
– Nasza sytuacja jest bardzo trudna, przychody spadły w ciągu trzech lat o ponad połowę, co jest wynikiem spadku cen węgla oraz wolumenów – przyznaje w rozmowie z WNP Łukasz Deja, prezes zarządu Polskiej Grupy Górniczej (PGG).
- Łukasz Deja wskazuje, że największym problemem dla Polskiej Grupy Górniczej są spadające przychody.
- – Optymalizacja kosztów nie rekompensuje spadku cen i redukcji wolumenu sprzedaży węgla – zaznacza prezes PGG.
- Nasz rozmówca zwraca również uwagę na to, że z przeprowadzonych analiz wynika, iż 65 proc. proc. wydatków PGG związanych z zakupami trafia do firm zlokalizowanych na Śląsku, a 35 proc. do pozostałych regionów w Polsce.
Czy po zapoznaniu się z sytuacją Polskiej Grupy Górniczej uważa pan, że jest lepiej, czy też gorzej, niż się pan spodziewał?
– Choć w branży górniczej pracuję od lat, to muszę przyznać, że ciągle poznaję spółkę i nowe wyzwania, zarówno te strategiczne, jak i operacyjne. Jest ich bardzo dużo. Wierzę jednak, że z tak profesjonalnym zespołem, jaki pracuje w PGG, uda nam się wszelkie trudności pokonać.
Spotkałem się z kierownictwem kopalń i zakładów oraz z dyrektorami centrali. To dla mnie bardzo ważne – cały proces przygotowania i podjęcia kierunkowych decyzji ma istotne znaczenie, bowiem w tak dużej spółce, jaką jest PGG, efekty podjętych dzisiaj decyzji będą widoczne za kilka czy kilkanaście miesięcy.
Spodziewałem się sytuacji, którą tu zastałem. Nie różni się od tej, z jaką miałem do czynienia w poprzedniej spółce, którą kierowałem, czyli w Południowym Koncernie Węglowym. Problemy są podobne, natomiast skala problemów jest wielokrotnie większa z uwagi na większą skalę działalności Polskiej Grupy Górniczej. Jestem przygotowany do tego, aby wspólnie z moim zespołem zmierzyć się ze stojącymi przed nami wyznaniami.
„Potrzebne jest nam narzędzie w postaci nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa”
Co jest dzisiaj najistotniejsze dla funkcjonowania Polskiej Grupy Górniczej?
– Aby przeprowadzić spółkę przez trudny proces transformacji, potrzebne jest nam narzędzie w postaci nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa. Używając przenośni, ustawa jest nam potrzebna do życia jak tlen.
Nasza sytuacja jest bardzo trudna, przychody spadły w ciągu trzech lat o ponad połowę, co jest wynikiem spadku cen węgla oraz wolumenów. W każdym biznesie, a szczególnie w tym, gdzie prawie 85 proc. stanowią koszty stałe, nawet restrykcyjna polityka kosztowa nie rozwiąże problemu.
A zatem?
– Musimy zatem mieć „tlen”, którym jest dla nas ta ustawa, aby spółka dalej funkcjonowała – dywersyfikując swoją działalność, transformując posiadany majątek. Aby wykorzystywała potencjał pracowników, a z drugiej strony umożliwiła chcącym zmienić branżę skorzystanie z programów osłonowych, na przykład Programu Dobrowolnych Odejść.
Zwłaszcza że w górnictwie koszty pracy stanowią ponad 50 proc. Przy niższych wolumenach produkcji – wynikających z możliwości sprzedaży – wydajność spada. W sytuacji, w której część z pracowników spółki skorzysta z Programu Dobrowolnych Odejść, wskaźnik wydajności ulegnie poprawie. Ponadto ustawa umożliwi rozpoczęcie procesu transformacji i likwidacji majątku. Zatem z niecierpliwością czekamy na nowelizację ustawy o funkcjonowaniu górnictwa.
Podano, że ma ona zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2026 r. Nie za późno?
– Liczymy, że ta ustawa będzie jeszcze w 2025 r. Jestem przekonany, że Ministerstwo Przemysłu jest zdeterminowane, aby tak się stało. Jest to istotne z wielu powodów, między innymi ze względu na Program Dobrowolnych Odejść, transformację i likwidację majątku oraz odroczenie zobowiązań wskazanych we wniosku notyfikacyjnym.
Konieczne jest uwzględnienie kwestii proceduralnych, które powodują, że pierwsi pracownicy skorzystają z rozwiązań ustawowych po około 3 miesiącach od dnia jej wejścia w życie. PGG aktualnie dostosowuje swoje plany do zakładanego okresu wprowadzenia ustawy.
„Największym problemem są spadające przychody”
Co jest obecnie największym problemem Polskiej Grupy Górniczej?
– Największym problemem są spadające przychody. Optymalizacja kosztów nie rekompensuje spadku cen i redukcji wolumenu sprzedaży węgla.
Ile węgla w 2025 r. wydobędzie Polska Grupa Górnicza?
– Zdolności produkcyjne będą wynikiem możliwości sprzedaży wydobytego węgla. Moglibyśmy wydobyć ponad 16 mln ton, jednak takiej ilości surowca nie ulokujemy na rynku. A musimy pamiętać, że mamy wysoki poziom zapasów. Niestety tak to wygląda.
Miałem cykl spotkań z naszymi kluczowymi odbiorcami. To, co usłyszałem, nie napawa optymizmem. Niestety polityka europejskich grup energetycznych zakłada odchodzenie od węgla. Nasi odbiorcy informują o konkretnych terminach rezygnacji z odbiorów węgla. Dekarbonizacja w Unii Europejskiej szybko postępuje, szybciej niż jeszcze kilka lat temu zakładaliśmy.
Tyle że my nie mamy alternatywy dla węgla, bowiem atom to melodia odległej przyszłości. Czy zatem nie szykujemy sobie skoku do pustego basenu?
– Sytuacja się zmieniła. Po agresji Rosji na Ukrainę z różnych stron płynęły głosy o znaczeniu węgla. Wskazywano, że do czasu zbudowania elektrowni jądrowej to właśnie węgiel będzie paliwem przejściowym.
Obecnie jednak widać, że większość firm zmienia retorykę i stawia na gaz, nie na węgiel. Dla naszej spółki, która ma prawie 50 proc. udziału w dostawach krajowych producentów węgla energetycznego, rodzi to poważne konsekwencje.
„Zawsze ten, kto ma pieniądze, posiada większą siłę sprawczą od tego, który ich nie ma”
Jak przedstawiają się wasze relacje z energetyką?
– Jest to nasz kluczowy segment rynkowy. Mamy doświadczenie we współpracy i wiążą nas wieloletnie umowy. No cóż, zawsze ten, kto ma pieniądze, posiada większą siłę sprawczą od tego, który ich nie ma. I tu postawię kropkę.
A ile węgla dostarczycie w tym roku do PGE?
– PGE jest jednym z naszych głównych odbiorców. W 2024 r. dostawy węgla z PGG do tej grupy energetycznej stanowiły ponad 70 proc. (zgodnie z raportem PGE). Natomiast nie mogę ujawniać szczegółów handlowych. Mogę powiedzieć, że obecnie z PGE prowadzimy rozmowy dotyczące współpracy na najbliższe lata.
A ceny?
– Niestety ceny węgla spadły. W 2022 r. po wybuchu wojny w Ukrainie ceny wystrzeliły w górę, osiągały wówczas nawet 60-90 zł/GJ, natomiast obecnie są znacznie poniżej 20 zł/GJ.
Jako beneficjenci systemu wsparcia odnosimy się do cen rynkowych ARA (Antwerpia-Rotterdam-Amsterdam). Obecnie cena tony węgla kamiennego energetycznego w ARA oscyluje wokół stu dolarów. A zatem cena w wysokości około 400 zł jest ceną wyjściową dla węgla w klasie 25kJ/kg. Wysoka podaż węgla powoduje dużą konkurencję, na której zyskują kupujący. Ale widzimy, że istotnie spadają zapasy węgla u odbiorców.
Jak ocenia pan postulat, aby połączyć Polską Grupę Górniczą z Południowym Koncernem Węglowym oraz Węglokoksem Kraj?
– Konsolidacja podmiotów objętych Nowym Systemem Wsparcia byłaby zasadna. Pytaniem otwartym pozostaje termin jej przeprowadzenia. Nie mówię o połączeniu, natomiast konsolidacja w zakresie sprzedaży, zakupów powinna się dokonać.
Chociażby po to, aby uzyskać wymierny efekt w postaci lepszych cen w procesach zakupowych. Poza tym wspólna polityka handlowa przyniosłaby wymierne korzyści. Konsolidacja procesów powinna także przyczynić się do ograniczenia kosztów i optymalizacji wykorzystania majątku. Przy kurczącym się rynku sprzedaży węgla – z punktu widzenia optymalizacji zatrudnienia zapisanych w umowie społecznej – rotacja pracowników w jednej grupie kapitałowej jest o wiele prostsza.
„Generacja energii na blokach węgla kamiennego w pierwszym kwartale 2025 r. była wyższa niż w roku ubiegłym”
Z jakim wynikiem Polska Grupa Górnicza zakończyła 2024 r. i jaki był dla niej pierwszy kwartał 2025 r.?
– Wynik za 2024 r. odzwierciedla aktualną sytuację rynkową. W ubiegłym roku spadek produkcji o ponad 3 mln ton, a cen o 30 proc. skutkował zmniejszeniem przychodów rok do roku o 6,4 mld zł. To w głównej mierze wygenerowało stratę netto na poziomie 3,6 mld zł.
Pierwszy kwartał 2025 r. był lepszy, niż zakładaliśmy. Sprzedaliśmy więcej węgla, niż planowaliśmy, a wydatki OPEX (z ang. operating expenditures, wydatki operacyjne – przyp. red.) i CAPEX (z ang. capital expenditure, nakłady inwestycyjne – przyp. red.) zostały zredukowane. Generacja energii na blokach węgla kamiennego w pierwszym kwartale 2025 r. była wyższa niż w roku ubiegłym.
Ile państwo będzie musiało w 2025 r. dołożyć do Polskiej Grupy Górniczej?
– Nie używajmy słowa „dołożenie”. W 2021 r. podpisana została umowa społeczna, która przewiduje, że – w zamian za stopniowe ograniczenie produkcji w procesie transformacji branży – beneficjenci systemu wsparcia otrzymają subwencję.
W tym roku dla wszystkich beneficjentów nowego systemu wsparcia (NSW) zarezerwowano w budżecie państwa na ten cel prawie 8 mld zł. Należy pamiętać, że pieniądze te trafiają poprzez zakupy oraz podatki do samorządów i innych instytucji.
Z przeprowadzonych analiz wynika, że 65 proc. proc. wydatków PGG związanych z zakupami trafia do firm zlokalizowanych na Śląsku, a 35 proc. do pozostałych regionów w Polsce. I co istotne, w 99 proc. są to firmy funkcjonujące w Polsce. To obrazuje, jak duży wpływ i konsekwencje nie tylko dla regionu, ale i naszego kraju będzie miało zamykanie śląskich kopalń. Dlatego też transformacja górnictwa stanowi tak wielkie wyzwanie.
Jak układają się relacje na linii zarząd Polskiej Grupy Górniczej-związki zawodowe funkcjonujące w spółce?
– Prowadzimy ze stroną społeczną konstruktywny dialog. W obliczu prowadzonej transformacji oraz planowanych przemieszczeń pracowników istotne jest między innymi ujednolicenie systemu wynagrodzeń. Chciałbym podkreślić, że strona społeczna jest i zawsze była dla mnie ważnym partnerem do współpracy.
Czy liczy pan, że list intencyjny podpisany jakiś czas temu przez PGG z Polską Grupą Zbrojeniową przełoży się na realizację konkretnych przedsięwzięć?
– Najpierw musimy uzyskać niezbędne certyfikaty wymagane przez PGZ. Jesteśmy w trakcie certyfikacji. Po procesie certyfikacji będziemy kontynuować rozmowy z Polską Grupą Zbrojeniową i podejmiemy kolejne wspólne działania. Liczymy na wprowadzenie stosownych zapisów w procedowanej ustawie o funkcjonowaniu górnictwa, umożliwiających nam kreowanie nowych działalności.
Jak ocenia pan transformację górnictwa, zważywszy że chodzi nie tylko o producentów węgla, ale całą rzeszę firm kooperujących z kopalniami?
– Zacznę od tego, że umowa społeczna dla górnictwa to wielka wartość. Rząd w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi wyraził zgodę na odejście od węgla kamiennego do 2049 r. Cały ten proces musi zostać dobrze przygotowany, aby skutki były jak najmniej odczuwalne dla naszych pracowników i całego regionu.
W samej Polskiej Grupie Górniczej mamy prawie 36 tys. pracowników. Do tego firmy, które dostarczają do kopalń produkty i świadczą na ich rzecz różne usługi. Często mówi się, że jedno miejsce pracy w górnictwie generuje trzy do czterech miejsc pracy poza górnictwem. Oznacza to, że funkcjonowanie PGG generuje ponad 100 tys. miejsc pracy w otoczeniu.
Transformacja wymaga czasu, nie tylko dla PGG, ale także podmiotów współpracujących. Istotne w tym procesie będzie wykorzystanie środków pomocowych, między innymi Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, czy Funduszu Transformacji Województwa Śląskiego.
Nasuwa się pytanie, czym te miejsca pracy w kolejnych latach zastąpić.
– Staramy się aktywnie działać. Chcemy realizować przedsięwzięcia chociażby wspólnie ze wspomnianą już Polską Grupą Zbrojeniową. Ale nie tylko. Na przykład Koleje Śląskie chcą wybudować nowoczesną bazę dla taboru kolejowego spółki z wykorzystaniem bocznicy kolejowej po kopalnianym szybie Bojków w Gliwicach.
Takich pomysłów na „drugie życie” infrastruktury naszych kopalń jest więcej. Liczymy bardzo, że część inwestycji związanych z przemysłem obronnym zostanie ulokowana na Górnym Śląsku. Każdy z takich projektów to także nowe miejsca pracy dla osób odchodzących z górnictwa. To niezwykle ważne, bowiem troska o ludzi to jeden z najważniejszych elementów transformacji.
„Głosy, że psujemy rynek, są nieuprawnione”
Z prywatnych kopalń, ale także z Lubelskiego Węgla Bogdanka płyną głosy, że psujecie rynek. Co pan na to?
– Polska Grupa Górnicza sprzedaje węgiel po cenie rynkowej. I głosy, że psujemy rynek, są nieuprawnione – także biorąc pod uwagę założenia systemu wsparcia. Trzeba też pamiętać o węglu z importu. Odczuwamy jeszcze skutki sprowadzenia w latach 2022-2023 około 32 mln ton węgla energetycznego. Dodatkowo w roku ubiegłym zaimportowano kolejne 6,2 mln ton węgla energetycznego. I wszystko wskazuje na to, że w tym roku import węgla do Polski będzie na podobnym poziomie.
Z tego powodu krajowi producenci będą mogli na rynku ulokować mniej surowca. Import ma duży wpływ na krajowych producentów, szczególnie na działalność Polskiej Grupy Górniczej. Pamiętajmy, że importując węgiel, wspieramy miejsca pracy za granicą.
Podkreślić należy, że Polska Grupa Górnicza jest jedyną spółką w Polsce oferującą pełny wachlarz węgli energetycznych, a import miałów energetycznych ogranicza wielkość produkcji w kopalniach, które w procesie produkcji uzyskują do 40 proc. węgli sortymentowych oczekiwanych na rynku komunalno-bytowym i ciepłowniczym.
Jak wpłynęły na was zaostrzone normy jakości węgla przygotowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska czy zapisy unijnego rozporządzenia metanowego?
– Pojawiające się nowe obostrzenia prawne powodują dodatkowe koszty i ograniczają nasze możliwości lokowania węgla na rynku. Rozporządzenie metanowe, o które pan pyta, generuje dodatkowe obowiązki po stronie firmy oraz koszty związane z opłatami.
Producenci spoza Unii Europejskiej takich obostrzeń nie posiadają, a my musimy z nimi konkurować. Postulowaliśmy, żeby wejście w życie tych zaostrzonych norm zostało odsunięte w czasie. Zasadnym jest, aby wszystkich uczestników rynku, także importerów, obowiązywały te same reguły. Oczywiście staramy się sprostać nowym standardom, ale także – oczekiwaniom klientów. Wpisuje się to także w strategię raportowania zrównoważonego rozwoju (ESG), nad którą obecnie w spółce pracujemy.
Czy wierzy pan w sukces transformacji śląskiego górnictwa?
– Proces sprawiedliwej transformacji w województwie śląskim to ogromne wyzwanie, wymagające zaangażowania i współpracy wielu podmiotów. To także szansa na stworzenie nowoczesnego, zrównoważonego regionu: silnego gospodarczo, odpowiedzialnego ekologicznie i troszczącego się o to, co najważniejsze – mieszkańców i pracowników działających na Śląsku firm.
Skala działań, liczba zaangażowanych podmiotów oraz różnorodność projektów pokazują, że transformacja nie ogranicza się do jednego sektora, lecz dotyka całego regionu w wielu obszarach.
To ogromne wyzwanie, z którym musimy się zmierzyć. Kluczowe jest, aby w tym dynamicznym procesie nie zatracić śląskiej tożsamości. Musimy zadbać o lokalne dziedzictwo i tradycje. Ramy tego wieloletniego procesu wyznaczać będzie procedowana nowelizacja tzw. ustawy górniczej.
Dodaj komentarz