Połowa parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości nie wywiązuje się z obowiązku comiesięcznych wpłat na rzecz partii – informuje „Super Express”. Obowiązkową składkę zarządził prezes Jarosław Kaczyński po cięciach w państwowej subwencji. Problem nasilił się po wygranych przez PiS wyborach prezydenckich.
Nakaz prezesa PiS wprowadzono w ubiegłym roku, gdy partia wpadła w poważne tarapaty finansowe. Po tym, jak Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe PiS z wyborów w 2023 roku, Ministerstwo Finansów obcięło dotacje i subwencje. W efekcie partia otrzymuje rocznie o 10 milionów złotych mniej z budżetu państwa.
Obowiązkowa zbiórka miała załatać tę dziurę. Zgodnie z zarządzeniem, każdy poseł ma wpłacać 1000 złotych miesięcznie, a eurodeputowany – 5000 złotych. Przy 188 posłach i 34 senatorach powinno to dawać łącznie ponad 2,6 miliona złotych rocznie.
Jak się jednak okazuje, dyscyplina finansowa w partii spadła tuż po zwycięstwie Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich. Od tego czasu połowa parlamentarzystów po prostu przestała regularnie płacić. Potwierdził to skarbnik Prawa i Sprawiedliwości, Henryk Kowalczyk. Były wicepremier w rozmowie z „Super Expressem” przyznał, że wielu posłów prawdopodobnie uznało, że po wygranej nie ma już pilnych potrzeb finansowych.
Kowalczyk zapewnił, że wysłał już wiadomości i dzwonił do wszystkich zalegających z płatnościami. Wszyscy mieli obiecać, że uregulują zobowiązania do końca roku. Skarbnik odmówił jednak podania nazwisk partyjnych dłużników.
Mówił wszystkim, że potrzeby finansowe PiS wcale się nie zmniejszyły. Jako przykład podał koszty ostatniego kongresu partyjnego, które mogą sięgnąć od 1,5 do 2 milionów złotych, a rachunki wciąż spływają.












Dodaj komentarz