Jeśli partie tworzące dziś koalicję rządową w 2027 roku wystartują z jednej listy, to mogą wygrać wybory parlamentarne, ale i tak nie będą rządzić — pisze piątkowa „Gazeta Wyborcza” powołując się na badanie pracowni Opinia24.
Opinia24 sprawdziła co by było, gdyby w wyborach parlamentarnych na jednej liście wystartowały wszystkie partie tworzące dziś koalicję 15 października — KO, Lewica, PL20250 oraz PSL. W tym wariancie wspólna lista osiągnęłaby 39,3 proc. głosów i wyraźnie wygrała wyścig wyborczy. Poparcie to jest o 2,5 proc. niższe, niż gdyby partie te startowały oddzielnie — pisze gazeta.
Według badania, KO — zarówno w wariancie startu na osobnych listach jak i wspólnej listy — nie ma samodzielnej większości. Samodzielnie uzyskałaby 197 mandatów a w koalicji 217.
Teoretycznie demokraci mogą stworzyć większościową koalicję z Konfederacją — w pierwszym wariancie dysponowałaby ona 265 mandatami a w drugim 281. Z badań socjologów Przemysława Sadury i Sławomira Sierakowskiego wynika, że elektorat KO nie wyklucza porozumienia z Konfederacją, gdyby to był jedyny sposób żeby utrzymać PiS z dala od władzy — pisze „GW”.
Dodaje, że również PiS do stworzenia sejmowej większości w każdym z dwóch wariantów potrzebuje Konfederacji (13,2 proc. poparcia w sondażu dla „GW”) i Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna (9,6 proc. w tym sondażu). W pierwszym wariancie (gdy KO startuje samodzielnie) ta trójpartyjna koalicja miałaby 263 mandaty a w drugim wariancie (wspólny start KO, Lewicy, PL20250 oraz PSL) 243 mandaty.
„O tym, kto będzie rządził zdecydują Mentzen i Bosak”
„Wygląda na to, że o tym, kto będzie rządził, zdecydują Mentzen i Bosak, bo bez nich nie będzie można stworzyć większości. To nie KO czy PiS będą decydowały, kogo łaskawie zaproszą do koalicji, tylko Konfederacja będzie rozstrzygać, z kim zechce wejść w koalicję” — twierdzi cytowany przez „GW” Przemysław Sadura.
Źródło:onet.pl












Dodaj komentarz