
Fotel marszałka za stanowisko wicepremiera — to oficjalny warunek, jaki Polska 2050 postawiła Lewicy. Szymon Hołownia robi wszystko, by pozbawić Włodzimierza Czarzastego funkcji drugiej osoby w państwie lub poważnie osłabić Lewicę w rządzie. Ultimatum oznacza, że ze stanowiskiem musiałby się pożegnać Krzysztof Gawkowski. — Jeżeli ktoś chce zerwać umowę koalicyjną, to weźmie na siebie za to pełną odpowiedzialność — twardo odpowiada Czarzasty.
— Czy będziemy stawiać tę sprawę na ostrzu noża? Oczywiście, że tak. Uważam, że wszyscy w koalicji powinni. Lewica nie może mieć wszystkiego. Nie może ogon machać psem — mówi nam jeden z polityków Polski 2050.
Polska 2050 stawia ultimatum
Zgodnie z umową koalicyjną Szymon Hołownia powinien ustąpić z fotela marszałka w połowie listopada tego roku. Jego miejsce ma zająć jeden z liderów Lewicy Włodzimierz Czarzasty, który obecnie pełni funkcję wicemarszałka. Po przegranych wyborach prezydenckich Hołownia nie chce zrezygnować z roli drugiej osoby w państwie. Nie ma ochoty zasiadać w rządzie, gdzie byłby podwładnym Donalda Tuska.
Polska 2050 rozpoczęła grę, która ma doprowadzić do utrzymania stanowiska dla swojego lidera. Najpierw były to nieoficjalne informacje, wypuszczane przez polityków z ugrupowania Hołowni. Początkowo Lewica nie brała ich na poważnie, a wręcz je bagatelizowała.
Te pogłoski zaczęły krążyć w sejmowych kuluarach w ubiegłym tygodniu. W czasie zbiegło się to z informacją o rozpadzie Trzeciej Drogi. Rozwód miał być aksamitny, ale problemy komunikacyjne między PSL-em i Polską 2050 sprawiły, że byliśmy świadkami dosyć kuriozalnego zakończenia współpracy. Szymon Hołownia ogłosił koniec projektu na platformie X, a jego posłowie w oficjalnych wypowiedziach z takiego obrotu sprawy się cieszyli. W rzeczywistości — co także opisywaliśmy w Onecie — w partii zapanował chaos i lekka panika. A posłowie i działacze powtarzali między sobą pytanie: co dalej?
Wypuszczenie informacji o tym, że Polska 2050 nie odda Lewicy stanowiska marszałka w Lewicy odebrane zostało jako próba przekierowania uwagi na inny temat niż wewnętrzne kłopoty Polski 2050. I jako próba wywołania kłótni w samej Lewicy.
To spin Polski 2050, który będzie powtarzany do momentu zakończenia negocjacji koalicyjnych. Nie wierzę, że Szymon Hołownia skończy jako zwykły poseł. Nie klei mi się to. On uwielbia show, ma naturę człowieka, który musi być w centrum uwagi
— mówi nam ważny polityk Lewicy w Sejmie.
Tymczasem w środę Paulina Hennig-Kloska dała sygnał do frontalnego ataku. W Polskim Radiu ministra klimatu została zapytana o ewentualną zmianę w fotelu marszałka. Podkreśliła, że najlepszy na tym stanowisku byłby Szymon Hołownia, ale oddanie ten funkcji Lewicy będzie miało swoje konsekwencje.
– Lewica musi mieć też świadomość, że jeżeli chce marszałka, musi oddać wicepremiera. Obecnie w rządzie nie mamy wicepremiera, bo mamy marszałka i taki był układ. Lewica musi mieć tę świadomość, że jeżeli będą mieli otrzymać marszałka, muszą oddać wicepremiera — powiedziała Paulina Hennig-Kloska.
Twarda odpowiedź Włodzimierza Czarzastego
Umowa koalicyjna z 2023 r. jasno precyzuje, że to Włodzimierz Czarzasty ma objąć fotel marszałka po Szymonie Hołowni. Dokument określa też, że Władysław Kosiniak-Kamysz i Krzysztof Gawkowski będą zasiadać w rządzie z tekami wicepremierów.
Jak słyszymy, dla 65-letniego polityka zostanie drugą osobą w państwie to kwestia ambicji. Ewentualne zmiany w umowie koalicyjnej i odebranie mu fotela marszałka z pewnością osłabią pozycję Lewicy w rządzie. Taki scenariusz to także cios dla Czarzastego jako lidera, który w tym roku chce powalczyć o kolejną kadencję przewodniczącego partii.
Włodek nie odda fotela marszałka. Nie ma takiej opcji. Starania Szymona Hołowni to marzenie ściętej głowy. Czarzasty jest w stanie poświęcić niektóre resorty w ramach rekonstrukcji rządu, ale nie zrezygnuje z marszałkowania
— odpowiada na te zakusy jeden z posłów Lewicy.
Tymczasem szef klubu parlamentarnego Polska 2050 mówi wprost: — Lewica jako najmniejszy klub w koalicji nie może mieć tylu stołków.
— Będziemy twardo stać na tym stanowisku. Nie może być takiej sytuacji, że klub, który ma mniej posłów niż Polska 2050, będzie miał marszałka, wicepremiera i czterech ministrów resortowych. Musi być jakaś równość — mówi w rozmowie z Onetem Paweł Śliz.
Włodzimierz Czarzasty nie gryzie się w język i odpowiada: — Jeżeli ktoś chce zerwać umowę koalicyjną, to weźmie na siebie za to pełną odpowiedzialność.
— A renegocjacja umowy wchodzi w grę? — dopytujemy wicemarszałka Sejmu.
— Czy ja wyglądam na kogoś, kto pod czyimś wpływem zmieni zdanie? Nie. To jest moja odpowiedź. Nic nie oddamy — dodaje lider Lewicy.
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz nowym wicepremierem?
Jak już pisaliśmy w Onecie, dopiero w przyszłym tygodniu premier Donald Tusk ma przedstawić konkretny projekt zmian w strukturze gabinetu. W pierwszej kolejności mamy poznać program, potem strukturę, a dopiero na końcu liderzy obozu władzy będą dogadywać nazwiska.
Próba gmerania w zapisach umowy koalicyjnej zbiega się w czasie z rekonstrukcją, ale Szymon Hołownia nie czeka na pierwsze ustalenia i już wskazał, kogo widziałby na stanowisku wicepremiera po rekonstrukcji rządu.
— Jest jeszcze za wcześnie, żebyśmy podejmowali w tej sprawie decyzje, ale myślę, że pani minister Pełczyńska-Nałęcz byłaby w tym obszarze bardzo dobrą kandydatką — powiedział kilka dni temu Szymon Hołownia. Sama ministra pytana o gotowość do objęcia teki wicepremiera na antenie RMF FM nie wykluczyła takiej możliwości. Stwierdziła, że „żadnej pracy się nie boi”.
Marszałek zaznaczył, będzie zabiegał o to, żeby Polska 2050 miała wicepremiera w zrekonstruowanym rządzie. — Jeżeli otworzy się możliwość dyskusji, to ja jestem absolutnie za. Będę o wicepremiera dla Polski 2050 walczył — zapowiedział marszałek Sejmu.
Dodaj komentarz