
Żaden schron na Lubelszczyźnie nie spełnia wymogów z rozporządzenia do ustawy o obronie cywilnej – to pierwsze ustalenia po kontroli takich miejsc. W województwie lubelskim są 24 schrony, ale nie wszystkie – w sytuacji zagrożenia – mogłyby być wykorzystane.
- Trwa sprawdzanie schronów w Lubelskiem;
- Służby wojewody lubelskiego przekonują, że schrony można zmodernizować i będą spełniały normy. Ale to potrwa;
- Odwiedziliśmy schron w siedzibie MPK w Lublinie, który powstał w 1985 roku.
Na Lubelszczyźnie – jak podają służby wojewody – są 24 schrony i 247 miejsc zbiorowego schronienia. – To jest ciągle poziom niewystarczający, jeśli chodzi o liczbę tych obiektów i o względne poczucie bezpieczeństwa. I to jest punkt pierwszy na liście naszych priorytetów – przyznaje Dariusz Działo, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego.
W schronach jest 3450 miejsc, a w miejscach zbiorowego ukrycia – około 25 tysięcy. – Do tego dochodzą miejsca doraźnego schronienia, czyli m.in. piwnice czy podziemne garaże. Tutaj wystarczy miejsc dla około czterech milionów osób – precyzuje dyrektor.
Obecnie trwa sprawdzanie schronów. Zweryfikowano już 19 z nich – trzy w ogóle nie nadają się do użytku, nie będą też modernizowane, bo byłoby to nieopłacalne. Pozostałych 16 na dziś nie spełnia wymogów rozporządzenia wydanego do nowej ustawy o obronie cywilnej i ochronie ludności. – Ale to nie znaczy, że one się do niczego nie nadają. Muszą być zmodernizowane i będą na to środki – zapewnia wojewoda.
Na razie nie wiadomo jednak, który samorząd ile dostanie. Rozporządzenie w temacie pieniędzy pojawi się prawdopodobnie na początku czerwca. Obecnie samorządy mogą jedynie planować, co chcą zrobić w pierwszej kolejności.
Schrony są sprawdzane przez nadzór budowlany i straż pożarną. – Dziś wiemy, że nie są to budowle hermetyczne i nie zabezpieczają przed bronią masowego rażenia. Na dziś są to miejsca ukrycia, ale takie doraźne, nie spełniają wymagań, które mają spełniać – mówi Jacek Horszczaruk z nadzoru budowlanego. Pytany, ile może zająć dostosowanie schronów do zapisów rozporządzenia, odpowiada, że „długo”.
– To jest cały proces inwestycyjny, który zależy od organów odpowiedzialnych, czyli samorządów. Na to się składa przygotowanie dokumentacji, uzyskanie pozwoleń, finansowanie, realizacja inwestycji i odbiór – wylicza Horszczaruk.
Odwiedziliśmy jeden ze schronów w Lublinie
Odwiedziliśmy schron w siedzibie MPK w Lublinie, który powstał w 1985 roku. – Jego powierzchnia to ponad 500 metrów kwadratowych, może pomieścić około 700 osób. Utrzymujemy go w miarę naszych możliwości. Jest to obiekt suchy, w miarę utrzymany, ale pewne instalacje trzeba byłoby odbudować – mówi prezes MPG Bogdan Kołcik.
Schron rzeczywiście jest duży i pojemny. Jest w nim wyposażenie przypominające czasy głębokiego PRL – maski do ochrony przed skażeniami, torby z pomocą medyczną, tablice z instrukcjami jak się zachować. Jest też przestarzała radiostacja czy zbiorniki na wodę.
Wojewoda lubelski Krzysztof Komorski zapewnia, że z pieniędzy, które dostaną poszczególne urzędy wojewódzkie, a od nich – także samorządy – wymienione i uzupełnione zostanie wyposażenie schronów. – Pamiętajmy, że przynajmniej 30 lat nikt do nich nie zaglądał. Musimy je uzupełnić i dostosować do obecnych potrzeb – mówi wojewoda.
Dyrektor Dariusz Działo z Wydziału Bezpieczeństwa zapowiada, że pieniądze z budżetu państwa w pierwszej kolejności zostaną przeznaczone właśnie na modernizację schronów i ich wyposażenie. Nie ma mowy o wyposażaniu szpitali, bo takie plany miała część samorządów.
– To nie są pieniądze na bieżące wydatki inwestycyjne. Nie kupimy za to tomografów komputerowych czy nowych karetek pogotowia. Szpitale – owszem – mają tworzyć zapasowe miejsca szpitalne, zapasowe miejsca intensywnej opieki szpitalnej czy zapasowe sale operacyjne. Mają zabezpieczyć kwestie związane z mediami, czyli choćby zapasowe źródła energii czy stacje uzdatniania wody. A na zakupy nowego sprzętu medycznego przyjdzie czas później – mówi Działo.
Dodaje, że na dziś nie ma też mowy o zakupie np. autobusów do ewakuacji, bo takie plany ma część samorządów. – Na przyszły rok planujemy natomiast zakup busów, by wesprzeć osoby, które nie będą mogły się samodzielnie ewakuować na wypadek sytuacji kryzysowej – dodaje nasz rozmówca.
I przedstawiciele służb, i wojewoda lubelski podkreślają, że przygotowania dotyczą zagrożenia militarnego, ale też klęsk żywiołowych, choćby powodzi.
– Czasami dzwonią do mnie znajomi z pytaniem: „Krzysiek, powiedz tak naprawdę, czy ty coś wiesz, czy tu coś się wydarzy, o czym my nie wiemy?”. I odpowiadam: nie, na tę chwilę nie mamy powodów do niepokoju jako naród, jako państwo, nasza granica nie jest zagrożona, choć są podejmowane ataki hybrydowe. Ale na dziś bardziej zależy nam na edukacji, na szkoleniach, na przygotowaniach. Najważniejsze, abyśmy się nie straszyli nawzajem, że idzie wojna i zaraz będzie wojna. Nie! Odporny naród i odporne państwo to są ludzie doinformowani i przeszkoleni, a nie wystraszeni i nie w histerii – podsumowuje wojewoda lubelski.
Źródło: tokfm.pl
Dodaj komentarz