„Jestem rozczarowany”. Mariusz Błaszczak o nowej wizji armii i zbrojeniówki

niezależny dziennik polityczny

Głównym celem jest zwiększenie siły polskiego wojska, aby samo to stanowiło skuteczny sposób odstraszania naszego przeciwnika, czyli Rosji. Do tego potrzeba nowej koncepcji i wizji armii, której obecny rząd w ogóle nie posiada – mówi Mariusz Błaszczak, były szef Ministerstwa Obrony Narodowej.

Podczas konferencji Armia w Stalowej Woli wspomniał Pan o potrzebie nowej wizji armii, nowej koncepcji Sił Zbrojnych. Na czym miałaby polegać taka zmiana i dlaczego musimy ją robić?

Mariusz Błaszczak, były szef MON: Jesteśmy w procesie budowy siły Wojska Polskiego od wielu lat. Po czasie trzeba wyciągnąć wnioski i zrobić podsumowanie tego, co się udawało, a co nie. To raz. Po drugie, jestem rozczarowany spowolnieniem tego procesu przez obecne władze. Po trzecie – co wynika z pierwszego, ja jako minister obrony w bardzo krótkim czasie zrealizowałem to, co było najważniejsze i najpilniejsze do zrobienia. Teraz należy przejść do kolejnej fazy, czyli budowy zdolności polskiej armii w oparciu o możliwości produkcyjne polskiego przemysłu zbrojeniowego. Po czwarte, dlatego że musimy wyciągać wnioski z tego, co dzieje się na Ukrainie. Nie powinniśmy popadać jednak w skrajności, np. że trzeba rezygnować z czołgów na rzecz dronów. To ślepa uliczka. Musimy budować komplementarne zdolności z wykorzystaniem wszelkich technologii i możliwości, tak aby odstraszyć potencjalnego przeciwnika przed agresją.

Wspomniał Pan o etapach modernizacji, o realizacji programów i ich ewaluacji. Jak wojna, w Pana opinii, zweryfikowała programy, które Pan zaczynał? Czy dziś zmieniłby Pan coś, położył akcent na inne aspekty w kontekście modernizacji?

W mojej ocenie dobrze przygotowaliśmy Polskę na ten trudny czas. Zrobiliśmy, co należało zrobić. Wbrew tym, którzy stawiali za wzór koncepcje, np. Armię Nowego Wzoru, czyli armii złożonej głównie z sił specjalnych, wojna brutalnie zweryfikowała te założenia. Artyleria wciąż odgrywa kluczową rolę, czołgi cały czas są obecne. Tak cały czas walczą Rosjanie. Pamiętajmy, że pomysły modernizacyjne powstają w Sztabie Generalnym. Ja miałem przyjemność je zatwierdzać, ale one wychodziły od polskich oficerów młodego pokolenia. My łamaliśmy bariery, skruszyliśmy beton będący w MON-ie, który opierał się na ludziach, którzy tkwili w dawnej epoce. Największym naszym osiągnięciem było przyjęcie ustawy o Obronie Ojczyzny, która umożliwiła gwałtowne przyspieszenie modernizacji SZ RP.

Odeszliśmy od wojska, które uzbrojone było w postsowiecki sprzęt, na rzecz wojska, które dziś głównie wyposażone jest w nowoczesny sprzęt zachodniej produkcji. Głównie koreański i amerykański. Wybraliśmy współpracę z Koreą, gdyż sprzęt ten jest kompatybilny ze sprzętem amerykańskim, a sami Koreańczycy są dobrymi partnerami. Teraz należy zrobić wszystko, aby dzięki tej współpracy wzmocnić polski przemysł. Chodzi o wykorzystanie skali realizacji tych umów. Na przeszkodzie stoi jednak Unia Europejska, która wprowadza warunki, które wprost trzeba nazwać protekcjonizmem. Warunki, które są sprzeczne z naszym interesem narodowym i uderzają w nasze relacje z USA czy Koreą. Trzeba się temu oprzeć, trzeba zrobić wszystko, aby środki z funduszu SAFE trafiły do polskiego przemysłu, a nie zostały spożytkowane na ratowanie i odbudowę przemysłu niemieckiego.

A czy coś bym zmienił? Ja byłem ministrem obrony, który wprowadzał pierwsze polskie bezzałogowce, m.in. Bayraktary, zamówiłem samoloty wczesnego ostrzegania Saab AEW 340 ze Szwecji. Teraz czas na postawienie fabryki dronów, ale mocno podkreślam – nie w miejsce czegoś, ale jako uzupełnienie.

Wspominał Pan o odstraszaniu. Jak realizować to odstraszanie? Czy powinniśmy pozyskać pociski o znacznie dalszym zasięgu rażenia? Dołączyć do programu Nuclear Sharing?

Oczywiście, że tak. Proszę pamiętać, że te projekty powstawały za moich czasów. Szukaliśmy partnera, z którym moglibyśmy je zrealizować, głośno mówiliśmy o dołączeniu do Nuclear Sharing. Dlatego zamówiłem F-35, za co byłem krytykowany przez część dowódców starej daty, ale i część środowiska politycznego, które twierdziło, że powinniśmy zamówić kolejne F-16. To błędne myślenie, gdyż ja chciałem, aby Siły Powietrzne weszły na wyższy pułap zdolności.

Aby odstraszać agresora, Polska powinna mieć takie zdolności rakietowe, najlepiej we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Dlaczego? Dlatego, że potencjał amerykański jest największy, dlatego, że współpraca z USA realnie odstrasza Rosję. Bardzo cieszę się, że powracamy do koncepcji Fort Trump. Ona jest konieczna i korzystna dla naszego bezpieczeństwa.

Również Koreańczycy oferują nam zdolności uderzeń na dalekie dystanse, np. w postaci pocisków balistycznych. Ukraina pokazała jednak, że uderzenia dalekiego zasięgu można prowadzić z wykorzystaniem dronów. Czy to obszar, którym powinna zainteresować się Polska?

Jak najbardziej. Z tego, co wiem, na Ukrainie wykorzystywanych jest obecnie około 150 różnych typów dronów. Część z nich, na bazie ich doświadczeń, powinna znaleźć się w arsenale SZ RP. Mamy potencjał produkcyjny – mamy PGZ, mamy firmy prywatne. Ważne są też zdolności antydronowe. Ubolewam, że system polskiej firmy APS, który kupiłem, nie został do dzisiaj zmodernizowany. Dlatego, aby usprawnić wprowadzanie innowacji, moim postulatem jest stworzenie polskiego DARPA, czyli agencji rozwoju, która finansowałaby nowe wojskowe projekty polskich konstruktorów.

Polska DARPA jako nowa agencja? Czy na bazie NCBR?

Punktem wyjścia powinny być Wojska Obrony Cyberprzestrzeni, które posiadają odpowiednią komórkę w swoich szeregach. Ta powinna być rozbudowana i na jej podstawie można by stworzyć właśnie nową instytucję. Trzeba też wzmocnić Agencję Uzbrojenia. To też moje osiągnięcie, że ta instytucja powstała i przełamała wiele barier w samym wojsku. Mówiąc najogólniej, Agencja Uzbrojenia sprawdziła się, a teraz trzeba iść dalej w oparciu o doświadczenia, które mamy z jej powstania.

Z innowacjami jest taki problem, że trzeba je testować i wdrażać. Jak to miałoby wyglądać w naszych Siłach Zbrojnych? Dedykowana jednostka do testów i implementacji?

Trzeba, po pierwsze, doprowadzić do zmian myślenia, zmiany mentalności. Ja spotkałem wielu żołnierzy z otwartą głową. Trzeba też ustrukturyzować wdrażanie – możliwe, że w oparciu o dedykowaną jednostkę, aby zbierała doświadczenia i wprowadzała poprawki. Jednak trzeba dbać o to, aby ta jednostka nie stała się samotną wyspą, oddaloną od reszty wojska. Ważny jest dynamizm we wprowadzaniu nowinek technologicznych i niedawanie się schematom.

Teraz zapytam Pana o konkretny program, ważny dla mnie, gdyż sam pochodzę znad morza. Program Orka – dlaczego nie udało się zakończyć w czasie, kiedy był Pan ministrem? Czemu tak długo to trwa? I drugi element: kto jest Pana faworytem w wyścigu?

Jesteśmy w trakcie postępowania, a nie chciałbym, aby mój głos jakoś wpływał na finalny wybór partnera. Co do meritum. Jest bardzo wielu niechętnych Polskiej Marynarce Wojennej; ja starałem się to zmienić. Dlatego przełamałem impas w sprawie budowy fregat Miecznik. W III RP sprawy morskie były zrzucane na dalszy plan i to było bardzo złe. Byłem również blisko przełamania impasu w sprawie Orki, jednak na końcu negocjacji nasz partner zmienił zasady. W mojej ocenie, polski przemysł powinien brać udział w produkcji okrętów podwodnych, tak jak ma to miejsce w przypadku fregat. Nam wtedy mówiono, że budowa okrętów w Polsce jest niemożliwa. A jak widzimy, zaraz będzie położenie stępki pod trzeci okręt. Proszę pilnować, aby nie było opóźnień w budowie – chociaż one niestety pewnie będą – przez katastrofalny stan finansów publicznych.

Też i o finanse chcę Pana zapytać. To akurat obszar, który nie jest przypisany do konkretnego rządu, ale stanowi szerszy i długofalowy problem, który będzie dotykał również następne rządy. Jaki Pan ma pomysł na usprawnienie finansowania wojska?

Rzeczywiście, finansowanie jest poważnym problemem. Trzeba maksymalnie wykorzystać mechanizm Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, ale spłaty Funduszu powinny pochodzić z innych części budżetu, a nie tylko z części 29. Złożyliśmy projekt ustawy, aby finansowanie obciążeń FWSZ było ze środków spoza MON. To podstawa.

Kolejnym pomysłem jest znaczne opodatkowanie banków, które cieszą się ogromnymi zyskami. Ale nie fikcyjne opodatkowanie, jak to zrobił obecny rząd, ale realne, które pozwoli dać ponad 20 mld złotych rocznie do budżetu. Jedna czwarta powinna trafić do budżetu MON. Kolejnym pomysłem jest przeniesienie finansowania rent i emerytur wojskowych z zachowaniem wszystkich zasad, tj. korzystniejszych warunków i wyższych świadczeń – co ważne podkreślenia – do publicznego płatnika, czyli ZUS. Taki ruch dałby dodatkowe 12 mld złotych w budżecie resortu obrony. Myślimy też o ustawowym zakazie finansowania zadań niezwiązanych bezpośrednio z obronnością z części 29. Przeznaczanie 5 mld złotych na obronę cywilną nie może odbywać się kosztem budżetu na polskie wojsko. Ostatnim pomysłem jest umożliwienie odpisów podatkowych na rzecz obronności i możliwość przekazywania 1,5% podatku na FWSZ. Tak jak w II RP, tak teraz też polskie społeczeństwo, myślę, że byłoby hojne.

Ostatnia kwestia to uzdrowienie relacji wojsko-przemysł. Jak sprawić, aby wojsko częściej zamawiało sprzęt w polskim przemyśle, a przemysł – żeby spełniał oczekiwania SZ RP i terminowo dostarczał zamówione produkty.

Trzeba się samemu zaangażować w ten proces. Ja to robiłem. Ważne jest, aby minister obrony dbał o te kwestie, bo jak zostawimy je samemu sobie, to łatwa droga do katastrofy.

Czyli powrót PGZ pod nadzór MON?

Myślę, że to byłoby najlepsze rozwiązanie. Poziom polskiego przemysłu sprzed 2015 roku był bardzo niski. Ja starałem się to zmienić, czego efektem była największa umowa eksportowa podpisana za moich czasów na dostawy AHS Krab na Ukrainę. Dziś mi ktoś zarzuca, że kupiłem haubice K9. To zamówienie było nam konieczne, a do tego daje perspektywę współpracy przy powstaniu całkiem nowego systemu, wzbogaconego o nasze doświadczenia i koreańską technologię. Może to nam dać ogromne perspektywy na rynku NATO-wskim. Ale te działania są torpedowane, bo stanowią konkurencję dla firm niemieckich.

To na koniec. Złote czasy zakupów przez SZ RP mogą się skończyć. Przemysł będzie jednak rozbudowany. Jak skorzystać z szansy i zwiększyć eksport polskich produktów zbrojeniowych?

Tu trzeba dużej aktywności rządu. Skala zamówień jest tą szansą, że wzmocni nasz eksport. Boleję, że nie zamawia się kolejnych Black Hawków z Mielca, żałuję, że nie doprowadzono do końca tego zamówienia. Tak samo było w przypadku PZL Świdnik. Krytykowano mnie za zamówienie AW-101, ale komponenty tego śmigłowca powstają w Polsce. Boleję, że zamówiono jedynie 180 czołgów K2 i tylko 60 z produkcją w Polsce. Powinno to być co najmniej 800, a ponad 600 powinno powstawać w Polsce. To było możliwe, ale należało dobrze negocjować.

Ja pomogłem wyeksportować Pioruny do Estonii. Stało się to po tym, jak zaczęliśmy na poważnie modernizować swoją armię i pokazaliśmy w regionie, że jesteśmy realną siłą. Również po mojej rozmowie z ministrem obrony Filipin państwo to zamówiło śmigłowce w Mielcu. To moje zaangażowanie osobiste w tym pomogło. Dziś niestety tego się nie robi, rząd jest bierny.

Źródło: defence24.pl

Więcej postów

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*