Alarmują ws. kotłów na biomasę i wzywają rząd do reakcji. Chodzi o „Czyste Powietrze”

niezależny dziennik polityczny

W kotłach na biomasę, dofinansowywanych z programu „Czyste Powietrze”, w praktyce nadal możliwe jest spalanie odpadów, węgla i paliw najgorszej jakości – alarmują organizacje z branży grzewczej. Wzywają też ministerstwo klimatu do natychmiastowego wycofania takich kotłów z programu. Według nich, tworzy to ryzyko utraty finansowania z UE dla rządowego programu.

W specjalnym piśmie, skierowanym do minister klimatu Pauliny Hennig-Kloski oraz wiceprezesa NFOŚiGW Adama Gajdy, kilka organizacji z branży grzewczej ostrzega przed kotłami na biomasę – czyli kotłami na pellet. Jak wyjaśniają, możliwa jest w nich instalacja tzw. „rusztu awaryjnego”, który pozwala de facto spalać w kotle węgiel czy odpady. Apel wystosowały: zrzeszający producentów pomp ciepła PORT PC, Stowarzyszenie Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych oraz APPLiA Polska − Związek Pracodawców AGD i HVAC.

Apelują ws. kotłów na biomasę i „Czystego Powietrza”

Jak podkreślają w swoim apelu, od kwietnia producenci kotłów na biomasę, zgłaszanych na listę Zielonych Urządzeń i Materiałów (ZUM) w „Czystym Powietrzu”, muszą składać deklaracje, iż w ich urządzeniach nie można montować tzw. rusztu awaryjnego. Jest to wiążące prawnie zapewnienie, że w kotle nie ma takiej technicznej możliwości.

Deklaracja ta ma pozwolić wykluczyć sytuacje, w których kotły będą wykorzystywane w celach innych niż określonych przez wymogi „Czystego Powietrza”. „Problem w tym, że choć deklaracje producentów są składane, to powszechna praktyka mocno od nich odbiega” – twierdzą branżowe organizacje.

Według apelu, sprzedaż kotłów bez możliwości instalacji rusztu „niemal ustała”, a klienci preferują modele z opcją dodania rusztu. „Wniosek jest jeden – deklaracje producentów kotłów na biomasę to fikcja” – twierdzą w swoim apelu. Dodają przy tym, że nie dokonuje się aktualnie żadnych kontroli, które sprawdzałyby, czy deklaracje producentów składane do „Czystego Powietrza” są zgodne ze stanem faktycznym.

Paweł Lachman, prezes zarządu PORT PC, wskazuje w liście, że brak weryfikacji kotłów na biomasę może oznaczać dla Polski konsekwencje finansowe, związane z „Czystym Powietrzem” – w tym odebranie państwu środków w ramach KPO i innych programów z nim związanych.

Niezbędne kontrole kotłów na pellet?

W swoim apelu PORT PC, SPIUG i APPLiA wzywają ministerstwo do usunięcie z listy „Czystego Powietrza” kotłów, które mają możliwość techniczną instalacji rusztu oraz do skontrolowania zgodności deklaracji producentów ze stanem faktycznym.

Sprawę komentuje dla nas Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego:

Bardzo mnie niepokoi, że w ramach programu Czyste Powietrze finansowane są kotły, w których można spalać nie tylko biomasę, ale też węgiel czy odpady, co będzie miało opłakane skutki dla jakości powietrza. Skala tego zjawiska jest masowa. Myślę, Komisja Europejska i Europejski Bank Inwestycyjny, czyli instytucje finansujące ten program zakwestionują te wydatki, a rząd będzie musiał zwracać miliardy złotych niewłaściwie wydanych pieniędzy  wskazuje Guła.

Do sprawy odniósł się też we wtorek 12 sierpnia wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. Jak wskazał, na liście ZUM mogą znajdować się tylko urządzenia bez możliwości instalowania rusztów.

– Jeśli zostanie przeprowadzona kontrola i okaże się, że ten ruszt jest zainstalowany, to należy się zwrot dotacji plus odsetki. Beneficjenci nie powinni łamać zasad, kara za to jest dosyć dotkliwa. Jeszcze w obecnej odsłonie programu, po tych zmianach, które weszły od marca tego roku, producent musi zadeklarować, że instalacja takiego rusztu jest niemożliwa w jego urządzeniu – podkreślił.

– Jeżeli kontrole będą wykazywać cały czas, że te ruszty są instalowane i mimo to proceder trwa, to jak najbardziej będziemy proponować modyfikację programu, która będzie wymagać, by już na etapie certyfikacji wykazać, że instalacja takiego rusztu jest niemożliwa – zadeklarował Bolesta. Dodał, że kontrole prowadzone są na bieżąco. – Jeśli będziemy widzieć, że te ruszty są instalowane i że to jest proceder tak popularny, że trzeba doszczelnić program, to zrobimy to bardzo szybko – wskazał wiceminister.

Pompy ciepła przegrywają z pelletem. Eksperci chcą kontroli jakości biomasy

W tle jest biznes i walka o klienta. Popularność pomp ciepła bowiem zmalała skokowo, przegrywają z kotłami na biomasę. Te ostatnie są na cenzurowanym u specjalistów od ochrony środowiska. „Należy uzupełnić przepisy umożliwiające kontrolę jakości pelletu i innych paliw biomasowych” – czytamy w raporcie z badań na zlecenie Instytutu Ekonomii Środowiska.

Właściciele domów w 2024 r. gremialnie zainwestowali w kotły na biomasę – wynika z danych zebranych przez portal GetHome.pl. Dotyczyło to prawie połowy wniosków o dofinansowanie z programu „Czyste powietrze”, podczas gdy rok wcześniej odsetek ten wynosił jedynie 17,8 proc. Jednocześnie znacząco spadło zainteresowanie pompami ciepła (głównie powietrznymi) – z ponad 53 proc. w 2023 r. do 27 proc. w 2024 r.

W bieżącym roku już 7 na 10 wniosków o dofinansowanie dotyczyło kotłów na biomasę, a pompy ciepła wybrał tylko co czwarty właściciel domu – wynika z tych danych. Przypomnijmy, że program „Czyste powietrze” został wznowiony od kwietnia 2025, po kilkumiesięcznym zawieszeniu, do którego doszło pod koniec 2024 r., w związku z podejrzeniem nieprawidłowości.

Podobne trendy pokazują też badania „Domy jednorodzinne 2025. Źródła grzewcze, stan energetyczny, plany inwestycyjne”, realizowane w kwietniu tego roku na zlecenie Instytutu Ekonomii Środowiska, organizacji pozarządowej, zajmującej się m.in. jakością powietrza, efektywnością energetyczną i energetycznym ubóstwem. Jeszcze dwa lata temu co trzeci inwestor planował wybór pompy ciepła. Obecnie na pompę ciepła zdecydowałoby się już zaledwie 18 proc. badanych. Kocioł na pellet wybrałby co trzeci respondent deklarujący chęć wymiany źródła ogrzewania – czytamy w raporcie z badania. W grupie badanych osób, które wciąż ogrzewają domy „kopciuchami”, aż 56 proc. chce zainwestować w kocioł na pellet lub drewno kawałkowe, a jedynie 12 proc. w pompę ciepła.

Alarmujące dane dot. pomp ciepła

Paweł Lachman z Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC) nazywa te dane „alarmującymi”: – To dowód, że system wsparcia wciąż jest oderwany od celów klimatycznych i środowiskowych UE i nie realizuje kierunku efektywnej elektryfikacji ogrzewania.

– Pompy ciepła to dziś najbardziej efektywna energetycznie technologia, ograniczająca emisje gazów cieplarnianych i zużycie energii pierwotnej. W nowych budynkach z ogrzewaniem podłogowym są obecnie tańsze w eksploatacji o 25-35 proc. od pelletu i ponad 50 proc. od gazu ziemnego. W modernizacjach z tradycyjnymi grzejnikami oszczędności sięgają ponad 15 proc. względem kotłów gazowych i 5-10 proc. względem pelletu – wylicza Lachman.

Dodaje, że po chwilowym wzroście kosztów w 2023 r., spowodowanym rekordowymi cenami prądu z węgla i gazu, ceny energii spadły i się ustabilizowały. – Pompy ciepła wróciły dziś na pozycję najtańszego i najbardziej bezobsługowego źródła ciepła w nowych i istniejących domach – przekonuje.

Brak nadzoru, a użytkownicy są lojalni

Co ciekawe, ze wspomnianych badań dla IEŚ wynika, że osoby, które już wcześniej używały źródeł ciepła spełniających emisyjne standardy, częściej wybierają dziś pompy ciepła. Natomiast „wśród tych, którzy korzystają z przestarzałych źródeł na paliwa stałe, udział pomp ciepła sięga zaledwie 12 proc., a zdecydowanie przeważają źródła na paliwa stałe (69 proc.), z wyraźną przewagą kotłów na pellet” – czytamy. 70 proc. użytkowników kotłów pelletowych wskazało w badaniu również, że ponownie wybrałoby to samo źródło ciepła. To drugi najwyższy wynik lojalności po pompach (85 proc.). Czyli w skrócie: każdy obstaje przy swoim.

Rosnąca popularność kotłów na biomasę (w tym pellet) wymaga intensywnych kontroli emisyjności urządzeń oraz jakości paliwa, zaś obecnie przepisy i nadzór w tym obszarze są niewystarczające – wskazują autorzy raportu.

„O ile kontrole jakości węgla prowadzone są od roku 2018, to należy uzupełnić przepisy umożliwiające kontrolę jakości pelletu i innych paliw biomasowych oraz zapewnić Inspekcji Handlowej odpowiedni budżet na te działania (Ministerstwo Klimatu i Środowiska)” – czytamy. Autorzy zwracają też uwagę, że konieczne jest zapewnienie, iż biomasa pozyskiwana do ogrzewania domów jest zrównoważona – pochodzi z pozostałości gospodarki leśnej. „W przeciwnym razie zachodzi ryzyko wycinki drzew w celu pozyskania biomasy, co będzie sprzeczne z polityką klimatyczną” – podkreślają.

Prof. Chojnacki: „Biomasa” to zwyczajnie drzewa

Na wątek składu i jakości biomasy zwracał już uwagę na łamach money.pl klimatolog, prof. Bogdan Chojnacki. Pisał: „(…) „biomasa” to zwyczajnie drzewa: ścinki z tartaków, gałęzie z lasów, a niekiedy i całe drzewa, które nie trafiły do przetworzenia. Zamiast zadbać o ich odpowiednie, wartościowe wykorzystanie, decydujemy o ich zmieleniu i przerobieniu na pellet, bez żadnych kroków pośrednich. A przecież, zanim drewno spalimy, można zrobić z niego np. płytę do zestawu meblowego lub papier. Kilkakrotnie na jednym drzewie skorzysta przemysł, obywatele, no i budżet państwa dzięki podatkowi VAT”.

Prof. Chojnacki w cytowanej wyżej opinii przypomniał to, o czym i ja pisałam: „Węgiel jest mozolnie gromadzony przez drzewa. Latami wraca potem z powrotem do atmosfery dzięki naturalnym cyklom. Przy spalaniu blaknie cała idea traktowania lasów jako narzędzia spowalniającego zmianę klimatu”. Skąd w biomasie zanieczyszczenia? Pellet to drewno, w drewnie jest węgiel, a – jak przypomina profesor – do całkowitego spalania węgla potrzeba bardzo wysokiej temperatury, którą niełatwo osiągnąć w piecach. Używając pieców na pellet, zmniejszymy wprawdzie ilość smogu, ale go nie eliminujemy. Zwłaszcza jeśli używamy paliwa o niskiej jakości.

Lachman: Biomasa nie jest skalowalnym rozwiązaniem

– W większości krajów UE pompy ciepła to znacznie ponad połowa dotowanych urządzeń. W Niemczech w I połowie 2025 r. proporcja wyniosła aż 10:1 na ich korzyść. W Polsce – odwrotnie: dominuje biomasa, często w urządzeniach, które nie spełnią przyszłych norm efektywności i emisji, które zapowiadane są w nowych unijnych wymaganiach dla kotłów na biomasę w 2027 r. – mówi Paweł Lachman.

Zwraca też uwagę na koszty, nie tylko dla użytkowników, ale i gospodarki: – Biomasa nie jest skalowalnym rozwiązaniem. Rosnące zużycie w ogrzewnictwie i ciepłownictwie doprowadzi do wzrostu cen drewna i pelletu oraz problemów z dostępnością surowca. Przyszłe wsparcie finansowe będzie kierowane głównie w technologie zeroemisyjne i najwyżej efektywne – czyli pompy ciepła, których realna efektywność jest 3–5 razy większa niż kotłów spalających paliwo, bo większość energii czerpią z powietrza, gruntu lub wody – dodaje.

Nabór do „Czystego Powietrza”. Warunki

Nowy nabór wniosków do „Czystego Powietrza” ruszył 31 marca 2025 r. Program realizuje NFOŚiGW, a środki (10 mld zł) na bezzwrotne dotacje pochodzą z Funduszu Modernizacyjnego. Koszt zakupu i montażu pompy ciepła jest wciąż wyższy niż pieca na biomasę. Jak będzie z utrzymaniem? Zobaczymy. Pod koniec ubiegłego roku, wiceprezes NFSiGW Robert Gajda prognozował w wywiadzie dla money.pl: – Spodziewam się, że wraz ze wzrostem liczby instalacji na pellet, jego ceny będą rosły. Podobnie jak stało się z gazem do samochodów.

Maksymalne dofinansowanie do powietrznej pompy ciepła wynosi teraz 35 200 zł, a gruntowej – 45 000 zł. Dla kotłów na biomasę, to maksymalnie 20 500 zł. Warunkiem uzyskania dotacji jest montaż urządzeń wpisanych na listę Zielonych urządzeń i materiałów (ZUM), spełniających normy emisyjne i efektywności energetycznej. W przypadku kotłów na pellet dodatkowo wymagane jest, aby były one przeznaczone wyłącznie do spalania biomasy – warunki dostępne na stronie programu mówią, że nie mogą one mieć rusztu awaryjnego ani możliwości spalania węgla lub odpadów.

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*