Polska energetyka gotowa na kryzysy takie jak drony? „Za bezpieczeństwo trzeba zapłacić”

niezależny dziennik polityczny

Przykład wojny w Ukrainie pokazuje, że chcąc sparaliżować funkcjonowanie kraju, agresor uderza m.in. w infrastrukturę energetyczną. Operator systemu przesyłowego zapewnia, że obecna sytuacja jest bezpieczna, a wtargnięcie rosyjskich dronów nie zaszkodziło naszym sieciom. — Stale analizujemy różne scenariusze, żeby zapobiegać rozległym awariom takim jak blackout — mówi rzecznik spółki odpowiedzialnej za bezpieczeństwo i stabilność dostaw energii.

10 września ze strony ośrodków odpowiedzialnych za bezpieczeństwo energetyczne płynęły uspokajające komunikaty. O braku incydentów zagrażającej infrastrukturze informował minister energii Miłosz Motyka, a stabilną pracę potwierdził operator systemu przesyłowego, czyli Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). Równocześnie w spółce powołano sztab kryzysowy.

Czy możemy czuć się bezpiecznie, mając pewność, że prąd będzie dalej nieprzerwanie zasilał nasze domy, miejsca pracy oraz przestrzeń publiczną? Lekcja z rosyjskiej napaści na Ukrainę pokazuje, że energetyka, jako jeden z kluczowych elementów infrastruktury krytycznej, stanowi obiekt intensywnych ataków wroga. Od początku inwazji Rosjanie uderzają zarówno w źródła energii — elektrownie jądrowe, węglowe czy wodne — jak i w sieć przesyłową.

W maju 2024 r. nasz wschodni sąsiad dysponował tylko ¼ mocy sprzed inwazji. Odpowiedzią na ataki był zarówno rozwój opartej na lokalnych źródłach i sieciach energetyki rozproszonej, podnoszącej zbiorową odporność na agresję, jak i większa integracja z unijnym rynkiem energii; Ukraina zwiększa zdolności wymiany z państwami UE i rozpoczyna dostosowywanie swoich regulacji do prawa wspólnotowego.

Procedury ciągłości działania

Zgodnie z ustawą o zarządzaniu kryzysowym, zaopatrzenie w energię, surowce energetyczne i paliwa to obok m.in. zaopatrzenia w żywność i wodę czy łączności albo ochrony zdrowia jeden z elementów infrastruktury krytycznej — takiej, która pełni kluczową rolę dla państwa i jego obywateli, jej ochrona jest więc uznawana za priorytet. W kontekście infrastruktury krytycznej ustawa mówi o jej „funkcjonalności, ciągłości działań i integralności” — zagrożeniom i ryzykom należy więc zapobiegać, szybko odtwarzając infrastrukturę w przypadku wszelkich możliwych awarii lub ataków.

Właściciele obiektów zaliczanych do tej infrastruktury są zobowiązani do jej ochrony. Szczegóły możemy poznać w najnowszej wersji Krajowego Planu Zarządzania Kryzysowego, przyjętej przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa w lipcu. Dokument dokładnie opisuje fazę zapobiegania zakłóceniom w energetyce. PSE ma prowadzić ruch sieciowy, współpracować z operatorami systemów dystrybucyjnych (którzy też mają swoje obowiązki zapewnienia niezawodności dostaw energii), dysponować mocą jednostek przyłączonych do sieci przesyłowej i bilansować system. Nadzór nad operatorami sprawuje minister właściwy ds. energii, który współpracuje m.in. z pełnomocnikiem rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, ministrem aktywów państwowych czy prezesem Urzędu Regulacji Energetyki.

PSE są też zobowiązane do opracowania planu działania na wypadek dużej awarii systemu, a także do jego odbudowy. Rzecznik prasowy operatora, Maciej Wapiński, w komentarzu dla naszej redakcji tłumaczy, że praca systemu energetycznego jest zawsze planowana tak, żeby w przypadku utraty jednego elementu, np. linii, jej zadania przejęła inna.

— Wydział PSE zajmujący się obroną i odbudową systemu stale analizuje różne scenariusze. Nadrzędnym celem jest niedopuszczenie do takiej sytuacji jak utrata kontroli nad systemem czy blackout. Gdyby jednak do już do niego doszło, praca systemu ma być przywrócona jak najszybciej. Niektóre jednostki mają możliwość tzw. blackstartu, czyli ponownego uruchomienia się samodzielnie. Później dzięki temu można zasilać kolejne elementy systemu. W przywróceniu systemu do pracy może też pomóc wykorzystanie połączeń transgranicznych. Jako właściciel infrastruktury krytycznej oczywiście posiadamy również procedurę ciągłości działania i utrzymania kluczowych procesów — wyjaśnia.

Jak dodaje, do monitorowania stanu infrastruktury przesyłowej PSE wykorzystuje takie narzędzia jak drony czy śmigłowce. — Działa również automatyka zabezpieczeniowa, a wyspecjalizowane służby eksploatacyjne są w gotowości do lokalizowania uszkodzeń infrastruktury. Ściśle współpracujemy też ze służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo — mówi rzecznik operatora. Informuje też, że operator ma plany rozwoju własnych jednostek ochrony sieci.

Chodzi o aktywną jednostkę, która byłaby zdolna do szybkiego reagowania, gdyby doszło np. do próby sabotażu — precyzuje. Co do fizycznej ochrony źródeł energii, odpowiedzialność w tym zakresie spoczywa na ich właścicielach.Zadaniem PSE w przypadku tzw. jednostek centralnie dysponowanych (należą do nich m.in bloki konwencjonalnych elektrowni w Bełchatowie, Połańcu, Opolu czy Jaworznie — przyp. red.) jest natomiast wydawanie polecenia pracy z mniejszą albo większą mocą w celu zabezpieczenia pracy całego systemu elektroenergetycznego — uzupełnia Maciej Wapiński.

Działania antyterrorystyczne

Z pytaniami o podnoszące bezpieczeństwo działania na podejmowane na poziomie sieci dystrybucyjnych, ale i dużych źródeł wytwórczych zwróciliśmy się do Grupy Enea. Biuro prasowe jednej z czołowych grup energetycznych odpowiada nam, że w należących do spółki Enei Wytwarzanie Elektrowniach Kozienice i Połaniec istnieją plany zabezpieczeń zatwierdzone przez policję.

„Także Enea Operator jest zobowiązana do zapewnienia bezpieczeństwa obiektów zaliczonych do infrastruktury krytycznej na podstawie ustawy o zarządzaniu kryzysowym oraz obiektów podlegających obowiązkowej ochronie na podstawie ustawy o ochronie osób i mienia” — informuje spółka. Enea ma też prowadzić działania antyterrorystyczne związane z wprowadzonymi przez premiera stopniami alarmowymi BRAVO oraz BRAVO-CRP; sygnalizują one zwiększone zagrożenie atakami terrorystycznymi oraz cyberatakami.

Przyjęte na ten temat rządowe rozporządzenia w przypadku obowiązywania stopni pozwalają m.in. na stosowanie wzmożonych kontroli budynków użyteczności publicznej, osób i pojazdów, wprowadzają obowiązek noszenia broni długiej i kamizelek kuloodpornych przez funkcjonariuszy służb chroniących infrastrukturę krytyczną i ustanawiają całodobowe dyżury administratorów kluczowych systemów informatycznych.

„Jakość usługi adekwatna do ceny”

Dokumenty takie jak Krajowy Plan Zarządzania Kryzysowego pokazują, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo infrastruktury energetycznej i stabilność dostaw energii nie spoczywa tylko na operatorach. Marcin Izdebski, szef zespołu energetycznego w Centrum Strategii Rozwojowych, ma obawy, czy administracja publiczna jest kompleksowo przygotowana do poważnych wyzwań, które przed nami stroją.

Państwo polskie działa silosowo, a poszczególne instytucje i obszary administracji rzadko widzą szerszy obrazek i nawiązują między sobą współpracę. Odpowiedniego zabezpieczania infrastruktury krytycznej musimy się cały czas uczyć. Kiedy trzy lata temu doszło do wybuchu gazociągu Nord Stream 2, zaczęliśmy obawiać się o bezpieczeństwo Baltic Pipe i stabilność dostaw gazu. Tymczasem w dzisiejszych czasach takie scenariusze trzeba brać pod uwagę — komentuje ekspert.

Jak mówi Izdebski, działalność cywilnych instytucji zajmujących się energetyką, w tym Ministerstwa Energii, powinna być lepiej skoordynowana z organami odpowiedzialnymi bezpośrednio za obronność.

Nasze prawo jest dziś niedostosowane do incydentów i zagrożeń militarnych, z którymi de facto mamy do czynienia. Naprawa tej sytuacji nie jest zadaniem dla spółek energetycznych czy jednego ministra, ale dla całego rządu. Potrzebujemy centrum koordynacyjnego, które być może mogłoby powstać na bazie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, ale może być też oddzielnym organizmem — ocenia nasz rozmówca.

Centrum koordynacyjne powinno odpowiadać m.in. za wytyczne w zakresie bezpieczeństwa, tak aby każda spółka nie wymyślała samodzielnie własnych procedur. Wytyczne powinny być wypracowane pomiędzy sektorem a rządowymi i wojskowymi (o ile istnieje taka potrzeba) ekspertami bezpieczeństwa — słyszymy.

Trzeba jednak powiedzieć sobie jasno; to będzie kosztować. Za bezpieczeństwo trzeba zapłacić. Niestety dzisiaj zdajemy się o tym nie pamiętać. W przetargach na ochronę dużych elektrowni często stosuje się kryterium najniższej ceny, a do tych zadań zatrudniani są emeryci. Jakość usługi pozostaje więc adekwatna do ceny — mówi Marcin Izdebski.

Nie musimy być offgridowi

Przypadek Ukrainy pokazuje, że kluczową rolę w zabezpieczaniu infrastruktury energetycznej pełni tzw. aktywna obrona, czyli obrona powietrzna. Maciej Zaniewicz, analityk Forum Energii i autor analiz nt. ukraińskiego systemu energetycznego w czasie wojny, mówi, że tzw. pasywna obrona, czyli wyposażanie stacji transformatorowych w osiatkowanie, betonowe osłony czy inne ochronne struktury, również występuje, ma jednak mniejsze znaczenie od zestrzeliwania dronów i pocisków.

— Oczywiście strategia obronna Ukrainy nie jest u nas do przełożenia jeden do jednego, ponieważ na szczęście nie jesteśmy w stanie otwartej wojny. Możemy się jednak spodziewać, że w przypadku najczarniejszego scenariusza również u nas agresor koncentrowałby się na atakowaniu sieci i próbach doprowadzenia do blackoutu — tłumaczy.

Obecnie, w odpowiedzi na rosyjskie ataki, Ukraina rozwija energetykę rozproszoną, inwestując w dużą liczbę niewielkich źródeł i lokalnych sieci, które trudniej skutecznie zaatakować. Zaniewicz zastrzega jednak, że ogólnokrajowy system elektroenergetyczny jeszcze długo będzie miał w Polsce istotną rangę.

Nie da się zrezygnować z istnienia sieci ogólnokrajowej na rzecz wyłącznie energetyki rozproszonej. Budowa jak największej miejscowej samowystarczalności to słuszny kierunek, nie jest jednak tak, że absolutnie wszyscy powinni dzisiaj tworzyć domowe instalacje offgrid (zdolne do pracy w przypadku odcięcia od sieci — przyp. red.). Koszt takich przedsięwzięć byłby nieproporcjonalny do potencjalnego ryzyka — wyjaśnia ekspert.

Przypomina przy tym o atakach cybernetycznych. — W Ukrainie takie ataki na sieć były prowadzone na długo przed otwartą inwazją. Polska również jest na nie narażona. Na szczęście sektor ma świadomość zarówno tego, jak i fizycznego ryzyka dla sieci, a o wielu podejmowanych działaniach zapobiegawczych nie przeczytamy w mediach ze względów bezpieczeństwa uzupełnia.

Źródło: businessinsider.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*