Prezydent Nawrocki obiecał raj podatkowy Polakom. Jakie będzie miał szanse zrealizować obietnice?

niezależny dziennik polityczny

Zwolnienie z PIT dla rodzin co najmniej z dwójką dzieci i podwyżka progu podatkowego ze 120 tys. zł do 140 tys. zł. To dwie zmiany w PIT, które zapowiedział w kampanii wyborczej prezydent elekt Karol Nawrocki. A to nie koniec, bo już pojawiły się zapowiedzi, że nowy prezydent Polski „ułatwi” zadanie rządowi i zaproponuje podwyżkę kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. Czy Polaków czekają znaczne obniżki podatków po objęciu urzędu przez prezydenta Nawrockiego, czy raczej nic z tego nie będzie? Sprawdziliśmy.

— Zwolnienie z PIT dochodów do 140 tys. zł rocznie dla rodziców wychowujących co najmniej dwoje dzieci oznaczałoby istotne korzyści podatkowe dla najlepiej zarabiających — nawet do 35,2 tys. zł rocznie na osobę. Przy dwójce dobrze zarabiających rodziców oznaczałoby to nawet 5,8 tys. zł oszczędności i to miesięcznie! – mówi Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton.

Pomysły podatkowe prezydenta elekta na pierwszy rzut oka brzmią więc jak marzenie dla Polek i Polaków.

— Z punktu widzenia podatników wszelkie działania służące obniżeniu podatków powinny być przyjmowane z zadowoleniem nie tylko jako obniżające obciążenia publicznoprawne dla obywateli (tak jest w przypadku PIT), ale również jako, w założeniu, stymulujące rozwój gospodarki (w uproszczeniu, według zasady: więcej pieniędzy zostaje w portfelu podatnika to więcej wyda, co wpłynie pozytywnie na gospodarkę, a przez to i na budżet państwa) — przyznaje Radosław Kowalski, doradca podatkowy prowadzący własną kancelarię podatkową.

Gdy jednak eksperci analizują dalej propozycje prezydenta Nawrockiego, okazuje się, że są z nimi problemy.

Kto skorzystałby na zerowym PIT dla rodzin zaproponowanym przez Karola Nawrockiego

Nie znamy szczegółów propozycji Karola Nawrockiego. Nie ma bowiem jeszcze projektu, choć już pojawiają się sygnały, że prezydent złoży stosowny projekt, jak tylko zostanie zaprzysiężony na urząd prezydenta (6 sierpnia br.).

Małgorzata Samborska wyjaśnia, że obietnicę zerowego PIT dla rodzin można rozumieć jako 140 tys. zł kwoty wolnej dla tych osób, a więc podwyższenie jej z obecnych 30 tys. zł do 140 tys. zł. — To oznacza, że osoby, które dziś przekraczają próg podatkowy i płacą podatek według stawki 32 proc. mogłyby zyskać 35,2 tys. zł rocznie — tłumaczy ekspertka.

— Korzyści jednak maleją wraz z dochodami. Osoby o przeciętnych zarobkach (mediana wynosi ok. 7 tys. zł brutto miesięcznie) skorzystają na tej propozycji w mniejszym stopniu – stwierdza Małgorzata Samborska.

Jak mówi, każdy z dwójki rodziców z dwójką dzieci i zarobkami 7 tys. zł na umowie o pracę, po uwzględnieniu ulgi prorodzinnej płaci obecnie w skali roku ok. 3,6 tys. zł podatku. — Realizacja propozycji Nawrockiego oznaczałaby, że przy takich zarobkach podatek by nie wystąpił. A więc korzyść na osobę (każdego rodzica) wyniosłaby 3,6 tys. zł – tłumaczy doradczyni podatkowa Grant Thornton.

— Przy mniejszych zarobkach korzyść będzie jeszcze mniejsza. W skrajnych przypadkach – nie będzie jej wcale – dodaje Małgorzata Samborska.

A już obecnie, ponad 40 proc. rodziców rozliczających ulgę na dzieci w PIT nie wykazuje wystarczająco dużo podatku w zeznaniu, aby w całości skorzystać z ulgi. — Takie osoby nie odniosą żadnej korzyści z rozwiązania zero PIT dla rodziców z dwójką dzieci.

Wniosek? Na propozycji Karola Nawrockiego zerowego PIT dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci najwięcej skorzystaliby najbogatsi.

Kto skorzystałby na podniesieniu progu skali PIT do 140 tys. zł, zgodnie z propozycją Karola Nawrockiego

Prezydent elekt proponował również podwyższenie progu podatkowego z 120 tys. zł do 140 tys. zł. Przypomnijmy, że po jego przekroczeniu stawka podatku wzrasta z 12 proc. do 32 proc.

— Podwyższenie progu również premiowałoby najlepiej zarabiających — osoby, które obecnie płacą 32 proc. podatku od nadwyżki ponad 120 tys. zł zyskałyby na tym rozwiązaniu maksymalnie 6,4 tys. w skali roku. Jest to jednak zmiana adresowana do osób, które w chwili obecnej mają najwyższe obciążenia składkowo-podatkowe, więc w mojej ocenie uzasadniona społecznie – uważa Małgorzata Samborska.

Dla osób mniej zarabiających, poniżej 120 tys. zł rocznie zmiana byłaby neutralna, a mówiąc wprost – nie zyskaliby nic.

Ile kosztowałaby budżet państwa obniżka podatków zaproponowana przez Karola Nawrockiego i skąd wziąć na to pieniądze

Kolejny problem z propozycjami Karola Nawrockiego to ich koszt dla budżetu państwa. Według szacunków CenEA (z kwietnia 2025 r.) łączne koszty rozwiązań proponowanych przez Karola Nawrockiego w obszarze podatku dochodowego wynoszą 19,1 mld zł rocznie, z czego 15,9 mld zł to koszty zwolnienia z podatków rodzin z dwójką i więcej dzieci i rozszerzenie dostępu do ulgi prorodzinnej (na przedsiębiorców na liniowym PIT i ryczałcie).

Według szacunków Ministerstwa Finansów koszty dla budżetu państwa mogą być jeszcze wyższe i przekroczyć 20 mld zł. Skąd wziąć takie pieniądze w budżecie?

Karol Nawrocki w kampanii wyborczej wskazywał, że źródłem finansowania obniżki podatków może być uszczelnienie VAT. Problem w tym, że to nie takie proste (w 2024 r. tzw. luka VAT była na stosunkowo niskim poziomie, wyniosła 6,9 proc., w 2023 r. – 13,5 proc.).

Dlaczego obniżka podatków zaproponowana przez Karola Nawrockiego jest mało realna

— Nawet jeśli wprowadzenie obowiązkowego KSeF (co jest planowane w lutym i kwietniu 2026 r.) spowoduje większe wpływy z VAT, to i tak koalicja rządząca w pierwszej kolejności realizowałaby postulaty własne, a nie prezydenta — zauważa Małgorzata Samborska.

Ponadto Polska jest obecnie objęta unijną procedurą nadmiernego deficytu, która ogranicza możliwość podnoszenia wydatków poprzez zwiększenie deficytu i zadłużenia państwa. Również z tego powodu, zdaniem naszej rozmówczyni, obie propozycje prezydenta elekta są mało realne do wprowadzenia w najbliższych latach.

Co więcej, nie wpisują się one w obietnice koalicji rządzącej, której ciągle aktualnym postulatem jest podwyższenie kwoty wolnej do 60 tys. zł.

Z tych samych powodów również postulat rządzących jest trudny do zrealizowania, jeśli nie niemożliwy.

Nie chodzi tylko o finanse i budżet państwa

Zdaniem Radosława Kowalskiego, problem z propozycjami Karola Nawrockiego jest też taki, że tego rodzaju rozwiązania nie mają nic wspólnego z upraszczaniem systemu podatkowego, bo nawet jeżeli jakaś grupa podatników – również niemała, bo szacowana na ponad 2,5 mln osób – dzięki nowym rozwiązaniom nie zapłaci w efekcie PIT, to samo stosowanie takich szczególnych regulacji wymaga dostosowania systemów płacowych, może doprowadzić do błędów, a czasami nawet nadużyć przy rozliczaniu podatków.

— Proponowane rozwiązania mogą więc dodatkowo skomplikować system podatkowy. Trudno też przemilczeć fakt, że już wcześniej wprowadzone zmiany pokazały, że ulgi podatkowe nie sprawdzają się jako narzędzie stymulacji do posiadania przez podatników większej ilości dzieci – komentuje Radosław Kowalski.

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*