Friedrich Merz. Co oznacza nowy kanclerz dla UE i Polski?

Friedrich Merz ma zostać dziesiątym kanclerzem Niemiec. Co to oznacza dla UE i Polski?

– Jesteśmy gotowi do działania i utworzenia rządu w Niemczech, który będzie jednym z najsilniejszych zwolenników integracji europejskiej, jakich kiedykolwiek widzieliście z mojego kraju – obiecywał Friedrich Merz swoim europejskim kolegom partyjnym podczas przemówienia w hiszpańskiej Walencji.

Na kongresie konserwatywnej Europejskiej Partii Ludowej (EPL) na początku ubiegłego tygodnia Merz dał przedsmak swojej polityki europejskiej: wzmocnienie jedności europejskiej i zdolności obronnych, wspieranie nowych umów o wolnym handlu, dostosowanie ochrony klimatu i konkurencyjności, a także zmniejszenie liczby migrantów przybywających do Europy.

Więcej niemieckiego przywództwa w UE

Jak podkreślił Friedrich Merz, wiele osób chciało w ostatnich latach więcej niemieckiego przywództwa w UE i na szczeblu międzynarodowym, więc on chce uruchomić nowe inicjatywy oraz zainwestować więcej energii w rozwój Unii Europejskiej.

Według Rafaela Lossa, politologa z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR) w Berlinie, nikt na poziomie europejskim nie chce, aby Niemcy – jako kraj o największej liczbie mieszkańców i największej gospodarce w UE – odgrywały swoją centralną pozycję i próbowały siłą forsować swoje interesy. Zamiast tego oczekuje się od Niemiec jednoczących impulsów, które w UE mają efekt równoważący i sprawią, że głosy mniejszych państw członkowskich zostaną wysłuchane.

Silna Europa w dziedzinie obrony

W dziedzinie obronności Europa musi mówić jednym głosem „przede wszystkim poprzez zorganizowanie naszej obrony w znacznie bardziej efektywny sposób, który do nowego poziomu podniesie nasze zdolności obronne” – podkreślił Friedrich Merz. Aby to osiągnąć, trzeba być „pragmatycznym” we wspólnych zamówieniach wojskowych i rozwoju wspólnych projektów obronnych. Zasadniczo powinno się to odbywać w ramach NATO. Ale Europejczycy muszą być w stanie bronić się lepiej niż w przeszłości. – To nie jest opcjonalne, tylko to jest warunek wstępny dla zachowania wolności i pokoju na kontynencie europejskim – powiedział Merz.

W świetle rosyjskiej napaści na Ukrainę i wyraźnych sygnałów z Waszyngtonu, że Europa musi zrobić więcej dla swojej obrony, Komisja Europejska przedstawiła niedawno nową strategię obronną i plany dotyczące sposobu finansowania europejskiego uzbrojenia. Plany te muszą teraz zostać wdrożone.

W dzień wyborów do Bundestagu Merz poszedł dalej, mówiąc, że „absolutnym priorytetem” jest wzmocnienie Europy, tak aby krok po kroku stała się niezależna od USA.

Motor niemiecko-francuski?

Te słowa prawdopodobnie spodobały się prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi. To właśnie do stolicy Francji Merz uda się z pierwszą wizytą jako nowy kanclerz Niemiec (i zaraz potem, jeszcze tego samego dnia, pojedzie do Warszawy). Relacje między Emmanuelem Macronem a Friedrichem Merzem są również ważne dla UE.

Niemcy i Francja są nadal dwiema największymi potęgami UE, pomimo nowego układu w Europie Wschodniej – wskazuje Paul Maurice, sekretarz generalny Komitetu Studiów nad Stosunkami Francusko-Niemieckimi we francuskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych (IFRI). Wynika to w szczególności z ich znaczenia dla polityki gospodarczej i obronnej.

Prezydent Francji Emmanuel Macron ma nadzieję, że we Friedrichu Merzu znajdzie partnera do realizacji swojego projektu strategicznej autonomii – mówi Maurice w wywiadzie dla DW. Francuski prezydent rozumie to jako uczynienie Europy bardziej suwerenną i niezależną od innych państw, nie tylko pod względem obronności, ale także pod względem surowców, technologii i energii.

Nowy impuls dla UE

Maurice oczekuje nowego impulsu dla UE ze strony Niemiec i Francji, szczególnie w obszarach polityki energetycznej i polityki obronnej. Ta pierwsza była punktem spornym między Francją a Niemcami za rządu Scholza, w skład którego wchodzili Zieloni. Teraz, z nową koalicją chadecji i socjaldemokracji sprawy staną się łatwiejsze – uważa Paul Maurice.

Politolog Rafael Loss spodziewa się ponadto, że kwestia europejskiego odstraszania nuklearnego będzie też w przyszłości omawiana między Francją a Niemcami. Podczas gdy poprzednie rządy wykluczały taką publiczną dyskusję, wskazując na istniejącą amerykańską tarczę obronną, Friedrich Merz zapowiedział, że chce omówić tę kwestię z prezydentem Francji.

Chociaż zarówno Maurice, jak i Loss oczekują, że stosunki francusko-niemieckie poprawią się za rządów Merza, istnieją obszary, w których Francja i Niemcy prezentują odmienne pozycje. Chodzi m.in. o odrzucaną przez Francję umowę o wolnym handlu Mercosur, której z kolei chcą Niemcy, czy euroobligacje, czyli zaciąganie wspólnego długu UE w celu sfinansowania wydatków na obronność (Francja jest za, Niemcy – przeciw).

Plany w stosunku do Polski

W umowie koalicyjnej chadeckich CDU, CSU i socjaldemokracji SPD Polska została wyszczególniona trzy razy. O Polsce mowa jest przede wszystkim w kontekście współpracy zagranicznej: „Chcemy także dalej rozwijać przyjaźń z naszym wschodnim sąsiadem, Polską. W Trójkącie Weimarskim będziemy dążyć do ścisłej koordynacji we wszystkich istotnych kwestiach polityki europejskiej, aby móc działać bardziej jednomyślnie w służbie całej UE” – czytamy.

W umowie mowa jest też o projekcie pomnika – miejsca pamięci polskich ofiar Trzeciej Rzeszy, zainicjowanym jeszcze przez rząd Angeli Merkel: „Chcemy wzmocnić fundusz przyszłości z Czechami, Grecją i Włochami oraz Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej. Zależy nam na szybkim utworzeniu miejsca pamięci ofiar niemieckiej agresji i okupacji w Polsce (1939-1945) na placu dawnej Opery Krolla i budowie Domu Polsko-Niemieckiego jako miejsca pamięci i spotkania w centrum Berlina. Aby promować naukę transgraniczną i przyjaźnie europejskie, będziemy wspierać europejskie i dwustronne projekty młodzieżowe, a także rozszerzać i znacznie wzmacniać europejską międzynarodową wymianę młodzieży i wykwalifikowanych pracowników”.

W rozdziale „Ruch” nowa koalicja zapowiada rozwój połączeń m.in. z Polską: „Centralne części infrastruktury transportowej do Polski i Czech będą bardzo szybko rozwijane. W tym celu zapewnimy prawo planistyczne i finansowanie. Wdrożone zostaną europejskie pociągi o standardzie dalekobieżnym, zapewniające lepsze połączenia ze wszystkimi naszymi sąsiadami”.

Naprawa relacji z Polską

O naprawieniu relacji z Polską Friedrich Merz mówi od dawna. – Kierowany przeze mnie rząd już pierwszego dnia skończy z milczeniem pomiędzy Berlinem a Warszawą. Naszych partnerów na wschodzie będziemy traktować z szacunkiem, a biorąc pod uwagę naszą zróżnicowaną historię, także z empatią – przekonywał jeszcze przed wyborami parlamentarnymi.

Podróż do Paryża i Warszawy tego samego dnia – 7 maja, tuż po objęciu rządów – można już uznać za symboliczne dla tych planów. Oczekuje się też, że współpracę między Merzem a premierem Donaldem Tuskiem ułatwi „lepsza chemia” niż miało to w przypadku kanclerza Olafa Scholz. Merz i Tusk pochodzą ze zbliżonych politycznie partii, ale – jak zauważają eksperci – decydujące będzie to, czy będą postrzegać się nawzajem jako przydatnych dla wypracowania postulowanych rozwiązań. Podkreślają, że szczególnie potrzebna będzie kooperacja polsko-niemiecka w sprawach bezpieczeństwa i obronności, zwłaszcza w obliczu niepewności, jaką sieje administracja Donalda Trumpa.

Z kolei konfliktowy potencjał ma m.in. postulowane przez Merza i jego przyszły rząd ograniczenie nieuregulowanej migracji do Niemiec, łącznie z zawracaniem i odsyłaniem migrantów do innych krajów. Co rusz Warszawa wysyła pod adresem Merza ostrzeżenia dotyczącej zaostrzenia kontroli granic – a takie ekipa przyszłego kanclerza zapowiedziała „od pierwszego dnia urzędowania”.

Bruksela czeka na niemiecki rząd

Również Bruksela czeka na nowy niemiecki rząd. Pierwszym priorytetem dla Niemiec jest wypełnienie pustki pozostawionej przez upadek poprzedniego rządu. Poprzednia koalicja socjaldemokratów, Zielonych i liberalnej FDP rozpadła się dzień po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA. Jak mówi w wywiadzie dla DW Rafael Loss, Bruksela musiała zmierzyć się z faktem, że Niemcy nie były „w stanie zabrać głosu” przy wielu ważnych decyzjach, zwłaszcza w obszarze europejskich zdolności obronnych.

Bruksela oczekuje też, że tak zwany „German Vote” będzie przeszłością w rządzie Merza. W Brukseli jest to symbol polityki europejskiej poprzedniego rządu i opisuje wstrzymanie się – nieraz w krótkim czasie – od głosowania nad prawodawstwem UE z powodu różnic zdań między partnerami koalicyjnymi.

Jeśli chodzi o migrację, wątpliwe jest, w jakim stopniu Friedrich Merz postrzega tę kwestię jako „ambicję polityki europejskiej” i czy jest gotów przeforsować swoje pomysły wbrew europejskim ramom prawnym, jeśli zajdzie taka potrzeba. Inne kwestie, które będą zajmować zarówno Berlin, jak i Brukselę w nadchodzącym okresie, obejmują reakcję na politykę celną USA i handel z Chinami.

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*