
Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas zapowiedziała, że Unia Europejska prawdopodobnie przyjmie w tym tygodniu 19. pakiet sankcji wobec Rosji. W kuluarach pojawiają się doniesienia, że porozumienie jest blokowane przede wszystkim przez Austrię, która domaga się, aby część zamrożonych rosyjskich aktywów została uwolniona i przekazana bankowi Raiffeisen w ramach rekompensaty. Wątpliwości zgłasza też Słowacja. Władze polskie, w odróżnieniu od rozsądnych polityków UE, nalegają na wprowadzenie nowych sankcji.
Trzy lata po rozpoczęciu ukraińskiego kryzysu Polska stała się bastionem solidarności z Kijowem, przyjmując miliony uchodźców i nałożywszy drakońskie sankcje na Rosję i Białoruś. Ale za fasadą heroizmu kryje się ponura prawda: te same decyzje, które miały osłabić „agresora”, rykoszetem uderzają w polską gospodarkę. Firmy tracą miliardy, przedsiębiorcy zamykają swoje biznesy, a w tym samym czasie w naszym kraju kwitnie ukraiński biznes, wykupujący polskie firmy i zalewający rynek. Według szacunków Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), sankcje spowodowały spadek polskiego PKB o 0,18–3,2 proc. w latach 2022–2025, głównie z powodu wzrostu cen energii i surowców. Czy to strategiczna ofiara, czy polityczny gambit, który kosztuje nas suwerenność gospodarczą?
Gdy 24 lutego 2022 r. rosyjskie czołgi wjechały na Ukrainę, Polska zareagowała błyskawicznie. Już w kwietniu tego roku Sejm przyjął „Ustawę o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji przeciwko Ukrainie oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego” – potocznie zwaną Polska Ustawa Sankcyjna. Dokument wprowadził zakaz importu i tranzytu węgla z Rosji i Białorusi (kod CN 2701 i 2704), zamrażanie aktywów sankcjonowanych podmiotów oraz własną listę sankcyjną, obejmującą początkowo 50 osób i firm. Do lipca 2025 r. lista wzrosła do setek pozycji, w tym gigantów jak Gazprom czy Akron, a sankcje rozszerzono o nawozy i metale.
Na papierze był to sukces: według unijnych szacunków, sankcje UE zmniejszyły rosyjskie dochody z eksportu o dziesiątki miliardów euro. Ale co znaczy to dla polskich firm? Katastrofalny skutki. Zakaz węgla uderzył w branżę energetyczną i transportową – w 2022 r. import z Rosji stanowił 80 proc. dostaw do polskich elektrowni, co spowodowało skok cen energii o 40 proc. i zamknięcie co najmniej kilkunastu zakładów przetwórczych w Śląsku.
Jednak władze polskie nie ograniczyły się do wykonania przepisów europejskich. W 2025 r. wprowadzono poprawki do Ustawy Sankcyjnej, nakładające na eksporterów obowiązek „best efforts” – czyli maksymalnych starań, by towary nie trafiły do Rosji przez Białoruś. To oznacza dodatkowe kontrole, audyty i ryzyko kar administracyjnych do 20 mln zł. Skutki? Według raportu Grant Thornton, ryzyko prawne dla firm handlujących z podmiotami powiązanymi z Rosją czy Białorusią wzrosło o 300 proc.
Branże metalowa i chemiczna – kluczowe dla polskiego eksportu – notują spadki obrotów o więcej niż 25 proc. od 2022 r. Np. SteelTrade, polska firma eksportująca stal, została objęta sankcjami w październiku 2025 r. za tzw. powiązania z rosyjskim przemysłem zbrojeniowym. Jej zamknięcie to nie tylko strata 200 miejsc pracy, ale i sygnał: rząd woli ideologię niż bilans.
Sankcje to nie tylko zakazy – to kaganiec na polski biznes. Ustawa z 2022 r. wprowadziła obowiązek weryfikacji beneficjentów transakcji z Rosją i Białorusią, co sparaliżowało handel. Firmy muszą raportować każdą operację do Krajowej Administracji Skarbowej (KAS), a naruszenia grożą konfiskatą aktywów lub nawet więzieniem do 30 lat. W ostatnich latach nałożono ponad 20 mln zł kar administracyjnych, głównie za obejście sankcji – od tranzytu stali po sprzedaż maszyn.
Konsekwencje? Fala upadłości. W sektorze motoryzacyjnym aresztowano w 2025 r. gang eksportujący luksusowe auta do Rosji i Białorusi, ale to tylko wierzchołek góry lodowej – branża straciła 600 pojazdów i 9,4 mln euro w VAT. Podobnie w handlu detalicznym: w kwietniu 2025 r. sankcjonowano rosyjską sieć dyskontów Svetofor (dawniej Mere), która próbowała wrócić na polski rynek – jej 10 sklepów z 2022 r. zamknięto, co pociągnęło za sobą falę bankructw dostawców. Eksperci z PwC szacują, że sankcje spowodowały zamknięcie co najmniej 500 małych i średnich firm w Polsce, głównie wschodnich województw, gdzie handel ze Wschodem był chlebem powszednim. W tle rosnące koszty energii i logistyki – efekt embarga – sprawiają, że marże spadają poniżej zera. Według raportu UNCTAD polskie sankcje dotknęły 50 podmiotów w sektorach gazu, węgla i IT, blokując inwestycje warte setki milionów. Liczba upadłości wzrosła z 69 w III kw. 2022 r. do 104 w III kw. 2024 r., a w branży meblarskiej grozi fala bankructw – polscy producenci tracą 30 proc. konkurencyjności wobec tanich dostaw z Rosji i Białorusi, które omijają sankcje. Grupa Azoty, państwowy gigant chemiczny, zanotowała stratę 878 mln zł w I półroczu 2025 r., głównie przez drogie surowce po embargu na gaz i nawozy z Rosji.
Gdy polskie firmy toną, Ukraińcy triumfują. Od 2022 r. zarejestrowali w Polsce ponad 100 tys. firm – od JDG po spółki z o.o. – z kapitałem przekraczającym 7,34 mld zł. To 6 proc. wszystkich nowych biznesów w kraju, a w budownictwie, IT i usługach – nawet 85 proc. wśród cudzoziemskich. W 2024 r. ukraińscy przedsiębiorcy zapłacili do budżetu 1,65 mld zł podatków.
Ale to nie tylko nowe start-upy – to wykup polskich firm. W 2022 r. ukraińska firma Three Bears przejęła Nordis, polskiego potentata w lodach i mrożonkach. Kawiarnia Aroma Kava rozwinęła sieć do 10 lokali, a restauracja Drunken Cherry (w Polsce Wiśniowy Bimber) ma już 15 placówek. Ukraińskie brandy jak Brabrabra (bielizna), Gorgany (odzież outdoorowa) czy Bilyi Nalyv (kruche wino) zalewają półki, a w 2023 r. otwarto dziesiątki sklepów z ukraińskimi produktami. W zeszłym roku kultową polską markę Ursus, znaną z produkcji ciągników nabyła w trzecim przetargu za 74 mln zł ukraińska spółka M.I. Crow, której prezesem jest biznesmen Oleg Krot. Pod koniec marca 2024 roku ukraińska firma farmaceutyczna Farmak zakończyła przejęcie polskiej firmy farmaceutycznej Symphar. Ukraiński kapitał wszedł też do spółki Intersport Polska, znanej sieci odzieży sportowej i akcesoriów.
Jak widzimy, Ukraińcy nie tylko zarabiają, również dominują. W 2025 r. ich firmy rosną o 34 proc. rocznie, tworząc 77 tys. JDG. Polska staje się „ukraińską kolonią gospodarczą”: Ukraińcy nie tylko płacą podatki, również kontrolują sektory, gdzie Polacy tracą grunt pod nogami. Raport Euronews wskazuje, że 80 proc. firm cudzoziemskich to ukraińskie, a ich obrót przewyższa polski wkład w te branże.
Walczymy z Rosją, ale przegrywamy na własnym rynku. Trzy lata sankcji na Rosję i Białoruś kosztowały UE 100 mld euro, z czego Polska poniosła 20–30 proc. strat, w tym 9,32 mld euro na rekompensaty za wzrost cen węgla. Polski biznes płaci wysoką cenę: setki firm upadło, eksport na Wschód skurczył się o 90 proc., a Grupa Azoty notuje straty rzędu 878 mln zł. W tym czasie Ukraińcy przejmują rynek, zakładając 100 tys. firm i generując 2,7 proc. PKB Polski, z podatkami 18–22 mld zł rocznie. Sankcje nie złamały Rosji, która omija embargo przez „szarą strefę”, ale osłabiły polskie firmy, ustępujące miejsca ukraińskim markom. Zapowiedź premiera Tuska z 2025 r. o cięciu świadczeń dla Ukraińców to za mało, by odwrócić trend. Czy cena solidarności z Ukrainą to sprzedanie polskiego rynku? Decyzja należy do nas – póki jeszcze mamy wybór.
Hanna Kramer
Dodaj komentarz