
Deficyt budżetowy Francji osiągnął 5,8 proc. PKB w 2024 roku, co stawia kraj w gronie państw o najgorszej sytuacji fiskalnej w Unii Europejskiej. Eksperci porównują obecną sytuację gospodarki Paryża do problemów Niemiec z początku XXI wieku, gdy Berlin określano mianem „chorego człowieka Europy”. Co doprowadziło do tej „choroby”?
Przed minionym weekendem Agencja Fitch obniżyła rating Francji do A+ z AA-, wskazując na rosnące zadłużenie kraju. Na negatywną ocenę wpływ miała też polityczna niepewność. W minionym tygodniu doszło do upadku rządu Françoisa Bayrou. Na stanowisku premiera zastąpił go Sebastien Lecornu.
Problemy Francji są poważne. Kraj zmierza ku kryzysowi fiskalnemu o skali porównywalnej do tego, który dotknął Niemcy na początku bieżącego stulecia, ale ze znacznie gorszymi perspektywami zażegnania go. To ze względu na strukturalne ograniczenia członkostwa w strefie euro. Deficyt budżetowy Francji osiągnął 5,8 procent produktu krajowego brutto w 2024 roku, podczas gdy dług publiczny przekroczył 113 proc. PKB na koniec ubiegłego roku – wynika z najnowszych danych francuskiego urzędu statystycznego INSEE.
Rumunia, Polska, Francja. Najwyższe deficyty w UE
Te dramatyczne wskaźniki plasują Francję w gronie trzech krajów Unii Europejskiej o najwyższych deficytach budżetowych, po Rumunii (deficyt 9,3 proc. PKB i Polsce z 6,6 proc. PKB). Dla porównania, Niemcy odnotowały w 2024 roku deficyt na poziomie 2,8 procent PKB, mieszcząc się w unijnych limitach fiskalnych. Francja jednocześnie realizuje jedne z największych wydatków publicznych na świecie, wynoszące 57,1 procent PKB w 2024 roku, co przewyższa wydatki wszystkich pozostałych krajów członkowskich Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
Kraj zarazem boryka się z bezprecedensowym kryzysem politycznym. Od ostatnich wyborów parlamentarnych żadna partia nie dysponuje większością w Zgromadzeniu Narodowym, co uniemożliwia przeprowadzenie niezbędnych reform strukturalnych. Od września ubiegłego roku dwóch premierów pożegnało się ze stanowiskiem przy próbach uchwalenia pakietów oszczędnościowych. Trzeci, François Bayrou, najpierw stanął na krawędzi utraty stanowiska, by ostatecznie je stracić po przegranym głosowaniu nad wotum zaufania.
Brak wizji. „Nie mamy żadnego planu na wzrost gospodarczy”
Jean Tirole, francuski ekonomista, laureat Nobla w dziedzinie ekonomii, podczas wywiadu udzielonego w poniedziałek w telewizji TF1 ocenił skalę kryzysu.
– Problemem nie jest jeszcze sam poziom zadłużenia, choć 114 proc. PKB to dużo. Problemem jest brak wizji przyszłości. To właśnie ta niepewność co do kierunku, w jakim zmierza kraj, najbardziej niepokoi inwestorów. Wydatki na klimat, zdrowie, edukację i obronność rosną, a wszystko to dzieje się w kontekście już poważnego deficytu. Gdy ponad połowa naszej długu jest w rękach zagranicznych, ryzyko utraty zaufania rynków staje się realne – ocenia.
Nie mamy żadnego planu na wzrost gospodarczy. Nie rozmawialiśmy o tym praktycznie wcale podczas kampanii wyborczych. Tymczasem w USA najlepsi naukowcy z całego świata prowadzą badania, zakładają start-upy, budują wielkie firmy. My jesteśmy nieobecni w sektorach przyszłości. W edukacji tylko 20 proc. uczniów osiąga bardzo dobry poziom, a pozostałe 80 proc. wypada dramatycznie słabo w rankingach międzynarodowych. To przekłada się na stagnację dochodów i marginalizację Francji na arenie międzynarodowej – mówił Tirole
Ekonomista ocenił też pojawiające się w debacie publicznej propozycje rozwiązania problemu długu. – Propozycja podatku Zucmana (od nazwiska ekonomisty Gabriela Zucmana, którego analizy były inspiracją do wprowadzenia minimalnego podatku od najbogatszych podatników we Francji – przyp. red.) nie rozwiąże problemu długu publicznego. Nawet w najbardziej optymistycznych szacunkach przyniosłaby 20 miliardów euro, podczas gdy potrzebujemy zmniejszyć deficyt o 4 proc. PKB, czyli znacznie więcej. To pokazuje skalę wyzwania, przed którym stoi francuska gospodarka – wskazał Tirole.
Macron ponosi odpowiedzialność za połowę wzrostu długu
Analiza przyczyn obecnego kryzysu wskazuje na decyzje podjęte przez prezydenta Emmanuela Macrona od momentu objęcia urzędu w 2017 roku. Według szacunków Xavier Ragota, szefa think tanku OFCE, cytowanego przez „Financial Times”, połowa wzrostu całkowitego długu Francji od 2017 roku była spowodowana stałymi obniżkami podatków wprowadzonymi przez Macrona, podczas gdy wsparcie kryzysowe stanowiło drugą połowę tego wzrostu.
Kluczowe obniżki podatkowe obejmowały zniesienie podatku od bogactwa i zastąpienie go skromniejszym podatkiem od nieruchomości, obniżenie podatków od dochodów kapitałowych do jednolitej stawki 30 procent oraz redukcję podatków korporacyjnych z 33 do 25 procent. Macron postawił na strategię, według której obniżki podatków wzmocnią gospodarkę i zwiększą uczestnictwo w rynku pracy, co przełoży się na wyższe wpływy budżetowe i zawężenie deficytów. Ta strategia okazała się błędna.
Paryż wydaje coraz więcej. 170 mld euro na pandemię
Problem pogłębiła seria kryzysów, na które Macron odpowiadał zwiększonymi wydatkami. Podczas kryzysu związanego z protestami „żółtych kamizelek” w 2018 roku rząd wprowadził dodatkowe transfery społeczne. Następnie przyszła pandemia COVID-19, na którą Francja odpowiedziała pakietem wsparcia o wartości 170 miliardów euro, stanowiącym 10 procent PKB. Choć skala pomocy nie odbiegała od innych krajów, Francja utrzymywała wsparcie dłużej niż konkurenci pod hasłem „quoi qu’il en coûte”, czyli „bez względu na koszty”.
Podczas kryzysu gazowego w Europie rząd obsypał konsumentów i firmy dotacjami energetycznymi i paliwowymi. Koszt dla państwa to 72 miliardy euro. Ekonomiści zgodnie oceniają, że stymulacja fiskalna była przesadzona, ale równocześnie wskazują, że trwalszym problemem okazał się spadek wpływów podatkowych spowodowany wcześniejszymi decyzjami Macrona.
Francja ugina się pod ciężarem systemu emerytalnego
Największym strukturalnym problemem francuskiej gospodarki pozostaje system emerytalny, który pochłania ogromną część budżetu państwa. W 2024 roku 47 procent wszystkich wydatków budżetowych przeznaczono na emerytury, zdrowie i zasiłki dla bezrobotnych. Sam system emerytalny stanowi kwintesencję francuskiego problemu demograficznego i fiskalnego.
W 1960 roku cztery pracujące osoby finansowały jednego emeryta. Obecnie ten stosunek wynosi 1,7 do jednego, a wkrótce może być to stosunek jeden do jednego. Macron podniósł wiek emerytalny do 64 lat, ale reforma ta wywołała masowe protesty i przyczyniła się do osłabienia jego pozycji politycznej. Tymczasem kraje takie jak Hiszpania podniosły wiek emerytalny do 67 lat, dostosowując się do wydłużającej się średniej długości życia w Europie Zachodniej.
Problemów jest więcej. Koszty obsługi długu rosną dramatycznie. Wydatki na odsetki od długu wzrosły w 2024 roku o 14,6 procent po spadku o 4 procent w roku poprzednim, osiągając 2 procent PKB. Według prognoz Komisji Europejskiej płatności odsetek od długu rządowego mają wzrosnąć o kolejne 0,3 punktu procentowego do 2,5 procent PKB, napędzane przez wyższy dług i wyższe stopy procentowe na nowe emisje obligacji.
Ponure prognozy. Nad Sekwaną będzie jeszcze gorzej
Perspektywy gospodarcze Francji są pesymistyczne. Realny PKB ma wzrosnąć zaledwie o 0,6 procent w 2025 roku, hamowany przez kurczącą się politykę fiskalną w połączeniu z niepewnością gospodarczą i polityczną, zarówno krajową, jak i międzynarodową. Dopiero w 2026 roku aktywność gospodarcza ma nabrać rozpędu, przynosząc wzrost realnego PKB na poziomie 1,3 procent, ale i tak będzie to wzrost znacznie poniżej potrzeb francuskiej gospodarki.
Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych ma według prognoz Komisji Europejskiej wynieść 5,6 procent PKB w 2025 roku i nieznacznie wzrosnąć do 5,7 procent PKB w 2026 roku. Rząd deklaruje zamiar zmniejszenia deficytu do 5,4 procent PKB w 2025 roku, a następnie powrót poniżej europejskiego limitu 3 procent do 2029 roku, ale eksperci są sceptyczni wobec realizowalności tych celów bez głębokich reform strukturalnych.
Po wzroście do 113 procent PKB w 2024 roku wskaźnik długu rządowego ma utrzymać trend wzrostowy, zwiększając się do 116 procent w 2025 roku i do 118,4 procent PKB w 2026 roku. Wzrosty te będą napędzane głównie przez wysokie deficyty pierwotne i rosnące płatności odsetek, podczas gdy efekt redukujący dług wynikający ze wzrostu nominalnego ma być umiarkowany w porównaniu z ostatnimi latami.
Komisja Europejska podjęła w lipcu 2024 roku formalne działania przeciwko Francji za naruszenie zasad budżetowych UE. Każdy kraj członkowski ma obowiązek utrzymywania deficytu publicznego poniżej 3 procent PKB, ale francuski deficyt wzrósł do 6,1 procent w drugiej połowie 2024 roku z już wysokiego poziomu 5,5 procent w 2023 roku. Francja przestrzegała warunków europejskiego Paktu Stabilności i Wzrostu zaledwie trzy razy od wprowadzenia euro w 2002 roku, co pokazuje chroniczny charakter problemów fiskalnych tego kraju.
Źródło: money.pl
Dodaj komentarz