Szokująca postawa Sebastiana Majtaczaka. Na jaw wyszły „bulwersujące szczegóły”

Pojawiły się nowe informacje dotyczące Sebastiana Majtczaka. „Rzeczpospolita” dotarła do aktu oskarżenia i podkreśla, że jego szczegóły są „bulwersujące”. Chodzi o to, jak podejrzany zachowywał się po wypadku.

Sebastian Majtczak po wypadku na autostradzie A1 nie wezwał policji ani nie udzielił pomocy poszkodowanym. Zamiast tego wykonał tylko jeden telefon – do swojego ojca. Według jednego ze świadków, który został zacytowany w akcie oskarżenia, mężczyzna zachowywał się tak, jakby uderzył w „kosz na śmieci” – informuje „Rzeczpospolita”.

„Po wyjściu z wraku (…) podejrzany ubrał się w kamizelkę odblaskową, przeszedł za bariery energochłonne i oczekiwał na dalszy bieg zdarzeń, koncentrując się głównie na wykonywaniu połączeń telefonicznych do swojego ojca” – cytuje „RZ” część słów prokuratora Aleksandra Dudy z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Tak Sebastian Majtczak zachowywał się po tragedii na A1

Dalej w akcie zapisano, że los osób, które jechały kią, był dla Majtczaka „obojętny”. Dalej dodano, że podejrzany widział płonący samochód – mimo to, nie ruszył się z miejsca. Pozostał na autostradzie, gdzie zatrzymało się bmw.

W akcie zapisano też zeznania świadka, który stwierdził, że Majtczak zachowywał się tak jakby, „wjechał w kosz na śmieci”. Ten był także zdziwiony oburzeniem podejrzanego, gdy policja odebrała mu prawo jazdy.

Zdaniem prokuratury, gdyby Majtczak poruszał się po A1 z prawidłową prędkością, a nie co najmniej 315 km/h, „z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością” do wypadku by nie doszło.

Biegli zajmujący się rekonstrukcją wypadków, wraz ze śledczymi, uznali, że kia nie zajechała drogi bmw, którym jechał Majtczak. Z kolei do zdarzenia doprowadziła utrata panowania nad pojazdem, którym kierował podejrzany.

Na tym jednak nie koniec. Z ustaleń gazety wynika również, że bmw prowadzone przez Sebastiana Majtczaka, poruszające się lewym pasem z zawrotną prędkością od 315 do 329 km/h, zostało zepchnięte na pas środkowy przez siłę odśrodkową. To właśnie tam jechała rodzina z Myszkowa. Na sekundę przed zderzeniem Majtczak zaciągnął hamulec ręczny. Biegli nie tylko przeanalizowali ostatnie chwile przed tragedią, ale też zrekonstruowali pół godziny jego szaleńczej jazdy po autostradzie A1.

Okazuje się, że przez ten czas Majtczak poruszał się z „nadmierną i niebezpieczną prędkością” po lewym pasem.

Śledczy zrekonstruowali także ostatnie minuty jazdy kii. Zarejestrowane przez kamery autostradowe nagrania potwierdzają, że samochód poruszał się zgodnie z przepisami – jechał prawym lub środkowym pasem z dozwoloną prędkością. Wszystko to trwało do momentu tragicznego zderzenia z rozpędzonym bmw.

Ekstradycja Majtczaka do Polski

Sebastian Majtczak został sprowadzony do Polski 26 maja tego roku ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, dokąd uciekł po tragicznym wypadku. Do zdarzenia doszło we wrześniu 2023 roku w Sierosławiu pod Piotrkowem Trybunalskim. W wyniku katastrofy zginęli rodzice oraz ich pięcioletnie dziecko.

Dzień po sprowadzeniu do kraju, 27 maja, Majtczak został doprowadzony do prokuratury w Katowicach, gdzie usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do osiem lat więzienia

Nie przyznał się do winy, ale złożył wyjaśnienia, których treść – jak podaje prokuratura – nie została ujawniona ze względu na dobro postępowania. Śledczy podkreślają jednak, że zgromadzone materiały wskazują jednoznacznie na winę kierowcy bmw, czyli Sebastiana Majtczaka.

Majtczak uciekł po wypadku

Po wypadku nie został zatrzymany, a wkrótce potem zniknął z Europy. Na polecenie ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry wydano za nim list gończy oraz wystawiono czerwoną notę Interpolu. W Dubaju został zatrzymany przez lokalną policję przy wsparciu polskiej Specjalnej Grupy Poszukiwawczej, jednak wypuszczono go z aresztu za kaucją. Media informowały również, że otrzymał tzw. złotą wizę, która umożliwiła mu uzyskanie statusu rezydenta.

Polska prokuratura rozpoczęła procedurę ekstradycyjną. W styczniu sąd pierwszej instancji w Dubaju uznał ekstradycję za dopuszczalną, jednak Majtczak odwołał się od tej decyzji. Ostatecznie, na początku maja, Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich wyraził zgodę na jego wydanie Polsce.

Więcej postów

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*