Jak Ewa Kopacz zaszantażowała posłów

– Jeśli ktoś chce mnie krytykować lub uważa się za lepszego przywódcę, niech wstanie i powie teraz – grzmiała szefowa rządu na spotkaniu z działaczami w Jachrance na Mazowszu. Podobno nikt się nie ośmielił, partyjne lato zapowiada się więc w Platformie naprawdę gorąco.

 

Ewa Kopacz postawiła sprawę na ostrzu noża: to ona bierze odpowiedzialność za losy partii w nadchodzących wyborach do Sejmu i dlatego to ona będzie decydować, kto znajdzie się na listach wyborczych. A przede wszystkim, jakie nazwiska trafią na ich pierwsze miejsca. Podczas wyjazdowego posiedzenia klubu partii w Jachrance, dla posłów PO stało się jasne, że pod szczególną ochroną są zaufani samej premier.

Dla polityka dołującej w sondażach PO pierwsze miejsce na liście wyborczej to życiowe być albo nie być. Jeśli notowania partii się nie poprawią i Platforma wybory przegra, do Sejmu wejdą tylko ci jej kandydaci, którzy byli „jedynkami” na listach.

To jasne dla wszystkich. To dlatego, jak już pisaliśmy, Kopacz na „jedynki” wpisuje swoje przyjaciółki i ludzi najbardziej zaufanych. Choćby Teresę Piotrowską, obecnie szefową MSZ. Ona – przynajmniej teoretycznie – może spać spokojnie. Co innego Marcin Kierwiński, szef gabinetu politycznego premier. Jest posłem z Warszawy, ale już wiadomo, że pierwsze miejsce w stolicy ma zagwarantowane kolejna psiapsióła Ewy Kopacz, a zarazem rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.

A co z ludźmi PO, których kandydatury pasują szefowej rządu jak pięść do nosa? Poplecznicy Grzegorza Schetyny i ludzie skupieni wokół Marka Biernackiego na listach wyborczych nie dostaną wysokich miejsc. Nie składają jednak broni. – Plan Ewy Kopacz niekoniecznie się spełni. Jeszcze będziemy walczyć o swoje miejsca – usłyszeliśmy od takiego właśnie, zepchniętego na margines polityka PO.

– Jeśli ktoś chce mnie krytykować lub uważa się za lepszego przywódcę, niech wstanie i powie teraz – grzmiała szefowa rządu na spotkaniu z działaczami w Jachrance na Mazowszu. Podobno nikt się nie ośmielił, partyjne lato zapowiada się więc w Platformie naprawdę gorąco.

Joanna Mucha poprowadzi kampanię PO?

A może szefem sztabu wyborczego powinna być kobieta? Może przedstawiciel młodego pokolenia? – pytał Jacek Protasiewicz kilka dni temu na antenie TVN24. W kuluarach wtorkowego posiedzenia klubu PO w Jachrance już mówiono, że sztabem może pokierować… Joanna Mucha! To o tyle zaskakujące, że dotychczas relację na linii Mucha–Kopacz, delikatnie rzecz ujmując, do najlepszych nie należały. Czyżby – w imię sukcesu partii – paniom udało się dojść do porozumienia?

fakt.pl

Więcej postów