezpieczeństwa, stabilności łańcucha dostaw czy obronności. Dzięki temu wsparcie będzie jeszcze lepiej dopasowane do potrzeb kraju.
Czyli offshore nie osłabi rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie?
– Absolutnie nie. To bezpodstawna teza. Oba źródła są potrzebne i pełnią różne funkcje. Offshore to źródło systemowe, porównywalne raczej z atomem czy dużymi blokami gazowo-węglowymi.
Energetyka lądowa ma charakter bardziej rozproszony i lokalny, idealnie sprawdza się w hybrydowych systemach, np. z fotowoltaiką czy magazynami energii. To technologie komplementarne, a nie konkurencyjne, co potwierdzają prowadzone na całym świecie inwestycje.
„Ambicje Unii Europejskiej w zakresie offshore’u wcale nie słabną”
Ale na zachodzie też mówi się o ochłodzeniu klimatu dla inwestycji w offshore. Wystarczy przytoczyć przykład kłopotów duńskiego Orstedu, największego gracza na rynku morskiej energetyki wiatrowej.
– Problemy te wynikają głównie z zawirowań geopolitycznych. W firmę uderzyła bezpośrednio antywiatrakowa polityka Donalda Trumpa. Problemem są też regulacje w niektórych krajach, takich jak np. Niemcy czy Dania, które zdecydowały się na tzw. zerowe aukcje, czyli bez dotacji, co zraziło inwestorów.
Tam, gdzie kontrakty i regulacje zostały przygotowane rzetelnie, projekty rozkwitają, np. we Francji czy w Belgii. Ambicje Unii Europejskiej w zakresie offshore’u wcale nie słabną.
Unia Europejska musi wzmacniać suwerenność energetyczną, musi pokazać także Stanom Zjednoczonym, że potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo i tu nie ma innej opcji niż wielkoskalowa morska energetyka wiatrowa.
Koszty drugiej fazy offshore będą niższe niż atomu, a dodatkowo wzmacniają bezpieczeństwo energetyczne i wojskowe
To ile będzie kosztować energia z drugiej fazy offshore w Polsce? Pojawiają się głosy, że energia z wiatraków na morzu może być nawet droższa od tej z atomu…
– Nie można porównywać kosztów obu technologii. Atom wymaga znacznie większego zaangażowania państwa, a inwestycje w offshore realizowane są w dużej mierze przez prywatny kapitał. Szacunki wskazują, że koszty budowy atomu są co najmniej trzykrotnie wyższe niż offshore.
Ceny w drugiej fazie będą zależały od konkurencji w aukcjach, ale spodziewamy się, że będą zbliżone do obecnych, czyli znacznie poniżej ceny maksymalnej.
Mówiąc o kosztach, musimy wziąć pod uwagę także, że część projektów – np. PGE czy Equinor/Polenergia – jest oddalona od Ławicy Środkowej, co wiąże się z koniecznością budowy dalszej infrastruktury przyłączeniowej. Jednak to właśnie dzięki inwestycjom tych firm państwo zyskuje morską sieć przesyłową. Ta sieć, tak potrzebna Polsce, nie tylko wzmocni bezpieczeństwo energetyczne, ale umożliwi w przyszłości połączenia transgraniczne ze Szwecją, Danią czy krajami bałtyckimi.
Do tego dochodzą aspekty bezpieczeństwa – instalacje offshore mogą służyć marynarce wojennej czy wojsku do monitorowania Morza Bałtyckiego, które staje się dziś strategicznie newralgicznym akwenem. Takich korzyści nie da się przeliczyć na megawatogodziny.
Kolejnym elementem jest łańcuch dostaw. Już dziś w Polsce działa wiele fabryk – w Gdańsku, Szczecinie czy na Pomorzu – które produkują komponenty dla offshore’u, tworząc miejsca pracy i wpływając pozytywnie na gospodarkę. Współpraca z zagranicznymi inwestorami, jak Ocean Wind, doprowadziła do pierwszych w historii kontraktów tego typu z polskimi firmami. To pokazuje, że druga faza nie tylko dostarczy energii, ale także zwiększy znaczenie Polski w europejskim łańcuchu wartości i wzmocni nasze bezpieczeństwo gospodarcze.
Czy faktycznie uda się zbudować ten local content, tak jak deklarował to premier Donald Tusk na wspomnianej konferencji? Polskie firmy wciąż nie mają odpowiednich kompetencji, by włączyć się w łańcuch wartości offshore…
– Wbrew krytyce, już w pierwszej fazie offshore local content wyniósł około 21 proc. – to więcej niż w innych technologiach konwencjonalnie wytwarzających energię elektryczną. Przy czym warto pamiętać, że już na tym etapie mówimy o inwestycjach rzędu 70 mld zł, więc łatwo wyliczyć, ile wynosi 21 proc. tej sumy.
Jako sektor morskiej energetyki wiatrowej wykonaliśmy ogromną pracę, by ściągnąć do Polski inwestycje, nowe fabryki, które dają miejsca pracy i budują bezpieczeństwo dostaw. Dzięki temu w Polsce mamy dziś najnowocześniejsze tego typu zakłady, jakich zazdroszczą nam inne europejskie kraje. Oczywiście, apetyt jest o wiele większy i już widzimy, że w drugiej fazie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej udział polskich firm będzie wzrastał.
Dlatego cieszą nas deklaracje rozwoju local contentu ze strony premiera i spółek Skarbu Państwa, które realizują offshore’owe megaprojekty. To szansa nie tylko na przyciągnięcie nowych inwestycji, ale także rozwój wielu lokalnych podmiotów, takich jak polskie stocznie. Będą miały one szansę wzmacniać się na arenie europejskiej i światowej w tym obszarze.
Chociaż – co muszę podkreślić – jako biznes i tak liczymy zawsze na siebie, chociaż wsparcie ze strony rządu ma tu kluczowe znaczenie.
Branża oczekuje od rządu przewidywalności, spójnej strategii i skutecznego wsparcia finansowego
To czego temu biznesowi zaangażowanemu w rozwój offshore w Polsce obecnie najbardziej potrzeba, by budować ten stosunkowo nowy sektor gospodarki?
– Przede wszystkim przewidywalności. Jasny i stabilny harmonogram inwestycji to podstawa, zarówno dla inwestorów, jak i podwykonawców czy poddostawców.
To postulat do rządu, który kreśli kierunki transformacji polskiej gospodarki i układa miks energetyczny w takich dokumentach, jak Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK) czy Polityka energetyczna Polski (PEP). Tych jednak wciąż nie ma…
– Zgadza się. Mówimy tu o polityce energetycznej państwa, która jeszcze nie została przyjęta.
Ale potrzebna jest także spójna strategia przemysłowa. Jako branża przygotowaliśmy już Europejską Kartę Wiatru, w której znalazły się najpilniejsze do wdrożenia działania, mające na celu wzmocnienie konkurencyjności europejskiego łańcucha wartości energii wiatrowej. Czekamy aż rząd po prostu zaimplementuje do strategii przemysłowej choć część tych propozycji w kontekście lądowej i morskiej energetyki wiatrowej.
I wreszcie, trzeci kluczowy element to wdrożenie narzędzi wspierających polskie przedsiębiorstwa, np. dostęp do finansowania poprzez PFR czy ARP, uproszczenie zasad zamówień publicznych.
Rząd zapowiada takie rozwiązania i liczymy, że zostaną szybko wdrożone.
Źródło: wnp.pl
Dodaj komentarz