
Zawodowi posłowie, a tych w Sejmie mamy większość, miesiąc w miesiąc dostają na utrzymanie z Kancelarii Sejmu ponad 17 tys. zł brutto. To dwa razy więcej niż wynosi przeciętne miesięczne wynagrodzenie. Posłowie narzekają jednak na wysokość wypłat. — W porównaniu z innymi zawodami nie wygląda to najlepiej — tak mówi „Faktowi” jeden z parlamentarzystów.
Wynagrodzenie posła składa się z dwóch głównych elementów — uposażenia poselskiego oraz diety parlamentarnej. Uposażenie wynosi 13 tys. 467 zł i 92 gr brutto, a dieta parlamentarna – 4 tys. 208 zł i 73 gr brutto. To jednak nie wszystko, bo posłowie mają sporo możliwości – formalnych i mniej formalnych, by zarobić nieco więcej. Twierdzą jednak, że wypłaty mogłyby być hojniejsze.
Zapytaliśmy posłów o zarobki. Czy wystarcza im na życie?
– Ja nie mam tutaj jakiegoś problemu z tym, żeby to było ani za dużo, ani za mało – po prostu wystarczająco, żebym mogła normalnie funkcjonować – tak o poselskich apanażach mówi „Faktowi” posłanka Ewa Szymanowska z Polski 2050. Jak przyznaje, pełniąc obowiązki poselskie w stolicy, korzysta z hotelu poselskiego i tam również się stołuje. – To nie jest na koszt państwa, bo normalnie płacę. Dla mnie jest OK, chociaż wiem, że na tle innych parlamentarzystów w innych krajach mamy dość niskie uposażenia. Ale nie narzekam – podsumowuje.
– Wszystko zależy od tego, jak poseł jest aktywny – przekonuje nas z kolei Urszula Nowogórska z PSL. – Każdy ma jakieś realia działalności i potrzeb. Wiadomo, że życie jest drogie i dotyczy to wszystkich obywateli – nie tylko posłów. Jestem zwolennikiem racjonalnego wydawania pieniędzy, więc nie narzekam. Ale martwi mnie inna kwestia. Specjaliści pracujący w urzędach i instytucjach zarabiają zbyt mało w stosunku do posiadanych kompetencji i uciekają do prywatnego biznesu. Na tym niestety traci państwo — dodaje.
Z kolei Karolina Pawliczak z Koalicji Obywatelskiej, zapytana przez „Fakt” o to, czy poselska pensja wystarcza na życie, odpowiada krótko: – Tak, wystarcza.
„W porównaniu z innymi zawodami nie zawsze wypada to najlepiej”
Robert Telus, były minister rolnictwa, a obecnie poseł PiS, twierdzi, że „nigdy w życiu nie narzekał na swoje pensje, nawet gdy były dużo mniejsze niż teraz”. – Mi jest dobrze. Prowadzę też gospodarstwo rolne i mam z tego dochody. Choć – przyznaję – w porównaniu z innymi zawodami nie zawsze wypada to najlepiej. Ale nie mam potrzeby się porównywać. Nigdy nie narzekałem na pensję i teraz też nie mam powodu — podkreśla nasz rozmówca, zwracając jednak uwagę, że wójtowie, burmistrzowie czy starostowie często mają wyższe zarobki niż parlamentarzyści.
– Ja nie narzekam – mówi posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic. – Natomiast oczywiście jest różnica pomiędzy parlamentarzystami żyjącymi w Warszawie czy w okolicach Warszawy, a takimi, którzy mają dosyć daleko, bo to jest nie tylko kwestia pieniędzy. Mamy kilometrówki, mamy darmowe bilety na samolot czy na pociąg, ale to jest kwestia czasu, ogromu czasu, który poświęcamy na przemieszczanie się pomiędzy Warszawą a okręgami. Ja kursuję non stop. Jestem praktycznie cały czas w podróży i to jest rzeczywiście męczące. Więc nie powiedziałabym, że nie brakuje mi środków – raczej brakuje mi czasu – tłumaczy.
Posłanka zwraca też uwagę na różne motywacje i sytuacje życiowe parlamentarzystów. – Są tacy, którzy nie pracowali poza polityką, dla których to jest awans – społeczny i finansowy. Ale są też tacy, którzy mają stabilizację finansową, a posłowanie traktują jako obywatelskie spełnienie. Dla nich wysokość uposażenia nie ma aż takiego znaczenia — słyszymy.
Anita Kucharska-Dziedzic zauważa też znaczącą różnicę między posłami z Polski a ich odpowiednikami z innych państw regionu. – Jak współpracuję z parlamentarzystami w kwestiach Odry, czeskimi czy niemieckimi, to widzę, że mają znacznie większe środki, np. na organizację imprez, wydarzeń, spotkań z obywatelami. Ta różnica jest bardzo odczuwalna – podsumowuje.
Dieta i uposażenie to nie wszystko. Na to mogą liczyć posłowie
Uposażenie i dieta, która formalnie powinna pokrywać wydatki związane z mandatem to nie wszystko. Posłowie pełniący funkcje w strukturach parlamentarnych mogą liczyć na specjalne dodatki do uposażenia. Przewodniczący komisji otrzymują 20-proc. dodatek, co oznacza około 2,7 tys. zł brutto więcej. Wiceprzewodniczący komisji otrzymują 15-proc. więcej (ok. 2 tys. zł brutto), a przewodniczący podkomisji – na 10 proc., czyli około 1350 zł brutto miesięcznie.
Na tym jednak nie koniec. Posłowie spoza Warszawy mogą otrzymać ryczałt na wynajem mieszkania w stolicy — obecnie to 4 tys. 500 zł miesięcznie brutto, jeśli nie korzystają z hotelu sejmowego. Otrzymują również zwrot kosztów dojazdów prywatnym samochodem, tzw. kilometrówkę, której wysokość zależy od liczby przejechanych kilometrów. Maksymalnie w ciągu roku mogą odliczyć koszty przejazdu 42 tys. km. Wspomnieć należy również o bezpłatnych przejazdach koleją, autobusami czy też darmowymi lotami po kraju. Kiedy zliczyć wszystkie przywileje, może się okazać, że koszt utrzymania posła to co najmniej 50 tys. zł miesięcznie.
Dodaj komentarz