„Pojawiły się nazwiska faworytów”. Cały świat patrzy na komin Kaplicy Sykstyńskiej

W środę po południu 133 kardynałów Kościoła katolickiego weszło do Kaplicy Sykstyńskiej, która została wyposażona w kabiny wyborcze i sprawdzona pod kątem podsłuchów. Oficjalny początek tajemniczego rytuału wyboru nowego papieża stanowi dramatyczne zwieńczenie tygodnia kłótni między duchownymi, intryg i jawnych skandali. POLITICO powołując się na swoich informatorów w Watykanie, twierdzi, że wśród faworytów do wyboru na głowę Kościoła katolickiego znajdują się obecnie m.in. kardynałowie Mario Grech oraz Robert Prevost. Jeden z dotychczasowych potencjalnych kandydatów miał tymczasem znaleźć się w trudnej sytuacji.

Po tym, jak każdy kardynał podał swoje imię i złożył przysięgę milczenia w języku łacińskim pod freskami Michała Anioła, arcybiskup Diego Ravelli intonował: Extra omnes — wszyscy wychodzą. Wszyscy oprócz kardynałów uprawnionych do głosowania opuścili kaplicę, a jej drzwi zostały zamknięte.

Gdy za zamkniętymi drzwiami rozpoczęło się pierwsze głosowanie, obserwatorzy na zewnątrz — od najskromniejszych pielgrzymów po najpotężniejszych światowych przywódców — mogli jedynie patrzeć na transmitowaną na żywo na całym świecie komin Kaplicy Sykstyńskiej i czekać na białą smugę dymu, która oznaczała wybór nowego papieża.

„Pojawiły się nazwiska faworytów”

Litania do Wszystkich Świętych rozbrzmiała z głośników ustawionych na Placu św. Piotra, a ekipy telewizyjne z całego świata filmowały hipnotyzującą procesję i spekulowały na temat papieskich rozgrywek niczym komentatorzy sportowi.

Nikt nie wie, jak i kiedy zostanie wybrany następny papież. Każdego dnia odbędą się cztery tury głosowania, podczas których kardynałowie będą dążyć do uzyskania większości dwóch trzecich głosów wymaganej do wyboru następnego papieża. Po każdych dwóch nieprzynoszących rozstrzygnięcia głosowaniach ze specjalnie zbudowanego komina będzie wydobywać się czarny dym; gdy tylko kardynałowie uzgodnią nazwisko, pojawi się biały dym.

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*