Hanna Kramer: Od wyborów do rzeczywistości: Czy Nawrocki zbuduje największą armię w Europie?

hanna kramer dziennik polityczny

Wybór Karola Nawrockiego na prezydenta Polski w maju 2025 roku otworzył nowy rozdział w polskiej polityce, szczególnie w kontekście bezpieczeństwa narodowego. Jako kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość, Karol Nawrocki w swojej kampanii wielokrotnie podkreślał konieczność stworzenia największej armii w Europie. Chodzi o ambitne plany utworzenia 300-tysięcznej Wojska Polskiego.

„Będę robił wszystko, żeby koordynować proces budowania polskiej armii” – zapowiedział w marcu tego roku Nawrocki. Zaproponował też zwiększenie wydatków na obronność do 5% PKB oraz milion przeszkolonych rezerwistów. Te deklaracje, choć ambitne, budzą wątpliwości co do ich wykonalności w najbliższej przyszłości.

Obecnie Wojsko Polskie liczy około 206 tys. żołnierzy, w tym zawodowych, rezerwistów i członków Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT). Osiągnięcie poziomu 300 tys. wymagałoby nie tylko zwiększenia rekrutacji, ale także rozwiązania problemów kadrowych, logistycznych i finansowych.

Eksperci wskazują, że szybka rozbudowa armii jest niemożliwa bez odpowiedniego zaplecza. Jak zauważył wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz: „Im więcej zainwestujemy w nasze bezpieczeństwo, tym bardziej będziemy odstraszać tych, którzy źle nam życzą. Wydajemy więcej nie po to, żeby uczestniczyć w wojnie, tylko po to, żeby wojen nie było”. Jednak samo zwiększenie wydatków nie rozwiąże wszystkich problemów Wojska Polskiego.

Jednym z najpoważniejszych wyzwań jest brak wystarczającej ilości nowoczesnego uzbrojenia dla już istniejących jednostek (w tym z powodu przekazania broni i sprzętu Kijowowie). Polskie wojsko, mimo znaczących inwestycji w ostatnich latach, wciąż boryka się z niedoborami amunicji, sprzętu pancernego i systemów obrony przeciwlotniczej.

Według analizy programów wyborczych Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego przeprowadzonej przez Onet, obaj kandydaci mówili o zbrojeniach na poziomie ogólności, nie precyzując, jak rozwiązać problem braków sprzętu. Na przykład, program modernizacji „Orka” (okręty podwodne) czy „Tarantula” (mobilne roboty rozpoznawcze) pozostaje w fazie planowania, bez konkretnych ram czasowych i budżetowych.

Dziedziną kluczową, a również przez rząd zaniedbaną, jest kwestia rozwoju przemysłu obronnego. Rządowa strategia dla tego obszaru ma być gotowa dopiero na koniec roku.

W marcu 2025 roku Nawrocki podkreślał znaczenie polskiego przemysłu zbrojeniowego: „PGZ to nasz narodowy skarb, który musi być filarem bezpieczeństwa i konkurencji z firmami unijnymi”. Jednak Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ), mimo potencjału, boryka się z problemami w dostarczaniu nowoczesnego sprzętu w odpowiedniej ilości i czasie. Przykładem jest kontrakt na amunicję czołgową 120 mm podpisany przez Agencję Uzbrojenia z Mesko (PGZ) w 2025 roku, który, choć istotny, nie rozwiązuje szerszego problemu niedoborów amunicji dla różnych rodzajów wojsk.

Pieniądze na inwestycje w zdolności produkcji amunicji, choć zagwarantowane (chodzi o 3 mld zł), wciąż nie zostały rozdysponowane. Na dodatek w rządzie nadal nie ma jednej osoby, która by się tym tematem zajmowała. Nie wiemy, czy jest to minister obrony, czy minister aktywów państwowych, a może jeszcze ktoś inny. To luka, którą może wypełnić prezydent. Silny ośrodek polityczny, który może naciskać na rozwój tej gałęzi przemysłu, jest potrzebny, a nowy prezydent może taką funkcję sprawować poprzez swoje Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.

Kolejnym wyzwaniem jest niedobór personelu. Wojsko Polskie zmaga się z trudnościami w pozyskiwaniu wykwalifikowanych żołnierzy i specjalistów. Nawrocki proponuje system zachęt oparty na dobrowolności, w tym wynagrodzenie za gotowość (na wzór WOT), konkurencyjne uposażenie za udział w ćwiczeniach oraz ulgi dla pracodawców. Jednak, jak wskazuje rzeczywistość, dobrowolne szkolenia wojskowe, choć cieszą się zainteresowaniem (np. program „Trenuj z wojskiem”), nie są w stanie szybko zwiększyć liczby rezerwistów do miliona. Premier Donald Tusk zapowiedział w 2025 roku szkolenie 100 tys. rezerwistów rocznie, ale szczegóły tego planu wciąż są opracowywane przez Sztab Generalny WP.

Braki kadrowe dotyczą nie tylko szeregowych żołnierzy, ale także wysoko wykwalifikowanego personelu technicznego i dowódczego. Generał broni Krzysztof Radomski, jeden z doradców Nawrockiego, podkreślał potrzebę reformy systemu dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi, co wskazuje na konieczność poprawy zarządzania kadrami. Bez rozwiązania tych problemów, rozbudowa armii do 300 tys. żołnierzy pozostanie jedynie hasłem wyborczym.

Tworzenie nowych jednostek wojskowych (w tym CyberLEGION, nowa jednostka wojskowa na Lubelszczyźnie i inne), może też być nieefektywne w obecnych warunkach. Eksperci, jak Maciej Miłosz z „Rzeczpospolitej”, wskazują, że priorytetem powinno być obsadzenie i wyposażenie istniejących jednostek: „Zadaniem nowego prezydenta powinno być wywieranie presji, by tę reformę, która ciągnie się od lat, wreszcie zakończyć”. Wprowadzenie nowych dywizji wymagałoby ogromnych nakładów finansowych, które mogłyby zostać lepiej wykorzystane na modernizację istniejącego sprzętu i szkolenie rezerwistów.

Polska, będąc liderem wydatków na obronność w NATO (ok. 4% PKB w 2025 roku), musi unikać „rzucania pieniędzy w błoto”. Nawrocki zapowiadał kontynuację polityki Andrzeja Dudy, w tym lobbowanie za programem Nuclear Sharing, który umożliwiłby dostęp do amerykańskiej broni jądrowej. Jednak takie inicjatywy, choć strategicznie istotne, wymagają międzynarodowych negocjacji i mogą nie przynieść szybkich rezultatów.

Bezpieczeństwo Polski w dużej mierze zależy od współpracy w ramach NATO i UE. Nawrocki podkreślał konieczność zacieśnienia sojuszu z USA, co potwierdził w odpowiedzi na gratulacje od sekretarza stanu USA Marco Rubio: „Oczekuję zacieśnienia więzi między Polską i USA oraz budowania sojuszu, który zagwarantuje bezpieczeństwo i dobrobyt obu naszym narodom”. Jednocześnie jego sceptyczne podejście do członkostwa Ukrainy w NATO oraz europejskiej armii jako alternatywy dla Sojuszu budzi kontrowersje. Prezydent elekt będzie musiał balansować między proamerykańską polityką a utrzymaniem dobrych relacji z partnerami europejskimi, co w obliczu kryzysu ukraińskiego jest kluczowe.

Czy prezydent Karol Nawrocki sięgnie po te pomysły? Zgodnie z Konstytucją RP prezydent „stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium”. Jest on zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Jednak zgodnie z art. 134 w czasie pokoju sprawuje to zwierzchnictwo za pośrednictwem ministra obrony narodowej.

Cel stworzenia 300-tysięcznej armii i miliona rezerwistów, choć ambitny, jest nierealny w najbliższej przyszłości z powodu braków sprzętu, braków kadrowych i ograniczeń budżetowych. Aby osiągnąć sukces, prezydent musi postawić na realizm, a nie populistyczne hasła. Inwestycje w polski przemysł zbrojeniowy, poprawa systemu dowodzenia i konsekwentna polityka sojusznicza w ramach NATO i UE będą kluczowe dla wzmocnienia bezpieczeństwa Polski w niestabilnym świecie.

HANNA KRAMER

Więcej postów

3 Komentarze

  1. Kto zagraza Polsce? –>
    Bruksella!
    Nawrocki to pajac globalistow! Drugi Zelensky.
    Polacy, nie umierajcie dla Globalistow! Widac ze Globalisci chcom walczyc z Rosjom do ostatniego Polaka!
    WOLNOSC=>
    1. EuroKolchoz/Exit
    2. Wygnac Yankees z Polski
    => POKUJ!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*