
Politycy PiS z otoczenia Karola Nawrockiego zarzekają się, że „nie dzielili skóry na niedźwiedziu” i nie zdecydowali, kto będzie tworzył nową Kancelarię Prezydenta. — Nie chcieliśmy też zapeszać, bo losy prezydentury ważyły się do ostatniej chwili — mówi nam jeden ze sztabowców. W trakcie zwycięskiej kampanii kandydata PiS wokół niego wyrosło kilka postaci, które są niejako z automatu przymierzane do nowych ministerialnych funkcji. Oficjalnie swoich współpracowników wybierze Karol Nawrocki, ale w PiS nikt nie ma wątpliwości, że w przypadku niektórych nominacji decydujący głos będzie miał Jarosław Kaczyński.
Nie dzieliliśmy skóry na niedźwiedziu. A też nie chcieliśmy takimi dywagacjami zapeszać — przyznawał w wyborczą noc jeden ze sztabowców kandydata PiS, gdy pytałam, kto z otoczenia Karola Nawrockiego zacznie pracę w Kancelarii Prezydenta.
„Pycha kroczy przed upadkiem”
— Nic nie jest jeszcze ustalone. Karol Nawrocki skupiał się na kampanii, a nie na meblowaniu Pałacu Prezydenckiego. To w otoczeniu Rafała Trzaskowskiego już wszyscy przebierali nogami i dzielili się stołkami. Widzimy, co się stało. Pycha kroczy przed upadkiem — mówi kolejny polityk PiS, który pracował w kampanii Karola Nawrockiego.
Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego przypominają, jak od miesięcy w kuluarach krążyły pogłoski o tym, kto z Koalicji Obywatelskiej przymierza się do pracy w Kancelarii Prezydenta po zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego. Mówiło się, że z tek ministerialnych w rządzie zrezygnuje Sławomir Nitras, Barbara Nowacka czy Cezary Tomczyk – sztabowcy kandydata KO.
Jednocześnie już jesienią ubiegłego roku na sejmowych korytarzach trwały dywagacje, kto po wygranej Rafała Trzaskowskiego zajmie jego fotel w warszawskim ratuszu. I tu znów padały nazwiska Marcina Kierwińskiego, Renaty Kaznowskiej czy Aleksandry Gajewskiej.
Te polityczne marzenia polityków KO zostały pogrzebane wraz z ogłoszeniem przez PKW ostatecznych wyników wyborów. To Karol Nawrocki i jego ludzie będą po swojemu meblowali Kancelarię i Pałac Prezydencki. I to niemalże od zaraz. Bo chociaż zaprzysiężenie go na urząd nastąpi 6 sierpnia, to już od teraz jako prezydent elekt dobierze współpracowników, którzy rozpoczną etatową pracę przy Krakowskim Przedmieściu.
„Paweł stworzył znakomitą drużynę”
Sztabowcy jak ognia unikają wymieniania nazwisk potencjalnych prezydenckich ministrów, ale w trakcie kampanii w otoczeniu kandydata PiS wyrosło kilka postaci, które odpowiadały za jego — jak się okazało — zwycięską kampanię. I ich nazwiska są na liście tych, którzy mogą przedłużyć współpracę z Karolem Nawrockim już jako prezydentem.
Jako pierwszy wymieniany jest szef sztabu wyborczego, a jednocześnie poseł PiS Paweł Szefernaker. Jego koledzy z partii nie mogą się nachwalić tego, jak poprowadził kampanię. Dobrych słów, jeszcze przed ostatecznym zwycięstwem nie szczędził mu prezes Kaczyński.
— Paweł wykonał kawał roboty, ale przede wszystkim stworzył znakomitą drużynę — podkreśla sztabowiec Karola Nawrockiego. I wymienia, że w ścisłym sztabie pracowała także Anna Plakwicz, która odpowiadała m.in. za organizację konwencji w Łodzi oraz spoty wyborcze Karola Nawrockiego. Dawid Działa odpowiadał za kwestie operacyjne, a Tomasz Matynia za kwestie analityczne.
Z polityków — słyszymy od sztabowca — największą aktywnością mieli wykazać się Adam Andruszkiewicz (odpowiedzialny za kampanię w sieci), Przemysław Czarnek, Mateusz Kurzejewski, Adam Bielan, Andrzej Śliwka czy Marcin Przydacz.
Wszystkim tym osobom Karol Nawrocki osobiście dziękował za pomoc w kampanii podczas poniedziałkowego posiedzenia sztabu przy Nowogrodzkiej.
„Nie zdziwiłbym się”
— To od Karola Nawrockiego będzie zależało to, kto będzie jego ministrem — słyszymy od sztabowców. — Nie zdziwiłbym się, gdyby Sławomira Cenckiewicza wziął do BBN-u — rzuca jeden z nich.
Historia pokazuje, że meblowanie Kancelarii Prezydenta nie do końca musi zależeć wyłącznie od elekta. Gdy w 2015 r. po równie udanej kampanii PiS prezydentem został Andrzej Duda, jeszcze jako elekt chciał wciągnąć za sobą do pałacu te osoby, które tworzyły jego sztab wyborczy. Przypomnijmy, byli w nim m.in.: Beata Szydło, Joachim Brudziński, Adam Bielan, Paweł Szefernaker (koordynował wówczas działania wolontariuszy i kampanię w internecie), Marcin Mastalerek, Krzysztof Łapiński czy Małgorzata Sadurska. Na pracę w pałacu załapało się w ciągu dekady prezydentury Andrzeja Dudy tylko troje ostatnich. Sadurska złożyła mandat posłanki PiS, by zostać szefową Kancelarii Prezydenta (funkcję tę pełniła do 2017 r.).
Na większy odpływ polityków PiS do pałacu nie zgodził się prezes Jarosław Kaczyński, bo partia w 2015 szykowała się jednocześnie do jesiennych wyborów parlamentarnych.
—Oczywiście teraz może być podobnie, bo wystarczy, że prezes uzna, że ci politycy, którzy sprawdzili się, ale też zdobyli popularność dzięki kampanii prezydenckiej, muszą pracować na rzecz partii, a nie na rzecz prezydenta i nie pozwoli im, by złożyli poselskie mandaty — słyszymy w PiS.
Źródło: onet.pl
Dodaj komentarz