Politycy muszą się dogadać. Inaczej prąd w Polsce będzie nadal dużo droższy niż na Zachodzie

niezależny dziennik polityczny

Bez porozumienia ponad partyjnymi podziałami Polska nie dorobi się strategii rozwoju w oparciu o najnowsze światowe trendy. Zamieszanie w podejściu do polityki klimatycznej powoduje, że nasze firmy są 10-15 lat za zachodnimi, energia w Polsce jest dwukrotnie lub trzykrotnie droższa, a wartość dodana polskiego przemysłu jest sześciokrotnie bardziej emisyjna niż krajów, które są liderami pod tym względem.

1 października podczas konferencji PRECOP w Katowicach zaprezentowano Białą Księgę, w której wezwano do wyjęcia strategicznych polityk rozwojowych Polski poza bieżący spór polityczny i oparcia o ponadpartyjne porozumienie. Jak rządzący dziś naszym krajem odpowiedzą na ten apel, okaże się już 24 października podczas gali United Nations Day w Warszawie.

Autorzy dokumentu zaapelowali o nowy pakt społeczny, polityczną zgodę i wsparcie dla modelu rozwoju Polski opartego na:

  • dobrostanie człowieka,
  • ochronie powietrza,
  • przeciwdziałaniu kryzysowi wodnemu i utracie bioróżnorodności,
  • zrównoważonych finansach,
  • sprawiedliwej transformacji energetycznej.

W części strategicznej Białej Księgi głos zabrali byli premierzy, ministrowie i liderzy polityki rozwojowej, m.in. Elżbieta Bieńkowska, Michał Boni, Jadwiga Emilewicz, Maciej Grabowski, Danuta Hübner, Marcin Korolec, Jerzy Kwieciński, Maciej Nowicki, Janusz Piechociński, Jacek Piechota, Janusz Steinhoff.

Na ten temat, a także o miejscu Polski w europejskiej polityce klimatycznej, rozmawiano podczas debaty o takim właśnie tytule na konferencji PRECOP w Katowicach.

Polska potrzebuje strategii i odwagi w transformacji energetycznej

– Dlaczego to jest tak ważne dla Polski? Od ponad 30 lat zajmuję się sprawami planowania strategicznego i wdrażania polityk rozwojowych, w instytucjach Unii Europejskiej, a przede wszystkim krajowych. Przez kilka lat pracowałem w rządzie, gdzie bezpośrednio odpowiadałem za te zagadnienia, więc doskonale wiem, jak prowadzenie polityki rozwojowej wpływa na funkcjonowanie państwa, jego poziom cywilizacyjny, gospodarkę oraz jakość życia obywateli – wyjaśnił Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju w latach 2018-2019, minister finansów w 2019 r., dodając, że z niepokojem patrzy na utrzymujący się od dwóch lat chaos w polskiej administracji, jeśli chodzi o politykę rozwojową.

Kwieciński, który sprawował stanowiska w rządzie Zjednoczonej Prawicy, jest przekonany, że wobec wyznawań, które stawia przed nami świat, potrzeba ponadpartyjnego porozumienia. Jest to absolutnie kluczowe.

– Jeśli spojrzymy na zmiany zachodzące w gospodarce światowej, dostrzeżemy, że rozpoczęła się gigantyczna rewolucja technologiczna. Widać ją już wyraźnie za oceanem. Idą na to setki miliardów dolarów. Będzie to mieć wpływ na jakość naszego życia, funkcjonowanie państwa, administracji i firm. Rewolucja ta przyniesie zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Pozytywne, jeśli będziemy potrafić tę zmianę wykorzystać. Negatywne, jeśli ją zignorujemy – powiedział podczas debaty.

Jerzy Kwieciński wyliczył, że w Polsce w realizację różnych strategii średniookresowych zaangażowanych jest około 200 tys. osób. Można więc powiedzieć, że mamy system, który działa, mamy struktury, które potrafią go obsługiwać, i mamy środki finansowe.

Niektórzy narzekają, że pieniędzy brakuje, ale proszę mi wierzyć, jest ich coraz więcej. To zarówno fundusze unijne, jak i środki prywatne, które dokłada biznes. Coraz częściej także państwo i samorządy skutecznie sięgają po finansowanie rynkowe. To naprawdę bardzo ważne, bo pokazuje, że mamy w Polsce potencjał do realizacji ambitnych celów rozwojowych. Jeśli w dzisiejszym, trudnym i nieprzewidywalnym świecie nie będziemy mieć wytyczonego kursu, prąd wydarzeń może nas znieść w zupełnie nieodpowiednie miejsca. Dlatego właśnie apelujemy o strategiczne przywództwo i konsekwencję w działaniu – podkreślił Jerzy Kwieciński.

Dlaczego w dzisiejszym świecie tak trudno o to, żeby kraj trzymał się prorozwojowego kursu? Odpowiedź podsunął Janusz Steinhoff, wicepremier w latach 2000-2001, minister gospodarki w latach 1997-2001.

– Pierwsze lata polskiej transformacji to był czas poważnych i odważnych decyzji. Dzięki tamtym reformom Polska odniosła duży sukces. Jest dziś w najlepszym okresie swojej historii. Uważam, że fala zmian zakończyła się około roku 2001. Wtedy w polityce zaczęły dominować populizm, zaklinanie rzeczywistości i kupowanie głosów wyborców – ocenił Janusz Steinhoff.

Przypomniał, że rząd Jerzego Buzka, w którym pracował, przeprowadził restrukturyzację górnictwa. Proces ten był najszybszy na świecie, dwukrotnie szybszy niż za czasów Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii. W ciągu czterech lat z górnictwa odeszło około 100 tysięcy osób, co pozwoliło na likwidację 23 nierentownych kopalń. Był to okres bardzo bolesny, zwłaszcza dla Śląska. Redukcja zatrudnienia w ciągu 35 lat transformacji wyniosła blisko 400 tysięcy miejsc pracy. A jednak, mimo tych trudnych zmian, poziom bezrobocia w regionie był średnio o dwa punkty procentowe niższy niż w skali kraju. To pokazuje, że transformację – chociaż kosztowną – można przeprowadzić w sposób odpowiedzialny i racjonalny. 

Polityka energetyczna państwa musi być prowadzona stabilnie. Niestety, dziś tak nie jest. Z wyjątkową krytyką odnoszę się do ostatnich kilkunastu lat, w których brakuje strategicznego myślenia. Polska od czterech lat nie ma aktualnej polityki energetycznej, dokumentu kluczowego dla rozwoju gospodarki – ocenił, podsuwając pomysł, aby taką politykę, w oparciu o prawo energetyczne, opracowywał minister odpowiedzialny za sektor energii, a zatwierdzał ją parlament. Dokument ten powinien być aktualizowany co pięć lat.

Zdaniem Janusza Steinhoffa, w energetyce musimy wreszcie odejść od paliw stałych. Ich wykorzystanie w produkcji energii elektrycznej i ciepła jest dziś ekonomicznie nieuzasadnione. Polityczne deklaracje byłego prezydenta RP, który wyliczał, że mamy w Polsce węgla na 200 lat, czy obecnego, który na spotkaniach z wyborcami wzywał do fedrowania, nazwał nieodpowiedzialnymi i świadczącymi o przedmiotowym traktowaniu społeczności górniczej. Górnicy doskonale wiedzą, że dotowanie produkcji węgla kwotą 9 mld zł rocznie nie ma sensu ekonomicznego. To absurd.

– Jeśli nasze pokolenie zignoruje wyzwania środowiskowe i energetyczne, poniesiemy poważne konsekwencje. Mamy wiedzę, doświadczenie i środki. Teraz potrzebujemy tylko odwagi, konsekwencji i odpowiedzialności – ocenił. 

O rozwoju kraju bez pogłębiania niebezpieczniej polaryzacji

Na zjawisko populizmu wskazywał też Kamil Wyszkowski, dyrektor wykonawczy United Nations Global Compact Network Poland.

– Pokusa odwrotu od tego, co zostało naukowo potwierdzone, wciąż jest silna. Widać ją w wypowiedziach polityków i w debacie publicznej. Żeby jednak dać trochę nadziei, przygotowaliśmy Białą Księgę. Chcieliśmy, po pierwsze, pokazać obecnie rządzącym, że można budować politykę w oparciu o autorytety i wiedzę, a nie o doraźne interesy. Naszym celem było zwrócenie uwagi, że romans z populizmem jest niebezpieczny – powiedział Kamil Wyszkowski.

Ideą, którą się kieruje, jest stworzenie w Polsce, przy United Nations Global Compact, przestrzeni do rozmowy o politykach rozwojowych poza sporem politycznym. Tak, aby można było wspólnie wypracowywać długofalowe podejście, zapraszając do stołu nie tylko rządzących, lecz także opozycję, zarówno parlamentarną, jak i pozaparlamentarną.

Tylko w ten sposób możemy uniknąć dalszej polaryzacji. Uważam, że jeśli ktoś ma się tego zadania podjąć, to właśnie podmiot neutralny politycznie. ONZ jest instytucją, która taką neutralność gwarantuje. My nie angażujemy się w spory między lewicą, prawicą czy centrum. Interesują nas polityki ONZ, określone w Agendzie 2030 i innych kluczowych dokumentach – wyjaśnił.

Jesienią ubiegłego roku po kilkuletniej przerwie do United Nations Global Compact wrócił Orlen. W ten sposób największa w Polsce firma dała sygnał swoim inwestorom i partnerom o zwiększeniu wiarygodności jej działań w kierunku zrównoważonego rozwoju.

– Jako odpowiedzialna organizacja musimy zarówno uwzględniać obecne środowisko regulacyjne, jak i przewidywać kierunki jego ewolucji. Cele Porozumienia paryskiego są dla nas jasne. Jako spółka zadeklarowaliśmy, że będziemy aktywnie kontrybuować do osiągnięcia neutralności klimatycznej – powiedział Damian Fogel, dyrektor Biura Regulacji Międzynarodowych w Orlenie.

Projektując ogłoszaną na początku roku dziesięcioletnią strategię, Orlen musiał odpowiedzialnie wyważyć trzy sprawy. Pierwsza to dekarbonizacja i odpowiedzialność środowiskowa, druga bezpieczeństwo energetyczne i ekonomiczne, trzecia dbałość o konkurencyjność, przy czym najsilniejszym „driverem” jest dla koncernu dekarbonizacja, bo jest on przekonany, że to droga, którą będzie podążał biznes, i że znalezienie się na niej ma biznesowy sens.

Dyskusja, którą dziś prowadzimy, dotyczy przede wszystkim ścieżek i narzędzi, które pozwolą ten cel osiągnąć – powiedział Damian Fogel, zwracając uwagę, że Orlen dostrzega, że są sektory, w których bardzo trudno jest ograniczać emisję CO2. W takich przypadkach pozostaje jego wychwytywanie. Koncern ma ambicję magazynować w technologii CCS (Carbon Capture and Storage) około 4 mln ton CO2 rocznie.

Przede wszystkim dlatego, że wynika to z europejskich regulacji. Unijne rozporządzenie Net Zero Industry Act nakłada na cały europejski sektor upstreamowy obowiązek zapewnienia określonych zdolności zatłaczania CO2 do 2030 r. – mówiąc prościej, budowy podziemnych magazynów dla wychwyconego dwutlenku węgla. Łączny cel dla całej Unii został określony na poziomie 50 mln ton rocznie, a następnie podzielony między spółki prowadzące działalność wydobywczą (upstream), proporcjonalnie do ich produkcji w przyjętym okresie referencyjnym (czteroletnim).

To dlatego nasza gospodarka zostaje w tyle za Zachodem

Problemem biznesu w Polsce jest to, że widać, jak pod wypływem idei ochrony klimatu zmienia się biznes na Zachodzie, a w naszym kraju brakuje przełożenia tego na konkretne polityki. Ma to brzemienne skutki.

– Dlaczego firmy wstrzymują się z planami transformacji? Bo czekają na jasne stanowisko rządu, jak będzie wyglądała polityka energetyczna, jaki będzie miks energetyczny i jakie inwestycje państwo planuje. Firmy nie oczekują, że energia będzie tania, chcą po prostu wiedzieć, jaki będzie poziom kosztów, aby móc podejmować racjonalne decyzje inwestycyjne. Brak tej wiedzy sprawia, że zaciągany jest hamulec bezpieczeństwa, inwestycje strategiczne nie są planowane ani realizowane. To dziś największy zarzut wobec państwa: brak spójnej, stabilnej strategii – ocenił Tomasz Gasiński, partner Deloitte Advisory, Sustainability & Climate.

Jego zdaniem warto przypomnieć, że gdy Europejski Zielony Ład był formułowany w latach 2018-19, zachodnioeuropejskie koncerny miały już za sobą kluczowe decyzje strategiczne podjęte około 2015 r. Natomiast w Polsce w 2025 r. dopiero około 20 firm ma opracowane plany transformacji. Zachodni biznes jest więc 10-15 lat przed nami. Efekty tego opóźnienia są oczywiste: energia w Polsce jest dwukrotnie lub trzykrotnie droższa niż w Europie Zachodniej, a wartość dodana polskiego przemysłu jest sześciokrotnie bardziej emisyjna niż w krajach, które wyznaczają europejską politykę klimatyczną.

– Krótko mówiąc, jesteśmy zapóźnieni. Zamiast realizować konkretne projekty, wciąż produkujemy prezentacje i koncepcje, jak np. te dotyczące SMR-ów. Nie jest to zarzut wobec samej technologii, lecz wobec braku spójnej, operacyjnej strategii państwa. Bez jasno określonych planów działania, nawet jeśli realizacja strategii przesunęłaby się o rok czy dwa, nie da się skutecznie ruszyć z miejsca. I to jest dziś największy problem polskiej transformacji energetycznej – dodał partner Deloitte.

Na brak strategicznego myślenia u rządzących i mądrej polityki wspierającej biznes wskazywał też Andrzej Losor, członek zarządu Heidelberg Materials Polska.

– Często słyszymy zarzut, że prowadząc politykę klimatyczną, Europa się samoogranicza, a reszta świata emituje tyle CO2, ile tylko chce. I tu zwykle podaje się przykład Chin. To jeden z największych mitów. W rzeczywistości Chiny są dziś liderem zielonych technologii, nie tylko w energetyce, ale w całym sektorze przemysłowym. W Państwie Środka powstaje obecnie kilkanaście instalacji CCS, które będą wychwytywać i składować CO2 na skalę przemysłową – powiedział Andrzej Losor.

Jego zdaniem technologie CCS mogą zdekarbonizować sektory trudne do osiągnięcia neutralności klimatycznej, takie jak cementowy, nawozowy czy stalowy, ale bez strategii państwa tego się nie da zrobić. 

– W Polsce wciąż nie mamy takiej strategii. Dopiero niedawno opublikowano projekt Krajowego Planu w dziedzinie Energi i Klimatu (KPEiK). Dokument, który powstawał z trudem, nadal nie został zatwierdzony ani wdrożony. Owszem, wspomina się tam o CCS jako o technologii potencjalnie użytecznej, ale to za mało. Potrzebujemy realnego planu wsparcia dekarbonizacji przemysłu, z jasno określonymi rolami i odpowiedzialnością – podkreślił przedstawiciel Heidelberg Materials Polska.

Jak dodał, takie sektory jak cementowy czy stalowy nie utrzymają konkurencyjności, jeśli nie zostanie stworzony system infrastruktury do wychwytywania i transportu CO2. Na świecie tak już się robi.

– Jeżeli w Niemczech powstaje dziś kilka instalacji CCS, Czechy mają już strategię wychwytywania i składowania dwutlenku węgla, a kraje skandynawskie są daleko przed nami w tym wyścigu, to dlaczego my mielibyśmy wierzyć, że uda się utrzymać produkcję cementu w Polsce bez podobnych działań? – zapytał retorycznie.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*