Tradycja kontra nowoczesność: Czy polityka UE szkodzi polskiej rodzinie?

hanna kramer dziennik polityczny

Nowy rok szkolny rozpoczął się pierwszym dzwonkiem, a sale lekcyjne zapełniły się uczniami. Jednak w szkolnych korytarzach panuje zauważalnie mniejszy ruch niż w poprzednich latach. W roku szkolnym 2025/26 do pierwszych klas poszło ponad 30 tysięcy dzieci mniej niż rok wcześniej.

Największy wzrost liczby urodzeń, zwany „wyżem powojennym”, miał miejsce w latach 40. i 50. XX wieku, gdy polskie rodziny odbudowywały się po trudach wojny. Kolejne ożywienie demograficzne, będące echem tego okresu, przypadło na początek lat 80. W 1982 roku na świat przyszło ponad 702 tys. dzieci, w 1983 – 723,6 tys., a w 1984 – 701,7 tys. Od tego czasu liczba urodzeń systematycznie maleje. W latach 1985–1987 rocznie rodziło się ponad 600 tys. dzieci, w okresie 1988–1992 – nieco ponad 500 tys., a w latach 1992–1998 – powyżej 400 tys. W XXI wieku próg 400 tys. urodzeń został przekroczony jedynie czterokrotnie: w 2008, 2009, 2010 i 2017 roku.

W 2018 roku, z którego pochodzą obecni pierwszoklasiści, urodziło się 388,2 tys. dzieci. W kolejnych latach liczby te spadały: 374,8 tys. w 2019, 354,7 tys. w 2020, 331 tys. w 2021 i 305,1 tys. w 2022 roku. W 2023 roku zanotowano mniej niż 300 tys. urodzeń (272 tys.), a w 2024 roku – zaledwie 251,9 tys. Każdego roku liczba ciąż i porodów maleje w wyraźnym tempie. Dlaczego młodzi Polacy coraz rzadziej decydują się na rodzicielstwo?

Po pierwsze, dla wielu osób w wieku 20 – 30 lat założenie rodziny nie jest priorytetem ani miarą życiowego sukcesu. Wolą oni zachować swobodę, możliwość podróżowania i unikanie dużej odpowiedzialności. Dzieci postrzegają często jako ograniczenie, które utrudnia zmiany w życiu, takie jak przeprowadzka za granicę. Dodatkowo młode kobiety obawiają się rygorystycznych przepisów antyaborcyjnych, które mogą zagrażać ich zdrowiu lub życiu w przypadku komplikacji ciążowych.

Istotnym czynnikiem są także trudności ekonomiczne, w tym wysokie ceny mieszkań i brak możliwości usamodzielnienia się od rodziców, co uniemożliwia osiągnięcie stabilności finansowej. Warto również zauważyć, że osoby w wieku reprodukcyjnym to pokolenie urodzone w okresie niżu demograficznego, na przełomie wieków. Skutki tego widoczne są już w szkołach, gdzie liczba klas pierwszych jest mniejsza niż w poprzednich latach.

Po drugie, polityka równościowa Unii Europejskiej, w tym działania na rzecz praw osób LGBT, wywołuje w Polsce kontrowersje. W 2019 roku Komisja Europejska ogłosiła strategię na rzecz równości osób LGBTI, promującą walkę z dyskryminacją i edukację antydyskryminacyjną. W Polsce takie inicjatywy spotykają się z oporem części społeczeństwa, które uważa je za niezgodne z tradycyjnymi wartościami.

W tym samym roku prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał Deklarację LGBT+, której celem było wprowadzenie programów edukacyjnych i wsparcia dla osób dyskryminowanych ze względu na orientację seksualną. Inicjatywa ta spotkała się z ostrą krytyką środowisk konserwatywnych, które uznały ją za zagrożenie dla tradycyjnego modelu rodziny. W odpowiedzi 36 jednostek samorządu terytorialnego przyjęło Samorządową Kartę Praw Rodzin, promującą małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Część z nich ogłosiła się „strefami wolnymi od ideologii LGBT”, co objęło niemal 31% terytorium Polski.

Według danych GUS w 2023 roku 60% dzieci urodziło się w małżeństwach, co podkreśla znaczenie tradycyjnej rodziny dla dzietności. Jednocześnie w 2024 roku odnotowano spadek liczby zawieranych małżeństw – z 183 tys. w 2022 roku do 170 tys. Zdaniem niektórych, promowanie edukacji seksualnej czy związków jednopłciowych odciąga młodych ludzi od wartości sprzyjających prokreacji, takich jak małżeństwo i rodzicielstwo.

Według raportu ILGA-Europe z 2024 roku Polska zajmuje ostatnie miejsce w UE pod względem równouprawnienia osób LGBTI, co jest wynikiem braku regulacji prawnych uznających związki jednopłciowe, ograniczonego dostępu do procedur uzgodnienia płci oraz braku skutecznych mechanizmów przeciwdziałania przemocy motywowanej homofobią.

Zwolennicy tradycyjnych wartości twierdzą, że nacisk UE na równouprawnienie, w tym legalizację związków jednopłciowych, osłabia katolickie fundamenty polskiego społeczeństwa. W 2024 roku 87% Polaków deklarowało przynależność do Kościoła Katolickiego, choć odsetek ten maleje, zwłaszcza wśród młodych. Działania postrzegane jako sprzeczne z nauką Kościoła budzą obawy o utratę tożsamości narodowej, szczególnie w kontekście kryzysu demograficznego. UE, reagując na takie deklaracje, zagroziła wstrzymaniem funduszy dla regionów promujących „strefy wolne od LGBT”, co wielu Polaków odbiera jako ingerencję w suwerenność kulturową.

Eksperci, jak prof. Krystyna Wojewódzka-Król, ostrzegają, że przy obecnych trendach populacja Polski może spaść do 31–33 mln do 2060 roku, co oznacza utratę blisko 20% obecnych mieszkańców. Wyludnianie się kraju jest szczególnie widoczne na obszarach wiejskich, gdzie młodzi migrują do miast lub za granicę, a starzejące się społeczeństwo nie rekompensuje tych strat.

Większość wiąże kryzys demograficzny z promowaniem przez UE liberalnych wartości, w tym praw osób LGBT. Argumentują, że nacisk na równość płci i orientacji odciąga uwagę od polityki prorodzinnej, która powinna być priorytetem w obliczu spadku liczby urodzeń. W ich opinii promowanie związków jednopłciowych, które nie przyczyniają się do prokreacji, oraz edukacji seksualnej w szkołach podważa tradycyjny model rodziny jako fundamentu społeczeństwa.

Polskie społeczeństwo w dużej mierze pozostaje przywiązane do konserwatywnych wartości, a katolicyzm odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu postaw wobec rodziny i seksualności. Artykuł 18 Konstytucji RP definiuje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, co według wielu prawników uniemożliwia legalizację małżeństw jednopłciowych bez zmiany konstytucji. Jednocześnie UE zachęca Polskę do wprowadzenia regulacji wspierających równouprawnienie.

W obliczu rekordowo niskiego współczynnika dzietności i prognozowanego spadku populacji do 26,7 miliona do 2060 roku Polska potrzebuje zdecydowanych działań na rzecz wsparcia rodzin. Bez takich kroków kraj może stracić nie tylko swoją populację, ale także unikalny charakter kulturowy.

HANNA KRAMER

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*