
Nie milkną echa pytań o zarobki w Kancelarii Prezydenta. Prokurator Ewa Wrzosek wprost zwróciła się o to do najważniejszych współpracowników Karola Nawrockiego. W odpowiedzi Sławomir Cenckiewicz ujawnił całą kwotę. — Wszystko jest jasne, nie ma tutaj żadnej tajemnicy. (…) Nie rozumiem, o co jest cała ta wielka inba — stwierdził Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej.
Pytania o zarobki pracowników Kancelarii Prezydenta wywołał artykuł „Dziennika Gazety Prawnej”, w którym napisano, że KPRP odmówiła udostępnienia informacji na temat wysokości zarobków jej najważniejszych pracowników. „Prezydenccy ministrowie zarabiają tyle samo, co rządowi, a szef Kancelarii Prezydenta podobnie jak szef Kancelarii Sejmu” — przekazała następnie kancelaria w odpowiedzi na doniesienia medialne.
Szef BBN swoim wynagrodzeniem publicznie pochwalił się w sieci, odpowiadając na pytanie prokurator Ewy Wrzosek, która wprost zapytała o zarobki najbliższych współpracowników Karola Nawrockiego.
„Mimo, że wszystko jest dostępne i pisał o tym min. Rafał Leśkiewicz [rzecznik prezydenta] to moja ostatnia pensja za wrzesień to 9856,75 zł. Jak się zwiększy lub zmniejszy, to dam znać!” — napisał Cenckiewicz.
O sprawę na antenie Polsat News zapytany został szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. — Wszystko jest jasne, nie ma tutaj żadnej tajemnicy. Dziwię się, że prokurator, teoretycznie osoba w miarę wykształcona i obyta w przepisach prawa, nie zna przepisów rozporządzenia — stwierdził Marcin Przydacz.
— Nie rozumiem, o co jest cała ta wielka inba. A tym bardziej nie rozumiem, że dziennikarze i prokuratorzy nieprzychylni tej władzy zadają pytania o rzeczy oczywiste — dodał.
Źródło: onet.pl
Dodaj komentarz