
Ponad 200 tys. dla szeregowego pracownika, 230 tys. za obsługę mediów społecznościowych – tak wyglądają rachunki partii Szymona Hołowni, które przejrzeliśmy. Pracownicy Polski 2050 przyznają, że nie rozumieją części wydatków i byli nimi zszokowani. Pytana o to partia odsyła do Biuletynu Informacji Publicznej. Tyle że część danych o umowach niedawno stamtąd usunięto.
Polska 2050 to bogata partia. Po wygranych wyborach parlamentarnych w 2023 r. Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że ugrupowanie Szymona Hołowni dostanie ponad 7,5 mln zł subwencji. Ostatecznie ministerstwo finansów przelało w 2024 r. na konto partii 5,644 mln zł. Pierwsza rata wpłynęła pod koniec kwietnia: dokładnie 1 mln 881 tys. 340,62 zł. Dwie kolejne, w takiej samej kwocie, zasiliły partyjne konto w lipcu i październiku.
W maju, sierpniu i listopadzie partia zasilała tajemniczy Fundusz Ekspercki: kwota była zawsze taka sama, wynosiła ponad 94 tys. zł. Pytam biuro prasowe Polski 2050, co to jest fundusz ekspercki, jakie kwoty otrzymywał od partii w 2024 roku, kto nim zarządza i na co wydaje pieniądze. Odpowiedź jest wymijająca.
– Fundusz Ekspercki to wyodrębniony rachunkowo fundusz partii politycznej, zasilany w wysokości 5-15 proc. subwencji wyłącznie ze środków własnych, przeznaczony na finansowanie ekspertyz i działalności wydawniczo-edukacyjnej związanej z celami statutowymi; szczegółowe dane o kwotach przekazanych w 2024 r. znajdują się w Rejestrze Umów w Biuletynie Informacji Publicznej, a zarządza nim Partia – pisze biuro prasowe PL2050.
Sprawdzam więc BIP: nie ma tam żadnych umów zawartych z funduszem eksperckim. Tymczasem przelewy na jego konto były. I to bardzo pokaźne.
Praca dla partii. Wysokie pensje w Polsce 2050 Szymona Hołowni
Najwięcej partię kosztują ludzie. Jak wynika ze sprawozdania złożonego przez Polskę 2050 w Państwowej Komisji Wyborczej, w 2024 r. partia wydała na „wynagrodzenia, ubezpieczenia społeczne i inne świadczenia” prawie półtora miliona złotych.
Pracowników jest wielu. Jak wynika z wyciągu bankowego Polski 2050 złożonego w PKW, jedni są zatrudnieni na umowę o pracę, inni na zlecenie, a kolejni wystawiają regularnie faktury. Na zlecenie pracowała m.in. była sekretarz generalna partii Agnieszka Baranowska.
– Pani Agnieszka Baranowska jako Sekretarz Generalna wykonywała zadania określone w art. 24 Statutu Partii, zgodnie z zawartą umową zlecenia; szczegóły dostępne są w Rejestrze Umów w Biuletynie Informacji Publicznej – wyjaśniają partyjne służby prasowe.
Sprawdzam więc BIP, ale szczegółów tam brak: Baranowska ma się zajmować „koordynacją zadań wynikających z pełnienia funkcji pełniącej obowiązki Sekretarza Generalnego”. Na jej konto do sierpnia 2024 r. wpływało 10 tys. zł, a potem 3,5 tys. Jak twierdzą moi informatorzy, zmniejszenie sumy zbiegło się w czasie z objęciem przez Baranowską stanowiska w zarządzie województwa pomorskiego.
Dla partii od lutego 2024 r. pracowała też córka Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, ministry funduszy i polityki regionalnej. Helena Nałęcz najpierw dostawała 2,5 tys. zł netto, a od sierpnia 2024 r. dwa razy więcej.
– Lena obsługuje Tiktoka i Instagrama mamy. Jest chętna do pracy, entuzjastyczna i ambitna. Interesuje się tym, co robi, szybko się uczy. Ale to bardzo młoda osoba, jeszcze bez doświadczenia – mówili mi kilka tygodni temu posłowie Polski 2050.
– Nic nie robiła, obsługiwała swoją mamę. Nie tylko w partii, ale także w ministerstwie – twierdzili inni.
Partyjne pieniądze płynęły też na konto podsekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Marka Krawczyka. W sumie w ciągu roku zarobił on 24 tys. zł za „obsługę prawną i administracyjną partii”.
Z kolei sekretarz stanu w ministerstwie funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko –12 tys. zł za „planowanie i wdrażanie działań komunikacyjnych partii”. Obaj – jak twierdzą moje źródła – są bliskimi współpracownikami ministry Pełczyńskiej-Nałęcz.
Pytam biuro prasowe, jakie zlecenia otrzymywali od PL2050 ministrowie Marek Krawczyk i Jan Szyszko. Pierwsza odpowiedź znowu jest wymijająca: obaj „realizują na rzecz Partii umowy zlecenia zawarte w formie cywilnoprawnej; szczegóły dostępne są w Rejestrze Umów w Biuletynie Informacji Publicznej”. Dopiero kiedy proszę do doprecyzowanie, przychodzi odpowiedź: przedmiot umowy z Markiem Krawczykiem to „obsługa prawna i administracyjna partii”. Z kolei Jan Szyszko miał być odpowiedzialny za „planowanie i wdrażanie działań komunikacyjnych partii”
– Nie mam pojęcia, jakie oni wykonywali prace na rzecz partii? Może czymś kierowali? – zastanawia się pracownica Polski 2050. Opowiada, że tacy jak ona byli nazywani wyrobnikami: dostawali niskie pensje, za to roboty mieli dużo.
Rzeczywiście, z wyciągu z partyjnego konta wynika, że spora część pracowników, zwłaszcza tych młodszych, dostawała na konto co miesiąc 5 tys. zł. Kolejne kilka osób zarabiało między 8 a 10 tys. zł netto.
Ale już na konto Magdaleny Dorożały, prywatnie żony Mikołaja Dorożały, podsekretarza stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, spływało co miesiąc około 13 tys. zł. Obecnie, jak informuje biuro prasowe, Magdalena Dorożała nie jest już zatrudniona. – W latach 2024-2025 była pracownikiem Partii, kierując działaniami komunikacyjnymi – brzmi odpowiedź biura.
– Miła i pracowita. Odeszła po konflikcie z Pełczyńską-Nałęcz – opowiada były pracownik.
Za co te pieniądze?
Niezwykle ciekawą postacią jest w tym gronie Roman Drecki, skarbnik koła regionu Mazowsze Polska 2050.
– Bardzo zaufany człowiek wierchuszki partii – mówi jeden z działaczy.
– Człowiek minister Pełczyńskiej – precyzuje pracownik partii. – Brał udział w przygotowywaniu eventów i wyjazdów, rozliczał potem faktury – tłumaczy mój informator. Opowiada, że wyjazdy były zwykle związane z wiecami Szymona Hołowni. – Kilka osób z grupy było na miejscu wcześniej, by dopilnować organizacji wiecu. Dla Szymona wynajmowany był pokój w hotelu, żeby mógł odpocząć i przebrać się przed spotkaniem z wyborcami. Drugi pokój brali dla siebie organizatorzy. W oczekiwaniu na szefa bawili się, szli do spa albo umawiali na manikiur. Wszystko było płacone przez Romana Dreckiego – tłumaczy.
Jego spółka Auxilia, która według KRS zajmuje się niszczeniem i archiwizacją dokumentów od sierpnia do grudnia 2024 r., czyli w ciągu zaledwie pięciu miesięcy, dostała na konto ponad 216 tys. zł. Nie wiadomo za co, bo w Biuletynie Informacji Publicznej, gdzie można znaleźć umowy zawierane przez partię, jest tylko adnotacja, że umowa z firmą Roman Drecki Auxilia została zawarta 2 sierpnia 2024 r. na czas nieokreślony i opiewa na… 11 984,04 zł netto miesięcznie.
BIP Polski 2050 to zresztą ciekawa sprawa. Kiedy kilka tygodni temu rozpoczęła się publiczna dyskusja na temat zatrudniania przez partię córki ministry Pełczyńskiej-Nałęcz, dane na stronie zaczęły się zmieniać. Nagle okazało się, że Helena Nałęcz nie zarabia 5 tys. zł, tylko… zero. Teraz z kolei dane wszystkich osób, które zatrudnia partia, zostały wstecznie zanonimizowane. Nie można się już dowiedzieć, kto i za co zarabia w Polsce 2050.
Pozostały jedynie nazwy firm, które świadczyły usługi na rzecz partii. Jest więc m.in. firma Maven Consultancy z Bratysławy, która za „usługi doradztwa strategicznego oraz marketingu politycznego na rzecz Partii” zarobiła w zeszłym roku 90 tys. zł. Z kolei spółka BD4L, która zajmuje się „obsługą mediów społecznościowych Partii”, w tym jej przewodniczącego, dostała przelewy na ponad 230 tys. zł
Partia jest rozrzutna. Na początku tego roku wynajęła headhuntera, którego zadaniem było – jak wynika z BIP – „przeprowadzenie procesu rekrutacyjnego pracownika ds. social mediów oraz project managera w Partii”. Honorarium? Równowartość półtoramiesięcznego wynagrodzenia brutto zatrudnionego pracownika.
– Byliśmy tym zaszokowani. Czy naprawdę nie da się znaleźć kompetentnej osoby do takiej pracy? Trzeba płacić pośrednikowi? – mówi jeden z moich informatorów.
Inny twierdzi, że wielu posłów Polski 2050 oburzała niegospodarność. – Pytali kierownictwo, czy naprawdę w biurze promocji musi być zatrudnionych kilkadziesiąt osób. Prosili o informację, czym dokładnie się zajmują, ale nie dostawali odpowiedzi – relacjonuje.
Wymijające odpowiedzi Polski 2050
Pytam o to wszystko biuro prasowe Polski 2050. Odpowiedzi są zdawkowe, po szczegóły pracownicy odsyłają mnie do statutu partii albo do Biuletynu Informacji Publicznej. Kiedy proszę o doprecyzowanie kwestii zarobków wiceministra Szyszki, bo jego umowy nie ma jednak w BIP-ie, odpowiedzi już nie dostaję.
Nie dostaję też żadnych sensownych wyjaśnień w sprawie horrendalnych sum, jakie wpływały na konto szeregowego pracownika partii Romana Dreckiego. Nie ma też reakcji na prośbę o udostępnienie faktur, jakie Drecki wystawiał partii.
– Auxilia Romana Dreckiego nie jest spółką w rozumieniu Kodeksu spółek handlowych; pod tą firmą Pan Roman Drecki, prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, wykonuje usługi na rzecz Partii, a szczegóły w tym zakresie znajdują się w Rejestrze Umów w Biuletynie Informacji Publicznej – wyjaśnia zdawkowo biuro prasowe.
Obszerna jest jedynie odpowiedź na pytanie, dlaczego nazwiska osób, z którymi partia zawiera umowy, zostały wstecznie zanonimizowane w BIP.
„Zgodnie z art. 27a ustawy o partiach politycznych (tekst jednolity: Dz. U. z 2023 r. poz. 1215 z późn. zm.) Polska 2050 Szymona Hołowni prowadzi rejestr umów umieszczając w nim wszelkie informacje, o których mowa w art. 27a ust. 6 ustawy, tj. numer umowy, datę i miejsce zawarcia umowy, okres obowiązywania umowy, oznaczenie stron umowy, w tym przedstawicieli stron, określenie przedmiotu umowy, wartość przedmiotu umowy i tryb zawarcia umowy. Anonimizacja danych osobowych w BIP została przeprowadzona w celu dostosowania publikacji do przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz RODO, w szczególności zasady minimalizacji danych, przy jednoczesnym zapewnieniu jawności finansowania partii bez ujawniania pełnych danych osób niepełniących funkcji publicznych” – pisze biuro prasowe Polski 2050.
Sprawdzam, czy inne partie polityczne przeprowadziły podobne „dostosowanie”. Okazuje się, że nie. Zarówno Platforma Obywatelska, jak i Prawo i Sprawiedliwość publikują w BIP-ie pełny rejestr umów. Są tam nie tylko nazwiska osób zawierających umowę, ale także opis pracy, jaką wykonali zleceniobiorcy.
Tymczasem sprawdzenie czegokolwiek na stronie Polski 2050 jest najeżone trudnościami. Nie tylko z powodu utajnienia danych kontrahentów, ale także dlatego, że zakres wykonywanych prac nie jest ujawniony. Trudno więc ocenić, czy wycena zawarta w umowie odpowiada rynkowej wartości pracy. A na dodatek strona internetowa, na której można znaleźć dane, jest kompletnie nieczytelna. Tabela z zestawieniem umów jest umieszczona w taki sposób, który uniemożliwia obejrzenie szczegółów pojedynczej umowy w jednej kolumnie – kto zawarł umowę, z kim, kiedy, na jaką kwotę, tytułem czego. Nie da się jej skopiować ani zrobić zrzutu ekranu. Mniej zdeterminowanych czytelników może skutecznie zniechęcić do jej analizowania.
Dodaj komentarz