Burza w PiS. Do zespołu programowego wraca człowiek Morawieckiego, Kaczyński interweniuje

niezależny dziennik polityczny

Ograniczenie roli Mateusza Morawieckiego w tworzeniu programu PiS wywołało ferment w partii oraz wśród jej zwolenników. To efekt publikacji Wirtualnej Polski w tej sprawie. Po tym, jak ujawniliśmy spór wokół byłego premiera, a także przeciwnej mu frakcji w PiS, interweniować musiał Jarosław Kaczyński – słyszymy nieoficjalnie.

Jarosław Kaczyński zdecydował, że za przygotowanie nowego programu wyborczego PiS będą odpowiadali Mariusz Błaszczak, Jacek Sasin, Przemysław Czarnek, Tobiasz Bocheński i Patryk Jaki – pisaliśmy w Wirtualnej Polsce w piątek 21 listopada. Ujawniliśmy zarządzenie prezesa PiS w tej sprawie. 

Nasi rozmówcy w partii przekonują, że wyznaczeni przez Kaczyńskiego politycy to liderzy nowej frakcji w PiS. Część kojarzonych z nią polityków to wewnętrzni przeciwnicy Mateusza Morawieckiego, którzy nie widzą go ponownie w funkcji przyszłego premiera (pisaliśmy o tym we wrześniu).

Jak słyszymy w tym środowisku, wykluczenie Mateusza Morawieckiego z procesu tworzenia programu PiS – a więc z prac świeżo powołanych zespołów prac programowych (ich składy również ujawniliśmy w WP) – ma być, jak ujmuje to jeden z rozmówców, „efektem braku efektów” powołanego przez byłego premiera na początku kadencji „Zespołu pracy dla Polski”

Prezes Kaczyński miał być niezadowolony z braku efektów jego prac dla całej partii – mówi nam jeden z posłów.

– Nowogrodzka uznała, że na półmetku rządów Tuska trzeba ruszyć z nowymi pomysłami i z nowymi ludźmi. Mateusz miał swoją szansę, miał swój zespół, który ograniczył do swoich ludzi, nie dopraszał tych, którzy się z nim nie zgadzają. Efektów tego nie widać, więc powołane zostały nowe zespoły – twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Z efektami pracy „Zespołu pracy dla Polski” pod kierunkiem Morawieckiego można zapoznać się na stronie internetowej. Są tam m.in. obszerne raporty dotyczące energetyki, edukacji, CPK, realizacji obietnic rządu Donalda Tuska, podsumowanie prezydencji w UE czy omówienie projektu budżetu na 2025 rok. Są tam też omówienia konferencji prasowych z udziałem byłego szefa rządu. 

Intencje były dobre, ale finalnie efektów tego nie ma żadnych, nawet a partii wielu zapomniało, że taki zespół w ogóle istnieje – twierdzi jeden z rozmówców z PiS.

Dlatego też rola Mateusza Morawieckiego – wiceprezesa PiS – w tworzeniu nowego programu miała zostać ograniczona. Morawiecki w sprzeciwie wobec tej decyzji postanowił zrezygnować z udziału w panelu programowym PiS 22 listopada, o czym Wirtualna Polska informowała jako pierwsza. 

Jednocześnie były premier i wiceprezes PiS prowadzi własną ofensywę – i w sieci, i w mediach (często nieprzychylnych PiS-owi), i w debatach z przeciwnikami politycznymi (Sławomir Mentzen, Adrian Zandberg, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz), i na spotkaniach z wyborcami w całym kraju.

– Trudno mi sobie wyobrazić, żeby program PiS nie był współtworzony przez byłego premiera, wciąż najpopularniejszego polityka w naszym obozie – zaznacza stronnik Morawieckiego. Ale wielu polityków w PiS tego nie chce. I to rodzi konflikty.

Protesty zwolenników PiS i interwencja prezesa

Napięcie w związku z ostatnimi wydarzeniami było tak duże, że rezygnację z funkcji szefa Rady Programowej PiS – o czym również pisaliśmy w WP – rozważał prof. Piotr Gliński.

Były wicepremier i minister kultury nie zdementował naszych informacji. Oświadczył w lakonicznej odpowiedzi portalowi wPolityce: „Zainaugurowaliśmy dzisiaj cykl konferencji programowych po Katowicach, dziś o dezinformacji i manipulacji, następna 13 grudnia nt. zdrowia. To najlepsza odpowiedź na spekulacje medialne”.

Interwencja prezesa Jarosława Kaczyńskiego i intensywna dyskusja w partii po publikacjach naszego portalu miały wyciszyć rosnący konflikt. W tej sprawie rozmowy trwały nie tylko w weekend, ale również w poniedziałek 24 listopada w centrali PiS przy Nowogrodzkiej – słyszymy.

W partii zauważano, że decyzja o „wycięciu” Morawieckiego wywołała spore protesty zwolenników PiS w internecie. Stronnicy byłego premiera zwracali nam uwagę na pozytywne dla niego komentarze oraz wpisy stwierdzające, że marginalizowanie Morawieckiego jest wielkim błędem PiS

– Jak byśmy go dopisali do któregoś z zespołów, to by się obraził, bo „za niska półka” – twierdzi jeden z polityków PiS, sceptyk Morawieckiego.

Jednocześnie nie brakowało głosów tych, którzy krytykowali poszczególnych polityków, zasiadających w zespołach zajmujących się m.in. sferą mediów, wymiarem sprawiedliwości czy gospodarki. Niektóre nazwiska wywołały spore kontrowersje, zwracano też uwagę, że w zespołach nie znalazło się wielu ludzi kojarzonych z Morawieckim (jak Janusz Cieszyński, Szymon Szynkowski vel Sęk, Michał Dworczyk, Waldemar Buda czy Piotr Müller). 

Jeden z rozmówców: – Zbiję ten argument, że nie ma ludzi Morawieckiego. W zespołach są Marcin Horała, Paweł Jabłoński, Krzysztof Szczucki, Ania Gembicka, Waldek Kraska, Marzena Machałek, Marlena Maląg czy Daniel Milewski. Janusz Cieszyński został włączony do zespołu ds. cyfryzacji, nie pojawił się w pierwotnych dokumentach przez niedopatrzenie. Więc nie jest tak, że ludzi Morawieckiego nie ma. 

Były minister cyfryzacji odpisał nam jednak, że „nic na ten temat nie wie”.

Parlamentarzyści przydzieleni do określonych zespołów mają otoczyć się ekspertami i politykami znającymi się na konkretnych dziedzinach – od energetyki po edukację. Jarosław Kaczyński – z kierownictwem partii – dał im czas, by do końca lutego stworzyć „pierwsze zręby” programu PiS.

Po publikacjach WP w weekend na temat zespołów programowych, rzecznik PiS Rafał Bochenek poinformował, że „każdy, kto będzie chciał wziąć w nich udział i zaangażować się w ich pracę, będzie w te działania włączony”. 

Źródło:onet.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*