Import prądu z Ukrainy to nie problem. Polska ma większe kłopoty

niezależny dziennik polityczny

Polska w poniedziałek, 2 czerwca, w godz. 19.00-22.00, interwencyjnie importowała energię elektryczną z Ukrainy. Fakt ten spowodował duże poruszenie wśród komentatorów. Prawda jest taka, że nie jest to pierwszy przypadek w 2025 r., kiedy Polska importuje energię z Ukrainy, nie jest to zapewne też przypadek ostatni.

  • W 2023 r. import energii z Ukrainy wyniósł 53,4 GWh, a w roku 2024 import sięgnął 88,0 GWh.
  • Łączna moc instalacji fotowoltaicznych w Polsce przekroczyła 22 tys. MW, a łączna moc farm wiatrowych przekroczyła 10,8 tys. MW.
  • Gdyby te dwa źródła pracowały w trybie ciągłym, to nie byłoby kłopotów z pokryciem zapotrzebowania na energię w Polsce.

W poniedziałek, 2 czerwca, w godz. 19.00-22.00, Polska interwencyjnie importowała energię elektryczną z Ukrainy. Jak to często bywa w sytuacjach kryzysowych, są one wynikiem kumulacji kilku negatywnych czynników.

Potrzebujemy inwestycji w stabilne źródła energii

Tak też było w tym przypadku: była mniejsza od planowanej generacja ze źródeł wiatrowych, a do tego mniejsze generacja ze źródeł węglowych, ponieważ część bloków węglowych nie wznowiła pracy. W efekcie, w godz. 19.00-22.00 niezbędny był import mocy z Ukrainy, był on na poziomie ok. 200-400 MW.

Import energii z Ukrainy wzbudził falę komentarzy mówiących o tym, że to skandal, że pogrążony w wojnie kraj eksportuje energię do Polski.

Nastroje uspokaja Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE).

– Cały czas zapewniamy bezpieczną pracę systemu. Wymiana międzyoperatorska to jedna z korzyści wynikających z łączenia systemów i nie jest niczym niezwykłym: czasami to my z niej korzystamy, a czasami sami udzielamy pomocy. Nie zmienia to faktu, że w dłuższej perspektywie niezbędne są inwestycje w nowe dyspozycyjne moce wytwórcze – mówi Grzegorz Onichimowski, prezes PSE.

Import energii z Ukrainy był i będzie nadal

Import energii z Ukrainy nie jest czymś zaskakującym i wyjątkowym, trwa on od lat. W 2023 r. import energii z Ukrainy wyniósł 53,4 GWh, a w roku 2024 import sięgnął 88,0 GWh. W dwóch pierwszych miesiącach 2025 r. import energii z Ukrainy sięgnął 2,1 GWh. Są to ilości bardzo niewielkie z perspektywy polskiego systemu elektroenergetycznego, ale oczywiście przydatne w kryzysowych sytuacjach.

Coraz większym kłopotem będzie struktura wytwórcza w polskim systemie elektroenergetycznym.

Z danych PSE wynika, że na dzień 1 marca 2025 r. łączna moc instalacji fotowoltaicznych w Polsce przekroczyła 22 tys. MW, a łączna moc farm wiatrowych na dzień 1 kwietnia przekroczyła 10,8 tys. MW. Gdyby te dwa źródła pracowały w trybie ciągłym, to nie byłoby kłopotów z pokryciem zapotrzebowania na energię w Polsce. Wiadomo, że tak nie jest, dlatego potrzebne są też inne źródła.

PSE podaje, że na dzień 14 marca 2025 r. łączna moc osiągalna elektrowni węglowych wynosiła 27,86 tys. MW, z czego moc elektrowni na węgiel kamienny wynosiła 20,26 tys. MW, a moc elektrowni na węgiel brunatny wynosiła 7,6 tys. MW.

Łączna moc osiągalna elektrowni gazowych wynosiła w połowie marca 5,97 tys. MW.

Będzie coraz gorzej ze stabilnością systemu

Liczba źródeł dyspozycyjnych będzie w Polsce malała wraz ze wzrostem liczby odstawianych bloków w elektrowniach węglowych. Tej luki mogą nie pokryć nowe źródła gazowe, a elektronie jądrowe to perspektywa kilkunastu lat.

Przy okazji trzeba sobie zdawać sprawę, że pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce ma mieć docelowo moc ok. 3750 MW – a więc znacznie mniej niż największa elektrownia węglowa w Polsce – Bełchatów – która ok. roku 2036/37 zostanie wyłączona. Moc osiągalna Elektrowni Bełchatów wynosi ok. 5102 MW.

W tej sytuacji jedynym ratunkiem dla polskiego systemu elektroenergetycznego jest przedłużanie pracy bloków węglowych. Lepsze jest trzymanie tych bloków w rezerwie i czekanie, aż będą w ciągu roku pracowały kilkaset godzin i przysłowiowe wiązanie sznurkiem niektórych instalacji niż przerwy w dostawach energii.

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*