Grażyna ostatkiem sił wyczołgała się z garażu. Bestialska zbrodnia pod Warszawą

niezależny dziennik polityczny

Grażyna ostatkiem sił wyczołgała się z garażu. Miała zakrwawioną głowę. Wołała o pomoc. Usłyszeli ją sąsiedzi, którzy przybiegli z ratunkiem. Zadzwonili po pogotowie. To był dopiero początek tej strasznej historii. Wnętrze domu w Kaniach pod Warszawą skrywało mroczną tajemnicę. Stołeczna prokuratura ujawniła drastyczne szczegóły zbrodni. W sprawie zapadł wyrok.

Środa wieczór, 30 sierpnia 2023 r., w Kaniach pod Warszawą. Koło godz. 19 przed jednym z domów zaroiło się od służb. Najpierw interweniowało pogotowie. W okolicy lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wkrótce pojawiły się radiowozy, w tym nieoznakowane auta grupy dochodzeniowo-śledczej. Strażacy ochotnicy z pobliskiego Brwinowa oświetlali teren i wypompowywali wodę z małego oczka na terenie posesji. Teren odgrodzono taśmą.

Kanie. Krwawa zbrodnia pod Warszawą. Zapadł wyrok

Przed posesją w Kaniach widać było krew. Leżały tam zakrwawione ubrania. W głębi czaiła się śmierć. Sprawca tej zbrodni, Michał L. (35 l.), usłyszał wyrok. Jak podali śledczy, mężczyzna jest kawalerem i przed zatrzymaniem był bezrobotny.

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał go winnym popełnienia zabójstwa niepełnosprawnego emeryta Tadeusza P. (†70 l.) oraz usiłowania zabójstwa jego opiekunki Grażyny K. (63 l.) i wymierzył mu karę łączną dożywotniego pozbawienia wolności. Sąd nakazał też wypłacić 100 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonej 63-latki.

Jak wskazał sędzia Paweł du Château w ustnym uzasadnieniu wyroku wskazał, że tylko taka kara może uchronić społeczeństwo przed zdemoralizowanym sprawcą. Nie znaleziono żadnej okoliczności łagodzącej.

Proces trwał od grudnia 2024 r. 35-latek do winy się nie przyznawał. Zdaniem jego obrony kara jest rażąco surowa.

Wyrok sądu nie jest prawomocny.

Zabójstwo w Kaniach. Nie żyje senior, jego opiekunka ciężko ranna

Grażyna i Tadeusz mieszkali w domu w Kaniach. 70-latek poruszał się na wózku inwalidzkim. Miał amputowane obie nogi. Kobieta się nim opiekowała.

By usprawnić sobie życie, postanowili, że kupią samochód dla seniorki. Tadeusz skontaktował się ze swoim znajomym Michałem L. Ten miał sprowadzić auto z zagranicy.

Grażyna wręczyła oskarżonemu Michałowi L. kwotę 23,5 tys. zł tytułem zaliczki, a następnie po kolejną sumę w wysokości 38,2 tys. zł. Pokrzywdzeni długo czekali na informację od oskarżonego w przedmiocie zakupionego pojazdu, co doprowadziło do powstania konfliktu

– przekazał prok. Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Michał L. auta nie dostarczył, a z pieniędzy się nie rozliczył. Feralnego wieczoru przyjechał do znajomych swoim mercedesem. Zaproponował seniorce, że pokaże jej, na przykładzie swojego auta, jak się obsługuje skrzynię biegów w samochodzie, który miała zakupić. Od początku nie miał dobrych zamiarów.

Gdy pokrzywdzona wysiadła z pojazdu, oskarżony zaatakował ją i zaczął ją dusić z użyciem sznura. Oskarżony zadał pokrzywdzonej szereg uderzeń narzędziem tępokrawędzistym w postaci kija bejsbolowego oraz narzędziem ostrokrawędzistym w głowę, doprowadzając pokrzywdzoną do utraty przytomności. Następnie, myśląc, że zabił pokrzywdzoną, zaatakował pozostającego w domu Tadeusza, zadając mu 14 uderzeń nożem w okolice szyi, obojczyka oraz barku, a także dusił pokrzywdzonego z użyciem pętli w mechanizmie zadzierzgnięcia

– ujawnił drastyczne szczegóły rzecznik stołecznej prokuratury.

Po kilku godzinach Grażyna odzyskała przytomność. Wyczołgała się z garażu. Jej krzyki z prośbą o pomoc usłyszeli sąsiedzi, którzy zawiadomili pogotowie. Przed garażem znaleźli zakrwawioną kobietę. W domu, w drzwiach pomiędzy pokojami, leżał Tadeusz. W kałuży krwi. Twarzą skierowany do podłogi. Przybyli na miejsce medycy stwierdzili zgon mężczyzny.

Po zbrodni Michał L. wyrzucił nóż i rękawiczki do oczka wodnego na terenie posesji i uciekł. Na tych przedmiotach znaleziono DNA sprawcy i ślady krwi zabitego emeryta i jego opiekunki.

Zeznania Michała L.

W trakcie śledztwa przyznał, że miał kupić samochód znajomym i pobrał od nich zaliczkę ok. 30 tys. zł. Tłumaczył, że znajomy, który miał mu sprowadzić auto z Niemiec, oszukał go i nie dostarczył pojazdu w wyznaczonym terminie. Michał L. przekonywał, że zwróci zaliczkę Tadeuszowi i Grażynie.

Tragicznego wieczoru miał odwiedzić znajomych. Miał być u nich przez godzinę, a rozmowa przebiegała spokojnie. Michał L., jak sam wskazał, miał nawet przestawiać meble na prośbę Grażyny. Podczas kolejnego przesłuchania podejrzany już nie był rozmowny i odmówił składania wyjaśnień.

Wstrząsające wyniki badań Tadeusza P. i Grażyny K.

Obrażenia, jakich doznali seniorzy, były koszmarne. Przyczyną śmierci 70-latka był „wstrząs krwotoczny spowodowany krwawieniem zewnętrznym z doznanych ran kłutych szyi, prawego dołu nadobojczykowego i barku prawego”. Senior był duszony.

Do powstania ran kłutych doszło pod działaniem narzędzia ostrego, kończystego jak np. kończyście zakończony nóż. Do zadania ran użyto siły co najmniej średniej

– przyznał prok. Piotr Antoni Skiba.

Rany, jakich doznała opiekunka – gdyby nie szybka pomoc lekarzy – byłyby śmiertelne. Śledczy mówili o ranach tłuczonych głowy tak dużych i rozległych, że wiązały się z ubytkami, złamaniami kości czaszki i rozerwaniem opony twardej mózgu. Obrażenia były też na rękach, karku czy tułowiu.

Obrażenia powstały na skutek licznych nakładających się na siebie tępych urazów mechanicznych narzędziem tępokrawędzistym, którego warunki spełnia drewniany kij [kantówka – przyp. red.] zabezpieczony na miejscu zdarzenia

– zaznaczył rzecznik warszawskiej prokuratury.

Na kiju była krew Grażyny.

Źródło: fakt.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*