Ogrzewanie w blokach mocno podrożeje. Z czego to wynika?

niezależny dziennik polityczny

Dla mieszkańców bloków korzystających z ciepła systemowego nie ma dobrych wiadomości. Jeśli chcecie mieć w zimę ciepło, to będzie i drogo. Ceny pójdą w górę o 86 proc. rok do roku, co dla przeciętnego gospodarstwa domowego oznacza ubytek 600 zł rocznie. Oczywiście można też oszczędzać i przykręcić kaloryfer, chodzić w swetrach, no i liczyć na to, że zima nie będzie mroźna. Z czego wynika tak znaczący wzrost cen? Przyjrzyjmy się, czym dotąd grzaliśmy się w Polsce, co się zmieniło i czy budowa elektrowni jądrowych coś w przyszłości zmieni na lepsze.

Ciepło drożało w ostatnich latach dużo szybciej niż inflacja. Według naszych szacunków od 2022 r. do lipca br. inflacja wyniosła 37,7 proc., a wzrost cen ciepła — 71,8 proc. W bieżącym roku inflacji narastająco od stycznia do lipca 4,3 proc. ciepło podrożało jednak o „tylko” 3,3 proc. To jednak cisza przed burzą. Wkrótce nastąpi coś, co może wiele rodzin przyprawić o zawrót głowy.

„Zgodnie z zatwierdzoną decyzją Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki taryfą ciepła z dnia 21 stycznia 2025 r., średnia cena 1 GJ dla zasobów spółdzielni wynosi 255,31 zł, co oznacza wzrost opłat za ciepło o ok. 86 proc., a tym samym wzrost opłat za centralne ogrzewanie dla każdego gospodarstwa domowego o ok. 600 zł. Tożsama sytuacja może dotknąć w całym kraju blisko 42 proc. gospodarstw domowych korzystających z ciepła systemowego, co zgłaszają do mnie już kolejni odbiorcy ciepła” — zwrócił ostatnio uwagę w interpelacji poselskiej Łukasz Ściebiorowski z Koalicji Obywatelskiej.

Z czego bierze się aż taka podwyżka? Przyjrzyjmy się cenom w Europie i z czego produkuje się energię systemową, którą grzali się dotychczas. Chodzi o ciepło systemowe, czyli to, które dostarczały do mieszkań w polskich miastach elektrociepłownie. Przyjrzyjmy się najpierw cenom.

W lipcu 2021 r. ogrzewanie 1 m kw. powierzchni mieszkaniowej w Polsce kosztowało średnio 3,89 zł, teraz to już 5,03 zł, czyli w cztery lata podrożało o 29 proc. — wynika z danych GUS. Oznacza to wydatek rzędu 350 zł miesięcznie na 70 m kw. mieszkania. W Niemczech za ogrzanie podobnego mieszkanie płaci się około 210 euro miesięcznie, czyli niecałe 900 zł, mamy więc na razie dużo taniej. W Czechach jest nieco taniej niż u nas — wychodzi około 300 zł. W Wielkiej Brytanii ceny są zbliżone do niemieckich, we Francji ceny są o ok. 10 proc. niższe niż w Niemczech.

Według opublikowanych pod koniec sierpnia danych Eurostatu Polska była jednak piątym krajem Europy, w którym energia cieplna dla konsumentów podrożała najbardziej od 2015 r. do 2024 r., tj. o 80,1 proc. Największe wzrosty odnotowała Słowenia (+105,3 proc.), Francja (+100 proc.), Holandia (+90 proc.) i Austria (+87,2 proc.).

W bieżącym roku jak już wspomnieliśmy, ceny rosły w Polsce powoli, w lipcu były zaledwie o 1,1 proc. wyższe rok do roku, inaczej niż w takiej np. Norwegii, gdzie poszły w górę o aż 19,3 proc. rdr, w Rumunii (+11,2 proc. rdr), Chorwacji (+9,9 proc.) i Szwecji (+7,3 proc.) — wynika z danych Eurostatu. To jednak do czasu aż wszędzie wejdą w życie zatwierdzane obecnie przez URE nowe taryfy. Wtedy to my będziemy liderem postępu drożyzny.

Europa na gazie

Przyjrzyjmy się, z czego produkowaliśmy nasze ciepło, a z czego inne kraje. I tak z zestawienia Eurostatu wynika, że tylko Polska wykorzystuje węgiel kamienny do ogrzewania w dużej skali. Elektrociepłownie na ten typ surowca dostarczyły aż 55,6 proc. energii cieplnej w 2023 r., ale ich udział stopniowo maleje. Jeszcze w 2020 r. było to 65,5 proc.

W Europie węgiel kamienny do celów grzewczych wykorzystują w znaczącym stopniu jeszcze: Dania, Niemcy, Słowacja i Czechy, ale trudno to porównywać z Polska, bo w Danii elektrociepłownie na węgiel kamienny dają tylko 12,5 proc. energii cieplnej, a w Niemczech 10,6 proc.

Też węgiel, ale brunatny dał w 2023 r. większość ogrzewania (57,7 proc.) w Słowenii, ale to wygląda na uruchomienie awaryjne, bo w poprzednich latach udział nie przekraczał 13,2 proc. Ten surowiec powszechnie wykorzystują jeszcze Czesi (42,4 proc. energii cieplnej) i Rumuni (20,8 proc.) oraz Bułgarzy (12,5 proc.).

Większość Europy grzeje się jednak głównie gazem, bo elektrownie nuklearne do produkcji ciepła nie są niemal w ogóle wykorzystywane (0,1 proc. ciepła w UE). W skali całej Unii gaz dawał dwa lata temu aż 41 proc. energii cieplnej, a biopaliwa stałe, czyli drewno, pozostałości rolnicze i uprawy energetyczne (wierzba, rzepak, len, łodygi kukurydzy, słoma pszeniczna) stanowiły 21,7 proc.

Najbardziej uzależnione od ciepła z gazu były: Irlandia (93,1 proc. energii cieplnej z gazu), Malta (87,9 proc.), Hiszpania (82,2 proc.), Holandia i Włochy. Trzy z tych krajów mają ciepły klimat, więc nie wydają na ogrzewanie tyle, co kraje bardziej położone na północ. W przypadku Niemiec gaz to prawie połowa produkowanego ciepła. 45 proc. stanowi on w ciepłownictwie Francji.

Udział gazu w produkcji ciepła przez elektrociepłownie systemowe

Biopaliwa stałe najchętniej wykorzystują natomiast: Finlandia (77 proc. ciepła), Szwecja (71,3 proc.), Luksemburg (68,7 proc.) i Estonia (64,2 proc.).

Ciepło z gazu droższe niż z węgla

Gaz jest podstawowym źródłem ciepła w Europie, tyle że jest on obecnie wciąż drogi. Notowania holenderskich kontraktów na megawatogodzinę gazu na październik ostatnio co prawda spadły do niecałych 32 euro, ale to wciąż wysokie ceny. Rok przed atakiem Rosji na Ukrainę ceny nie przekraczały 20 euro. Na polskiej TGE cena oscyluje ostatnio wokół 150 zł za MWh.

Energia elektryczna wyprodukowana z gazu dzięki wyższej sprawności elektrowni gazowych i niższej emisji CO2 (niższe opłaty za uprawnienia do emisji w przeliczeniu na megawatogodzinę wyprodukowanej energii) jest obecnie już tańsza niż z węgla kamiennego, ale jeśli chodzi o energię cieplną zależność wcale nie jest taka sama. Energia cieplna nie jest jeszcze obciążona opłatami za emisję CO2. To planowane jest przez Komisję Europejską na lata 2027-2028. W związku z tym gaz to dość droga alternatywa, węgiel jest wciąż tańszy w produkcji ciepła. Tyle że Polska wygasza elektrociepłownie węglowe, zastępując je właśnie gazowymi.

W ciągu 12 miesięcy do czerwca 2025 r. moc elektrociepłowni gazowych w Polsce wzrosła o aż 42 proc., podczas gdy elektrowni najbardziej emisyjnych na węgiel brunatny spadła o 14 proc., a na węgiel kamienny spadła o 0,2 proc. — wynika z danych ARE. Choć gazowe dają obecnie nieco tańszy prąd, to w przypadku ciepła jest jednak drożej.

Gaz ostatnio tanieje, jednak na prawdziwy spadek cen trzeba czekać do zakończenia wojny w Ukrainie. Do tego czasu musimy się liczyć z wysokimi cenami ogrzewania.

Źródło: businessinsider.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*