
Prezes Kaczyński wysyła Przemysława Czarnka do pałacu prezydenckiego. Tyle że Czarnek mierzył dużo wyżej i dużo robił, by zrealizować marzenia. Na razie ma być prawą ręką Karola Nawrockiego do zadawania ciosów obecnemu rządowi. – Czarnek wie, że jest perspektywa na władzę w 2027 r. Ale wie też, że przez ten czas on będzie bywał w telewizjach, a w partii mogą go wydymać – mówi polityk PiS.
Czarnkowi już odbija sodówa, ale ma miłość ludu PiS-owskiego – mówi znany poseł PiS.
Inny dodaje: – Przemek uważa, że da radę być premierem.
Kolejny: – Nie wiem, czy szefowanie Kancelarii Prezydenta to będzie trampolina do teki premiera, ale na pewno będzie to prawa ręka Nawrockiego do zadawania ciosów premierowi Donaldowi Tuskowi.
Przemysław Czarnek nie chciałby być premierem malowanym. Tylko realnym. A żeby być żelaznym premierem, musi być też szefem PiS. To dziś nie jest realne, bo Jarosław Kaczyński, choć przed drugą turą wyborów prezydenckich mówił, że jeśli Nawrocki wygra, to nie będzie dłużej prezesem PiS, ale potem zmienił zdanie. 76-letni Kaczyński ma startować na prezesa PiS na kongresie tej partii 28 czerwca.
Znany polityk PiS: – Gdyby Kaczyński nagle podupadł na zdrowiu, to Czarnek by popędził, żeby być prezesem partii, i by wygrał wśród delegatów.
(Kolejna) wolta Jarosława
Wolta Kaczyńskiego pokrzyżowała Czarnkowi plany.
Zamiast bić się o pozycję nr 1 w PiS, ma być szefem Kancelarii Prezydenta, formalnie urzędnikiem. A przecież sam chciał być prezydentem. – Nim Kaczyński ogłosił kandydata PiS na prezydenta, Czarnek mówił prywatnie, że to on będzie tym kandydatem. A teraz będzie musiał pracować na Nawrockiego – uśmiecha się działacz PiS, wspominając czas wyłaniania kandydata w zeszłym roku.
Inny dodaje: – Może w pałacu spokornieje, gdy będzie na łasce Nawrockiego.
Ważny polityk PiS: – Pałac to jest dwór. Jedno słowo prezydenta i ktoś znika, traci stanowisko i ląduje na zielonej trawce.
Nawet pierwszy po prezydencie zawsze jest tylko sługą nr 1 prezydenta. A bycie sługą nie leży w naturze Czarnka. Nie bardzo chciał iść do pałacu. Karol Nawrocki złożył mu taką propozycję, a z Kaczyńskim negocjował warunki przejścia. Nie tylko on nie chciał. Także Paweł Szefernaker – przyszły szef gabinetu prezydenta – nie palił się do przejścia do pałacu, ale „Szofer” jest absolutnie lojalny wobec prezesa, a skoro ten chciał mieć tam takiego „komandosa” jak on, to trudno było odmówić.
Polityk PiS: – Jak się Szefernaker i Czarnek zagrzebią w Kancelarii Prezydenta, to stracą w partii. W pałacu można się pławić w splendorze i chełpić, że jest się kingmakerem, ale niewiele więcej.
Jednak nie do końca. Czarnek może zrzucić robotę na Karola Rabendę – wedle planów przyszłego wiceszefa kancelarii – choć on jest znany z niechęci do administracyjnej roboty. A Szefernaker – na Jarosława Dębowskiego, znanego jako „Jarek z brodą”, wiceszefa gabinetu, którego do pałacu ściąga Nawrocki, bo to jeden z jego najbardziej zaufanych ludzi w IPN.
Szefernaker jest – choć trochę na wyrost – kojarzony ze skrzydłem byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Jednym z argumentów Czarnka, by się nie bronić zbyt mocno przed przejściem do pałacu, miało być to, aby nie oddawać pola wewnątrzpartyjnej konkurencji.
Dwa scenariusze Przemysława Czarnka
Mierzył jednak dużo wyżej.
Scenariusz pierwszy, opisywany przez naszych rozmówców z PiS, był taki, że jeśli Kaczyński namaszcza Mariusza Błaszczaka na nowego prezesa partii, to Czarnek się nie będzie wyrywał przeciwko faworytowi szefa. Błaszczak długo partii by nie pociągnął, bo nie ma za grosz charyzmy, więc Czarnek czekałby, aż partia sama by zapragnęła, żeby wziął PiS w swoje ręce – mógłby zostać prezesem ugrupowania i premierem w 2027 r.
W scenariuszu bardziej ofensywnym Czarnek od razu walczyłby o przywództwo w partii – nawet w kontrze do pomazańca Kaczyńskiego. Samemu prezesowi rękawicy by nie rzucił. Choć wedle sygnałów docierających z Nowogrodzkiej, Kaczyński miał obawy, że mu Czarnek odfrunie z częścią PiS, gdyby Nawrocki przegrał wyraźnie wybory prezydenckie. Ba, prezes PiS – według naszych informacji – lubił mimochodem rzucać sugestie, kto mógłby być premierem. Takie aluzje kierował w stronę Czarnka, a także europosłów Tobiasza Bocheńskiego i Patryka Jakiego. Także Mateusz Morawiecki ma nadzieję, że wróci na fotel szefa rządu.
Rozmówca z PiS: – Kaczyński czasami mami takimi aluzjami różne osoby. Czarnka też, ale ten nie jest gapa i nie wierzy.
Czarnek rwie się do władzy. Buduje relacje z Konfederacją, zwłaszcza z jej narodowym skrzydłem. W PSL też zresztą czaruje.
Rozmówca z PiS: – Czarnek zaczął się trzymać z Patrykiem Jakim i Zbigniewem Ziobrą. Zbiera środowisko, które może go wspierać w walce o stanowisko premiera.
Czarnek staje się atrakcyjny, bo jest z prawego skrzydła, a PiS i nastroje społeczne generalnie przesuwają się w prawo. Może zawłaszczać narrację Konfederacji i dogrzewać się w cieple świeżo wybranego prezydenta. W PiS się uśmiechają, że Czarnek potrafi być uroczy, gdy mu na kimś zależy. – Na spotkaniach z babciami z kółek różańcowych pogada, ale z normalsami to już nie bardzo – mówi poseł PiS.
Człowiek z jego otoczenia: – Jego ludzie gadają, że Przemek będzie premierem. Stanowisko w pałacu to może być tylko na przeczekanie.
Polityk znający się z Czarnkiem: – Modus operandi Czarnka jest taki: jak ktoś mu jest potrzebny, to go adoruje, a jak przestaje być potrzebny, to o nim zapomina. Kluczem do bycia numerem 1 w obozie PiS jest bycie prezesem partii. Taki cel ma Morawiecki, takie też marzenie ma Czarnek.
Żółtodziób bez frakcji
Czarnek jest gwiazdorem. Ale nie ma swojej lojalnej frakcji.
On zresztą – na tle innych polityków PiS z pierwszego szeregu – jest politycznym żółtodziobem. Posłem został dopiero w 2019 r., a wcześniej był tylko wojewodą lubelskim.
Teraz chciałby być już prezesem, premierem i prezydentem. Ale na razie nie może sobie poradzić z wojewodą na Lubelszczyźnie. W swoim regionie słabo mu idzie w partii. Tam toczy się batalia o wpływy między nim a marszałkiem województwa Jarosławem Stawiarskim. I to Stawiarski zdominował region.
– Czarnek ma kosę ze Stawiarskim – podkreśla rozmówca z PiS.
Inny dodaje: – Oni nawet rywalizują o to, kto bywa częściej w gabinecie Kaczyńskiego. Konflikt jest ostry, zwłaszcza od czasu, gdy Czarnek chciał odwołać Stawiarskiego, co mu się nie udało, bo Kaczyński mu zabronił. W tym sporze chodzi o siłę w regionie i możliwość rozdawania wielu stołków.
Kolejny: – Stawiarski ma wielkie zaufanie prezesa, bo jest do bólu lojalny. Ale Czarnek jest o wiele sprawniejszy medialnie i to Kaczyński też ceni.
Co ciekawe, z problemami zdrowotnymi Kaczyński jeździ do Lublina – do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, nadzorowanego przez Stawiarskiego.
Kiedy Czarnek przeprowadzi się do Kancelarii Prezydenta, to nie będzie miał czasu na partyjną robotę w terenie. – Dopinanie przejścia Czarnka jest bardzo zaawansowane. Jak się nie zdarzy jakiś cud, to będzie w pałacu – zaznacza rozmówca bliski Nowogrodzkiej.
Inny bliski Nowogrodzkiej: – To Jarosław wypycha Czarnka do kancelarii.
Pod żyrandolami
Funkcja szefa Kancelarii Prezydenta za czasów prezydentury Andrzeja Dudy uległa degradacji. Dopiero pod koniec zyskała na znaczeniu, gdy przejęła ją Małgorzata Paprocka. Wcześniej szefowymi były Grażyna Ignaczak-Bandych, która według obiegowej opinii nie potrafiła uprawiać polityki, a kancelarię prowadziła jak sroga nauczycielka klasę w szkole podstawowej – sprawniej mierzyła długość spódnic, które nosiły urzędniczki w kancelarii (zbyt krótkie nie licowały w jej ocenie z prezydenckim majestatem), niż robiła politykę. Halina Szymańska, której nikt dziś nie pamięta, bo była po prostu urzędniczką. A Małgorzata Sadurska – pierwsza szefowa kancelarii Dudy – głównie kablowała na Nowogrodzką, a potem przeniosła się do zarządu PZU, by zarabiać miliony złotych.
– Czarnek wie, że pałac to też narzędzie do uprawiania polityki – twierdzi polityk PiS, który go dobrze zna.
Realia tego światka są takie, że trzeba z ludźmi w partii budować dobre kontakty towarzyskie, gdy się chce wspinać po ich plecach. Poseł PiS nie kryje: – W polityce ogólnie się pije dość dużo. Jak się nie pije, to się wypada z towarzyskiego obiegu. A Czarnek lubi się integrować z ludźmi w podlaskim duchu. – Przemek lubi się napić z działaczami. To mu pomaga – przekonuje bywalec takich spotkań.
Czarnek – mówią nasi rozmówcy z PiS – ma obawy, że idąc do pałacu, straci wpływy w partii. Ale też okazanie lojalności prezesowi to może być kapitał. Rozmówca z Nowogrodzkiej: – To, czy będzie premierem, zależy od woli Kaczyńskiego.
Krytyk Czarnka: – A niech idzie do tego pałacu. Wtedy nie będzie miał czasu się zajmować okręgiem.
Wszyscy politycy PiS delegowani do pałacu będą mogli wrócić do ław sejmowych po dwóch latach – w wyborach, które mają się odbyć jesienią 2027 r.
Polityk PiS: – Czarnek wie, że jest perspektywa na władzę w 2027 r. Ale wie też, że przez ten czas on będzie bywał w telewizjach, a w partii mogą go wydymać.
Czarnek w wywiadach zapewnia, że bez względu na ewentualną pracę w pałacu pozostanie aktywnym członkiem partii.
Jest obecnie członkiem Komitetu Wykonawczego PiS, czyli 30-osobowego organu pod wodzą Mariusza Błaszczaka, powołanego w zeszłym roku, ale dziś już zmarginalizowanego i budzącego w partii wesołość.
Najważniejsza funkcja Czarnka to szefowanie partii na Lubelszczyźnie. – Czy można sobie wyobrazić szefa Kancelarii Prezydenta, który przez trzy dni jest w pałacu, a przez dwa – w swoim partyjnym okręgu? To niepoważne i nie sądzę, aby prezydent na to pozwolił – uważa jeden z polityków PiS bliskich Nowogrodzkiej.
Polityka z dyskoteki
Czarnek to – podobnie jak Nawrocki – chłopak z ludu. Jest od Nawrockiego niewiele starszy – ma 48 lat. Prywatnie Czarnek to sympatyczny wujek, żartobliwy i rubaszny, ale też potrafi o prawie i filozofii porozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim, co prezes PiS sobie ceni. To pistolet. Jest błyskotliwy, ale też jest narcyzem.
Co ciekawe, Czarnek nie wierzył w wygraną Nawrockiego. Z wieczoru wyborczego po drugiej turze szybko czmychnął, by potem – gdy badania late poll się odwróciły i wskazały kandydata PiS jako zwycięzcę – wrócić migiem, kiedy zaczynało się świętowanie.
Jest profesorem KUL, żonaty, ma dwójkę dzieci. Niedawno wydał córkę za mąż, o czym trąbiły bulwarówki. Bardzo mocno jest kojarzony z Lublinem. Jednak przeniósł się tutaj dopiero w 1992 r. Pochodzi z Goszczanowa – dziś w województwie łódzkim. Z dumą mówi w wywiadach o zabytkowym kościele w tej miejscowości, gdzie został ministrantem już jako sześciolatek. Mieszkał tam do 15. roku życia. Matka była pielęgniarką, potem prowadziła sklepik, a ojciec – kierowcą ciężarówki. Jako nastolatek stracił rodziców – zmarli z powodu chorób.
Gdy zabrakło rodziców, Czarnka pod dach wziął w Lublinie wuj, ks. prof. Jerzy Pałucki. Studiował prawo na KUL, szybko zaczął pracę na uczelni – w Katedrze Prawa Konstytucyjnego. W 2015 r. został wojewodą lubelskim. Tak wszedł na serio w politykę.
W ustawkach kiboli nie walczył, ale był bywalcem dyskotek. Lubił potańczyć, wypić, ale bić się, choć był postawny, nie chciał – jeśli mu wierzyć. Twierdził, że na tych dyskotekach uczył się polityki.
Dodaj komentarz