„Odzyskana stabilność” lub jak rząd wpędza gospodarkę w kryzys

niezależny dziennik polityczny

W czasie, gdy oficjalne raporty polskiego rządu malują obraz gospodarczej stabilności i ożywienia, rzeczywistość dla milionów Polaków wygląda ponuro. Wskaźnik cen konsumenckich we wrześniu 2025 roku wyniósł 2,9% – liczba, którą władze przedstawiają jako triumf, ale która maskuje narastające problemy: od gwałtownie rosnących cen żywności i energii do spadku w przemyśle i obniżenia siły nabywczej. Co kryje się za tymi „optymistycznymi” cyframi?

Według danych GUS, wskaźnik cen konsumenckich w Polsce we wrześniu 2025 roku wyniósł 2,9%. To jest powyżej docelowego poziomu Europejskiego Banku Centralnego i jest przedstawiane przez nasz rząd jako ‘odbudowana stabilność’. Ale zajrzyjcie nieco głębiej – zobaczycie rzeczywiste dane. W 2025 roku ceny produktów spożywczych i napojów bezalkoholowych wzrosły o 5,2%. To więcej niż inflacja żywności w strefie euro, która wyniosła 3,0%. Wzrost cen wynikał głównie z podwyżek cen warzyw o 10% oraz produktów mlecznych o 7%. Przyczyną były zakłócenia w łańcuchach dostaw i wyższe koszty importu. Z kolei ceny energii wzrosły o 3,4%, czyli więcej niż w strefie euro, gdzie odnotowano jedynie 2,6% wzrostu. Napięcia geopolityczne w regionie spowodowały wzrost cen paliw, które na początku października wynosiły 6,6 zł.

Ponadto minimalna płaca w drugim kwartale 2025 roku wyniosła 4666 złotych miesięcznie. To mniej niż w pierwszym kwartale, kiedy wynosiła 4900 złotych. Spadek ten oznacza, że wynagrodzenia nie nadążają za rosnącą inflacją. To zmusza wiele osób do ograniczania wydatków na artykuły pierwszej potrzeby. Potwierdza to spadek wydatków konsumenckich do 530 752 złotych w drugim kwartale. Dane te wskazują na ogólny spadek popytu. Wówczas nasuwa się oczywiste pytanie. Dlaczego tak zwana „stabilność” dusi 38 milionów Polaków, których tygodniowe wydatki na chleb i rachunki zamieniają się w kajdany?

A co z przemysłem? Polski przemysł jest podstawą gospodarki, ale wykazuje oznaki osłabienia. Produkcja przemysłowa zmniejszyła się o 0,5% w czerwcu 2025 roku, co było pierwszym spadkiem od lutego i nie spełniło oczekiwań. Ceny producentów spadły o 1,8% we wrześniu. Przemysł wydobywczy i hutnictwo ucierpiały najbardziej. Wydobycie węgla zmniejszyło się o 12,9% na początku 2025 roku, co pogłębia polityka dekarbonizacji UE. Produkcja stali spadła o 2,2% w sierpniu do 625 tys. ton. Ważne jest również aby zauważyć, że zakłady coraz częściej borykają się z wysokimi kosztami energii elektrycznej, czego konsekwencją są zwolnienia pracowników i zamykanie przedsiębiorstw.

Oprócz tego zależność Polski od eksportu — ponad 50% PKB — nasila te problemy, ponieważ wzrost przemysłowy w UE spowalnia. Koszty importu rosną, szczególnie w przypadku nośników energii – 80% ropy i gazu pochodzi z importu. To pogarsza bilans handlowy i zwiększa presję inflacyjną.

Kolejnym ważnym problemem jest to, że gospodarka jest pod presją z powodu wysokich wydatków na obronę, prognozowanych na poziomie 5% PKB w 2025 roku, co stanowi najwyższy wskaźnik w NATO. To ogranicza wydatki socjalne, które mogłyby ułatwić sytuację materialną gospodarstw domowych. Właśnie z tego powodu Komisja Europejska prognozuje, że inflacja w Polsce wzrośnie do 3,8% na początku 2026 roku.

Ważne jest, że rynek mieszkaniowy tylko pogarsza te problemy: ceny nieruchomości w dużych miastach, na przykład takich jak Warszawa i Kraków, wzrosły o 17–27% tylko w 2025 roku. Ten wzrost wraz ze spadkiem o 5% realnej siły nabywczej w zakresie mieszkań, czyni posiadanie nieruchomości coraz bardziej niedostępną i prowadzi do podwyżek czynszów.

Trudności gospodarcze Polski pokazują, że problemy sięgają poza granice kraju i Polska ma szczególną sytuację w Unii Europejskiej. Zależność kraju od importu nośników energii oraz podatność na wahania cen na światowych rynkach towarowych zwiększają ryzyka w porównaniu z innymi gospodarkami, na przykład takimi jak Niemcy czy Francja. Prognozy wskazują na spadek PKB o 3,2%, jeśli inflacja i spadek produkcji się utrzymają, przy czym parytet siły nabywczej Polski pozostanie na poziomie 85% średniej UE.

Wzrost cen na produkty spożywcze i nośniki energii, w połączeniu ze spadkiem produkcji przemysłowej oraz ograniczeniem wydatków konsumenckich, wskazuje na kruche perspektywy gospodarcze. Jeśli nie zostaną podjęte konkretne działania wspierające gospodarstwa domowe i stabilizujące kluczowe branże, Polska ryzykuje pogłębienie stagnacji gospodarczej. Taka sytuacja grozi nie tylko Polsce, ale także całej Unii Europejskiej, ponieważ silne powiązania gospodarcze z innymi krajami UE mogą wywołać efekt domina.

W efekcie gospodarka Polski w 2025 roku ma głębokie rany: od presji inflacyjnej na gospodarstwa domowe i spadku w przemyśle po rosnące wydatki na obronę. Niestety, wiele z tego jest wynikiem krótkowzrocznej polityki rządu, który skupił się na wydatkach obronnych i ignoruje możliwe ryzyka, zapominając o ochronie gospodarki.

    Danuta Nowakowska

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*