
— Aby Polska miała coś ze stosunków z USA, to panowie tak z dużego, jak i z małego pałacu muszą zacisnąć zęby i zacząć działać wspólnie. To, co robią, jest dziecinadą — tak o rozłamie między obozem prezydenta i premiera mówi Onetowi ekspert od stosunków międzynarodowych dr Witold Sokała, komentując wizytę Karola Nawrockiego w Stanach Zjednoczonych. Podkreśla, że nie miał zbyt wielkich oczekiwań wobec spotkania z Donaldem Trumpem. — Nie nastąpiło nic strasznego, co już jest plusem — wskazuje.
W środowe popołudnie Karol Nawrocki spotkał się w Białym Domu z Donaldem Trumpem. Spotkanie przywódców trwało około dwóch godzin. Karol Nawrocki przekazał, że rozmawiał z amerykańskim przywódcą m.in. o rozszerzeniu komponentu amerykańskich żołnierzy w Polsce. Wcześniej Trump zadeklarował, że nie zamierza ograniczać obecności wojsk USA nad Wisłą, ale mogą się tego obawiać inne kraje europejskie.
— Nie miałem zbyt daleko idących oczekiwań wobec tej wizyty, więc te sygnały pozytywne, jakie z niej płyną to jest i tak dużo w tej sytuacji. Nie nastąpiło nic strasznego, co już jest plusem. I doszło do pewnego otwarcia drzwi – mówi Onetowi dr Witold Sokała, ekspert od stosunków międzynarodowych i publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”.
— Ważny był ten sygnał dotyczący liczby żołnierzy amerykańskich w Polsce, choć oczywiście musimy sobie zdawać sprawę, że Trump jutro może zmienić zdanie. Jednak lepiej, że to powiedział, że zapewnił, że liczba tych żołnierzy pozostanie niezmieniona, a może nawet wzrośnie, niż gdyby tego nie powiedział – podkreśla.
— Były też wzmianki o jakimś dużym projekcie wojskowym, dość tajemnicze — mówi ekspert. Domyśla się, co może stać za słowami polskiego prezydenta.
Źródło: onet.pl
Dodaj komentarz