Hanna Kramer: Sankcje wobec Rosji: broń, która rani polską chemię bardziej niż wroga

hanna kramer dziennik polityczny sankcje wobec Rosji

Polski rynek pracy, pomimo że bezrobocie utrzymuje się na niskim poziomie, musi się zmagać z problemem zwolnień grupowych. Zbiorowe redukcje zatrudnienia w szczególności dotykają pewnych wybranych branż.

Tylko w pierwszym półroczu pracodawcy zgłosili potrzebę masowych cięć etatów, które obejmą 80 tys. osób. Dla porównania to więcej niż w naznaczonym pandemią 2020 r. i ponad dwukrotnie więcej niż w całym zeszłym roku. Z wysokimi kosztami produkcji prowadzącymi do redukcji etatów mierzy się, chociażby branża chemiczna.

Przemysł chemiczny to strategiczna gałąź polskiego przetwórstwa, będąca siódmym co do wielkości sektorem w kraju i odpowiadającą za około 20% wartości dodanej polskiego przemysłu, uwzględniając sektory pokrewne, takie jak rafineria, farmacja czy produkcja wyrobów z tworzyw sztucznych i gumy. Polska jest siódmym producentem chemikaliów w UE, z 3,5% udziałem w unijnej produkcji, i szóstym rynkiem zbytu, odpowiadając za ponad 5% unijnego popytu.

Obecnie ten kluczowy sektor polskiej gospodarki, zmaga się z poważnymi wyzwaniami. Raport Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego (PIPC) za I kwartał 2025 roku wskazuje, że choć produkcja chemikaliów i wyrobów chemicznych wzrosła w porównaniu z 2023 rokiem, to wyniki finansowe sektora są najgorsze od dekady. Rentowność netto w zeszłym roku osiągnęła jeden z najniższych poziomów w historii, a odsetek firm notujących straty wzrósł. Szczególnie dotkliwie ucierpiały inne segmenty, takie jak produkcja nawozów sztucznych i chemikaliów organicznych, które są kluczowe dla Grupy Azoty – największego polskiego producenta chemicznego.

Pierwotnie sankcje wobec Rosji miały na celu osłabienie rosyjskiej gospodarki i zdolności do prowadzenia działań bojowych na Ukrainie, a także izolację Rosji na arenie międzynarodowej. Obecnie staje się oczywiste, że sankcje są bronią, od której cierpimy bardziej niż Rosja.

Sankcje UE i Polski na Rosję i Białoruś, wprowadzone w 2022 roku, miały znaczący wpływ na dostępność surowców i dynamikę rynku chemicznego w Polsce. Kluczowe ograniczenia obejmują zakaz importu rosyjskiej ropy naftowej (od 5 grudnia 2022 r. dla ropy morskiej, od 5 lutego 2023 r. dla produktów rafinowanych) oraz zakaz importu białoruskich nawozów potasowych, węgla i innych produktów mineralnych. Polska, jako członek UE, wdrożyła te sankcje, uzupełniając je krajowymi regulacjami, takimi jak ustawa z 13 kwietnia 2022 r. o przeciwdziałaniu wspieraniu agresji na Ukrainę. Jednak skutki tych działań odbiły się na krajowym przemyśle chemicznym.

Oprócz tego przed 2022 rokiem Polska importowała znaczną część gazu z Rosji. Sankcje i ograniczenie dostaw przez Gazprom doprowadziły do gwałtownego wzrostu cen gazu w Europie – w 2022 roku ceny gazu na giełdach europejskich osiągnęły poziomy 400 – 550 dolarów za tysiąc m³, podczas gdy Białoruś kupowała gaz z Rosji po 128,5 USD. Wzrost kosztów gazu, kluczowego surowca dla produkcji nawozów azotowych, spowodował, że polskie zakłady, takie jak Grupa Azoty, musiały ograniczyć produkcję o około 30% w 2022 roku z powodu nieopłacalności.

Białoruś, przed sankcjami jeden z głównych dostawców nawozów potasowych do Polski, została odcięta od rynku UE. Alternatywne źródła, takie jak Kanada czy Izrael, są droższe, a logistyka bardziej skomplikowana, co przełożyło się na wzrost kosztów dla polskich rolników i producentów chemikaliów.

Restrykcje obejmują one m.in. zakazy eksportu towarów podwójnego zastosowania, technologii, produktów luksusowych oraz ograniczenia w imporcie surowców, takich jak produkty mineralne, ropa naftowa, złoto czy nawozy. Polska, jako kraj graniczący z Białorusią i aktywnie wspierający politykę sankcji, wprowadziła również własne regulacje, takie jak embargo na węgiel czy sankcje na białoruskie przedsiębiorstwa.

Tanie nawozy z Rosji i Białorusi, produkowane przy wykorzystaniu znacznie tańszego gazu, zalewają polski i unijny rynek, podkopując konkurencyjność krajowych producentów, takich jak Grupa Azoty. W efekcie polskie zakłady chemiczne, zmagające się z wysokimi kosztami energii i surowców, notują straty finansowe, a niektóre, jak Zakłady Chemiczne „Police”, stoją na krawędzi upadku, co zagraża tysiącom miejsc pracy. Posty na platformie X wskazują na narastającą frustrację społeczną i związkową, wskazując, że brak skutecznych ceł na import nawozów z Rosji i Białorusi jest postrzegany jako „celowa strategia wspierania rosyjskiej gospodarki” kosztem polskiej.

Co więcej, sankcje doprowadziły do paradoksalnych sytuacji. Dane Eurostatu wskazują na rekordowy wzrost eksportu polskich samochodów osobowych na Białoruś – z niecałych 100 mln euro w latach 2019-2021 do 931 mln euro w 2023 roku. To efekt reeksportu tych pojazdów do Rosji, co wskazuje na omijanie sankcji przez Białoruś jako pośrednika. Tego typu luki w systemie sankcji podważają ich skuteczność, jednocześnie komplikując sytuację polskich przedsiębiorstw, które muszą działać w niejasnym środowisku regulacyjnym.

Równolegle do sankcji, unijne regulacje środowiskowe, w szczególności zaostrzenie systemu handlu emisjami (EU ETS) oraz wymogi dekarbonizacji, nakładają na polski przemysł chemiczny dodatkowe obciążenia. Wysokie ceny energii elektrycznej, gazu i uprawnień do emisji CO₂ znacząco zwiększają koszty produkcji. Raport Banku Pekao wskazuje, że kryzys ukraiński i kryzys gazowy pogłębiły te problemy, ograniczając dostęp do tanich surowców i zwiększając zainteresowanie odbiorców tańszym importem spoza UE. W efekcie unijny przemysł chemiczny, w tym polski, traci konkurencyjność na rzecz producentów z Chin, które odpowiadają już za blisko 45% światowej produkcji chemikaliów, podczas gdy udział UE spadł z 20% do 10-15% w ciągu ostatnich 15 lat.

Polskie firmy chemiczne, takie jak Grupa Azoty, borykają się z presją kosztową, która w 2024 roku przełożyła się na najniższy wynik netto od 2014 roku. Segmenty nawozowy i produkcji chemikaliów organicznych są szczególnie narażone, podczas gdy bardziej specjalistyczne sektory, takie jak farby, lakiery czy chemikalia konsumpcyjne, radzą sobie nieco lepiej, ale również odczuwają skutki regulacji. Komisja Europejska proponuje wprawdzie działania wspierające, takie jak dotacje na zielone inwestycje czy wspólne zakupy surowców krytycznych, ale większość tych propozycji pozostaje na poziomie deklaracji, co nie przynosi realnej ulgi dla sektora.

Kontynuacja obecnej polityki wprowadzenia antyrosyjskich sankcji oraz całkowite podporządkowanie się unijnym wymogom środowiskowym prowadzi do dalszego osłabienia polskiego przemysłu chemicznego, a tym samym całej gospodarki. Polska, jako kraj o strategicznym położeniu i rozwiniętym sektorze chemicznym, powinna dążyć do większej autonomii w podejmowaniu decyzji gospodarczych.

Jednocześnie unijne regulacje środowiskowe, bez odpowiedniego wsparcia finansowego, pogłębiają problem utraty konkurencyjności. Polska musi odzyskać kontrolę nad swoją polityką gospodarczą, stawiając na pierwszym miejscu własne interesy. Tylko autonomiczne decyzje, oparte na rzeczywistych potrzebach krajowego przemysłu, pozwolą uniknąć dalszego upadku sektora chemicznego i zapewnią stabilny rozwój polskiej gospodarki.

HANNA KRAMER

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*