W polityce zagranicznej należy i trzeba mieć sojusze, ale trzeba wiedzieć, że nawet w najlepszych sojuszach za wszelką cenę powinno się bić o jak najsilniejszą pozycję własną. Tak, stąd tytułowe „trzeba lewarować”.
Premier Węgier Victor Orban rozmawia zarówno z prezydentem USA Donaldem Trumpem, jak i z prezydentem Chin Xi Jinpingiem. Skądinąd spotyka się przynajmniej raz w roku z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, ale tego akurat nie doradzam, bo to, co ujdzie u Madziarów, na pewno nie ujdzie u Sarmatów. Trump pamięta, że Orban stawiał na niego nawet wtedy, gdy 45. prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki był ścigany przez własny wymiar sprawiedliwości zanim został 47. prezydentem w dziejach USA – stąd premier z Budapesztu ma z definicji silniejszą pozycję u prezydenta z Białego Domu. Na tyle, że amerykański prezydent potrafi w jednym przemówieniu nawet kilka razy wymienić jego nazwisko. Jednak Orban rozsądnie nie wisi tylko na amerykańskiej klamce, a swoją pozycję w relacjach z wciąż największym mocarstwem świata lewaruje sobie bardzo dobrymi relacjami gospodarczymi i politycznymi z „Państwem Środka”, czyli Chinami – globalnym mocarstwem „numer dwa”.
Orban zresztą wydaje się być mistrzem lewarowania, bo nie tylko w tej sprawie potrafi ożenić ogień z wodą: jednocześnie utrzymuje świetne relacje z premierem Izraela Benjaminem „Bibi” Netanjahu, ale i prezydentem Turcji Recepem Erdoganem, a więc przywódcami dwóch państw będącymi wyraźnie na kursie kolizyjnym wobec siebie. Skądinąd akurat sam prezydent Trump jest też przykładem umiejętnego lewarowania, bo w tym samym czasie obnosi się ze strategicznymi relacjami z Izraelem, ale tez bardzo dobrami relacjami z Turcją, której publicznie przyznaje decydującą rolę, gdy chodzi układanie politycznych puzzli w Syrii.
Prezydent Azerbejdżanu Ilhan Alijew, syn prezydenta Azerbejdżanu Hejdara (w czasach ZSRR: Gajdara) Alijewa spotyka się i z prezydentem USA i prezydentem Chin, traktując to jako rzecz w polityce zagranicznej całkowicie naturalną.
Wspomniana już Turcja utrzymuje bardzo poprawne relacje z Rosją (mimo, że kilka lat temu zestrzeliła w jej samolot wojskowy, który raptem na 16 sekund naruszył turecką przestrzeń powietrzną i nawet już wracał, ale nie zdążył…), mając jednocześnie także bardzo poprawne relacje z Ukrainą. I znów godzenie ognia z woda jest fundamentem polityki zagranicznej Ankary. Kolejnym przykładem na to są tez świetne kanały informacyjne Ankary z Moskwą, ale też Ankary z Waszyngtonem.
A czemu Polska lewarować nie chce? Lewarować nie umie? Lewarować się boi? No, właśnie czemu?
Źródło: DoRzeczy.pl












Dodaj komentarz