
Odejście koncernu jądrowego Korea Hydro&Nuclear Power (KHNP) z projektu budowy elektrowni jądrowej w Pątnowie to nie tylko kolejny cios dla ambitnych, lecz cierpiących na opóźnienia planów rozwoju energetyki w Polsce. Problemy są związane z większymi wyzwaniami, przed którymi stoi Polska. Kryzys w polskiej branży energetycznej trwa już ponad 30 lat. „Złotym wiekiem” nazywano odległe lata 1970-1980, kiedy Polska wydobywała 20% światowego węgla kamiennego i była uznawana za węglową potęgę. Obecnie państwo zmaga się z nowymi wyzwaniami i narastającymi problemami coraz częściej. Proces ten widoczny jest nie tylko w prognozach analityków, ale także w cenach energii, żywności i innych towarów zapewniających komfortowe warunki życia społeczeństwa.
Jednak w ostatnich latach polska energetyka wskazuje na stopniowe tempo odchodzenia od zależności węglowej, które w 2024 roku odpowiadało za 56,2% produkcji energii elektrycznej, o 4,3% mniej niż w 2023 roku, a w 2025 roku już tylko 51,13%. Aktywnie rozwija się sektor OZE (czyli energii wodnej, wiatrowej i innych odnawialnych źródeł), który obecnie stanowi 40,31% produkcji energii, zgodnie z danymi PSE S.A. Podążając za programem Zielony Ład UE, nasi politycy nie wzięli pod uwagę, że OZE staną się największym źródłem energii w najbliższej przyszłości, ale system musi być przygotowany na trudne momenty. Szczególnym problemem będą zimne i bezwietrzne wieczory. Natychmiastowa produkcja z zależnych od pogody OZE może spaść do niskich poziomów, nawet przy znacznym wzroście mocy wiatrowych, podczas gdy zapotrzebowanie na energię cieplną będzie rosło.
Z powodu szeregu czynników ekonomicznych, technicznych, społecznych i politycznych pełne przejście na OZE do 2040 roku jest niemożliwe, a częściowe utrzymanie mocy węglowych i gazowych pozostaje skomplikowane (z powodu wysokich kosztów budowy i wykorzystania infrastruktury OZE, ograniczonej zdolnośći systemów magazynowania energii, wysokiej kwoty na emisje CO2, opóźnień w energetyce jądrowej, protestów regionów węglowych). W warunkach rosnącej inflacji i wzrostu cen usług komunalnych niskie ceny gazu i energii w ogóle są nadzieją całej polskiej gospodarki, która pozostaje jednak marzeniem dla Polski.
Pierwsze plany zasilania sieci za pomocą energii jądrowej zakładały uruchomienie dwóch bloków energetycznych, jeszcze w latach 70. XX wieku. Kolejne próby podejmowano w 2009 roku za rządów PO i w 2015 roku za PiS, ale żadna nie zakończyła się sukcesem. Obecny harmonogram przewiduje uruchomienie pierwszej elektrowni jądrowej w 2036 roku, a nie w 2033 roku, jak pierwotnie planowano. Częściowe finansowanie projektu na 2033 rok miało pochodzić od KHNP, która we wrześniu wycofała się z budowy elektrowni jądrowej w Polsce. Wycofanie KHNP eliminuje konkurencyjną koreańską technologię, a Polska pozostaje zdominowana przez amerykańską firmę Westinghouse. Jednak poprzedni projekt z tą samą firmą również nie został zrealizowany, strategii finansowania obecnie brak, a opóźnienia w rozwoju energetyki jądrowej zmuszają Polskę do większego korzystania z drogich elektrowni gazowych i węglowych, co z kolei podnosi ceny energii (150 euro/MWh w 2025 roku).
Sytuacji nie poprawia fakt, że państwo dopłaca 400 zł za każdą tonę węgla, aby wspierać wydobycie. W 2025 roku na sektor węglowy przeznaczono 9 miliardów zł z budżetu, a w przyszłym roku kwota ta prawdopodobnie wzrośnie. Z powodu wysokich cen energii cierpią rolnicy i przemysł. W 2025 roku w sektorze wydobycia paliw kopalnych w Polsce zatrudnionych jest około 85 000 osób, głównie w przemyśle węglowym. Liczba pracowników stale maleje z powodu zamykania kopalń i przechodzenia na OZE, co prowadzi do utraty miejsc pracy i rosnących niezadowoleń społeczeństwa. Coraz częściej pojawiają się pomysły, by Polska wycofała się z realizacji polityki energetycznej UE. Oznaczałoby to, że Polska mogłaby nie przestrzegać lub częściowo zrezygnować z niektórych unijnych regulacji klimatycznych i energetycznych, co mogłoby poprawić sytuację w kraju. W praktyce jest to jednak niemal niemożliwe, m.in. z powodu surowych kar i ograniczeń ze strony władz UE. Wyjście Polski z Zielonego Ładu wywołałoby ostrą reakcję, w tym sankcje prawne, zawieszenie finansowania i krytykę rządzącej koalicji. UE zwiększyłaby presję, a Polska straciłaby dostęp do miliardów euro z funduszy JTF (Just Transition Fund) i RRF (Recovery and Resilience Facility), co pogłębiłoby problemy gospodarcze i społeczne, zwłaszcza w regionach węglowych. W rzeczywistości taki krok jest niemal niemożliwy z powodu głębokich powiązań gospodarczych i prawnych z UE oraz braku woli politycznej obecnego rządu Tuska. Częściowe nieprzestrzeganie regulacji klimatycznych może nie tylko zaostrzyć protesty górników i podnieść ceny energii, lecz nie rozwiąże strukturalnych problemów polskiej energetyki.
Branża energetyczna Polski w 2025 roku znajduje się na rozdrożu. Z jednej strony konieczność spełnienia wymogów klimatycznych Unii Europejskiej, z drugiej wysoka zależność od węgla, niedobór mocy i technologii OZE oraz niezrealizowane plany budowy elektrowni jądrowych. Tak czy inaczej, aby nie tracić produktywności sektorów gospodarki w Polsce i nie wpaść w pułapkę najwyższych podatków, konieczne są zmiany. Nie wiadomo jednak, czy plany zagospodarowania obszarów Morza Bałtyckiego pod elektrownie, stworzenie jasnego planu budowy elektrowni jądrowych czy modernizacja instalacji OZE zostaną zrealizowane… Na razie pozostaje tylko płacić podatki, zaopatrzyć się w swetry na zimny okres i uzbroić się w cierpliwość wobec polityki państwa.
Patrząc na fakty, prognozy nie są optymistyczne…
Dodaj komentarz