
Amerykańskie wojska opuszczają bazę w Jasionce. – Uważam, że to słuszna decyzja – ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Ben Hodges. Były dowódca wojsk amerykańskich w Europie podkreśla, że to „kolejny wskaźnik przejęcia przez NATO odpowiedzialności za rzeczy, które robiły USA”.
Dowództwo armii USA w Europie i Afryce ogłosiło we wtorek przeniesienie części personelu i sprzętu z Jasionki do innych baz w Polsce. Wycofanie amerykańskich wojsk z bazy wzbudza wiele emocji i pytań o przyszłość współpracy NATO oraz wsparcia dla Ukrainy. Decyzja tłumaczona jest m.in. oszczędnościami.
Fatalne stosunki z USA? Wskazał winnych. „Mają osobisty problem”
– Amerykańskie wojska, które były dedykowane do pomocy na rzecz Ukrainy, do transportów na rzecz Ukrainy, zostają w Polsce – zapewniał. – Będą rozmieszczeni w innych bazach na terytorium Rzeczpospolitej. Decyzja (…) oczywiście była z nami uzgadniana i komunikowana. Wskazaliśmy bazy, w których możemy przyjąć żołnierzy amerykańskich – dodał.
„To nie jest nowość”
Także generał Ben Hodges podkreśla, że wycofanie wojsk z Jasionki nie jest żadną nową decyzją.
– To coś, nad czym NATO pracowało już w zeszłym roku, zanim Trump został prezydentem – wskazuje w rozmowie z Wirtualną Polską.
Były dowódca wojsk USA w Europie wyjaśnia, że decyzja o wzięciu na swoje barki wsparcia dla Ukrainy przez NATO wpisuje się w długoterminowe planowanie Sojuszu.
– Tak więc to, co widzimy teraz, to długoterminowe planowanie przez NATO do wzięcia odpowiedzialności przez inne kraje. Uważam, że jest to słuszne posunięcie – zaznacza.
Rola generała Donahue i współpraca z sojusznikami
Gen. Hodges wyraża zaufanie do gen. Donahue, który ma za zadanie zapewnić płynne przejście operacji.
– Znam go od dawna. To najlepszy żołnierz, jakiego mamy – stwierdza wprost w rozmowie z WP. – Gen. Donahue będzie współpracował z sojusznikami, takimi jak Polska i Niemcy, aby kontynuować dostarczanie pomocy Ukrainie – dodaje.
Zmiana priorytetów USA
Generał zauważa ponadto, że decyzja o opuszczeniu Jasionki wpisuje się w priorytety obecnej administracji Białego Domu, która koncentruje się na regionie Indo-Pacyfiku – co wpływa na decyzje dotyczące obecności wojskowej w Europie.
– Ta administracja dała jasno do zrozumienia, że oni chcą przesunąć priorytety do regionu Indo-Pacyfiku. Ponadto uważają, że nasi sojusznicy są w stanie udźwignąć większy ciężar zobowiązań – mówi.
– Nie lubię widzieć ruchów, gdy nie ma jasności ze strony administracji, ale powiedziałbym, że jest to kolejny wskaźnik przejęcia przez NATO odpowiedzialności za rzeczy, które wcześniej robiły Stany Zjednoczone. Gen. Ben Hodges, były dowódca wojsk amerykańskich w Europie
Gen. Hodges podkreśla, że choć nie jest zwolennikiem redukcji liczby wojsk w Europie, rozumie logikę tego kroku. Ekspert nawiązuje przy tym do wypowiedzi obecnego dowódcy sił NATO w Europie, który apelował o zachowanie dotychczasowej liczebności amerykańskich sił w Europie na niezmienionym poziomie.
– Powiedziałbym, że oczywiście podoba mi się to, co mówi gen. Cavoli, a mianowicie, że nie chce żadnej redukcji wojsk w Europie, ale musimy być szczerzy: administracja wszędzie szuka oszczędności z powodu innych priorytetów – stwierdza. – To wydaje mi się logicznym posunięciem – dodaje.
Były dowódca sił USA w Europie spodziewa się także cięć na poziomie całej armii. Jego zdaniem dotkną one nie tylko sił na Starym Kontynencie, ale struktury jako całości. – Oznacza to, że oczywiście wojska amerykańskie, które są w Europie, będą tego częścią – wskazuje, dodając, że „nie zna harmonogramu, ani liczb” ewentualnych cięć.
– Trzeba mieć na to szeroko otwarte oczy – dodaje gen. Hodges.
Żródło: wp.pl
Dodaj komentarz