
Kolejne, mogące wynosić w sumie nawet kilkadziesiąt milionów złotych nieprawidłowości w działalności Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych to efekt kontroli, jaką NIK prowadziła od października 2024 r. Postępowanie nie dotyczyło jednak ujawnionego przez Onet już niemal rok temu skandalu z dostarczaniem do agencji agregatów prądotwórczych przez Pawła Szopę, twórcę odzieżowej marki Red is Bad.
Paweł Szopa — założyciel marki odzieży patriotycznej Red is Bad i fundacji o takiej samej nazwie
Na samej tylko dostawie agregatów spółki Szopy zarobiły na czysto 280 mln zł. Z RARS otrzymały na ten cel 350 mln, a agregaty kupiły w Chinach za niecałe 70 mln.
Kolejne dostawy twórcy Red is Bad: gaśnice, grzejniki i folia
Ale choć w postępowaniu badane były dostawy do RARS towarów zupełnie innego przeznaczenia — prowadzone było ono przez Departament Rolnictwa i Rozwoju Wsi — to i w tym wątku nazwisko odzieżowego przedsiębiorcy się przewija. Mężczyźnie prokuratura postawiła już zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej okradającej agencję, ale po nawiązaniu współpracy ze śledczymi i ujawnieniem kulis przekrętów, zwolniła z aresztu.
Szopa jest więc zarówno podejrzanym, jak i najważniejszym świadkiem prokuratury w prowadzonym śledztwie dotyczącym okradania Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
W swoich zeznaniach, których część ujawniła w ubiegłym tygodniu Telewizja Republika, opowiadał m.in., że w rozmowach dotyczących jego współpracy z RARS przynajmniej dwukrotnie udział brał ówczesny szef rządu Mateusz Morawiecki.
Należąca do niego komandytowo-akcyjna spółka Seltet, co wykazała kontrola, dostarczała do RARS gaśnice proszkowe, grzejniki olejowe, koce gaśnicze, folię bąbelkową, ochronną i stretch oraz materiał „tyvek” i papier do pakowania.
Znów z pominięciem jakichkolwiek procedur, „po uważaniu” i wbrew opinii CBA. Tym razem zainkasowała od RARS jednak już „tylko” 1,7 mln zł.
Inna spółka twórcy Red is Bad Aceron zajmowała się również dostarczaniem do agencji nitrylowych rękawiczek ochronnych w czasie pandemii koronawirusa. Zainkasowała za to kolejne 4 mln.
NIK: dostawców wskazywano na żółtych, samoprzylepnych karteczkach
Jak ustalili kontrolerzy, to właśnie przy pozorach postępowań dotyczących dostaw powyższych towarów, a w zasadzie ich braku, spółka Szopy wskazywana miała być odpowiedzialnym za wybór dostawców pracownikom działu zakupów RARS na słynnych już żółtych, samoprzylepnych karteczkach.
Dziś były już prezes RARS po tym, jak przed wymiarem sprawiedliwości uciekł za granicę, oczekuje na ekstradycję do Polski w Londynie. I stanowczo zaprzecza swojemu udziałowi w aferze.
O wyborze dostawców za pomocą karteczek mówiła w prokuraturze ówczesna szefowa działu zakupów Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Justyna G.
Jej zeznania ujawniła we wrześniu „Gazeta Wyborcza”. Kobieta była pierwszą osobą aresztowaną w aferze. Również i ona opuściła areszt po nawiązaniu współpracy z prokuraturą.
„Polecenia, żeby zamawiać u niego [Pawła Szopy — przyp. red.] wychodziły od Michała Kuczmierowskiego na karteczkach, w trakcie rozmów na osobności” — mówiła śledczym Justyna G. — „Michał na kartce pisał przy mnie to, co miał do przekazania. Pisał na przykład nazwę firmy, co oznaczało, kto ma być preferowany, kto ma otrzymywać zamówienie. Na karteczkach Michał zapisywał Szopę, Dominika Basiora, ich firmy Seltet i Stopro, które miały wygrać postępowania”.
Była dyrektor biura zakupów RARS Justyna G. Źródło: LinkedIn
A tak w wystąpieniu pokontrolnym, do którego jako pierwszy dotarł Onet, sytuację tę opisali to funkcjonariusze Najwyższej Izby Kontroli: „Lista wykonawców, do których przesłano zaproszenia do złożenia oferty, została przygotowana w RARS. Do udziału w postępowaniu zaproszono spółki wskazywane przez ówczesnego kierownika Działu Zakupów i ówczesną Dyrektor Biura Zakupów, ustnie bądź na samoprzylepnych, żółtych kartkach. Oznaczało to, że oferty kierowano do konkretnych podmiotów, bez uprzedniego rozeznania rynku. Do negocjacji zaproszono tych kontrahentów, którzy zostali wskazani”.
Dostawy do RARS prosto z marketu budowlanego
Dominik Basior to kolejny obok Szopy dostawca agregatów prądotwórczych dla Ukrainy. Jak ujawniliśmy w Onecie, zarobić miał na tym ponad 90 mln zł. I choć ten wątek nie był jeszcze badany przez NIK (odpowiednia kontrola jest już przygotowywana), a prokuratura nie przedstawiła mu dotychczas żadnych zarzutów, to i jego nazwisko, podobnie jak Szopy, również przewija się w dokumentach NIK.
Spółka Basiora Stopro dostarczała bowiem do RARS koce i maski wojskowe. Ile na tym zarobiła, w wystąpieniu pokontrolnym jednak nie podano.
Wypis spółki Stopro z Krajowego Rejestru Sądowego. Źródło: Rejestrio
Warto dodać, że Stopro to ta sama firma, która w 2019 r. odpowiedzialna była za kampanię Mateusza Morawieckiego, kiedy już jako premier, walczył o poselski mandat ze Śląska.
Zarówno w odniesieniu do spółek Szopy, jak i Basiora, kontrolerom udało się stwierdzić to samo, co wcześniej prokuraturze: że umowy z nimi zawierane były nie tylko poza jakąkolwiek procedurą, ale również wbrew negatywnym opiniom CBA.
„Przed podpisaniem umów Biuro Bezpieczeństwa i Kontroli skierowało wniosek do CBA o weryfikację spółki komandytowo-akcyjnej, która została zaproszona do negocjacji. 31 maja 2022 r. CBA przekazało informację o negatywnej ocenie spółki. RARS, pomimo negatywnej weryfikacji, podpisała 27 czerwca 2022 r. ze spółką komandytowo-akcyjną dwie umowy na łączną kwotę brutto 1,3 mln zł oraz umowę nr BZ-BO-249/2022 na kwotę 310,2 tys. zł. Ponadto RARS podpisała 6 lipca 2022 r. ze spółką jawną zaproszoną do negocjacji umowę na kwotę 87,2 tys. zł brutto, pomimo braku jej weryfikacji” — uznali w wystąpieniu pokontrolnym.
Wykradziony przez hakerów mail wskazujący na zaangażowanie Dominika Basiora w kampanię Mateusza Morawieckiego w 2019 r
A jakby tego było mało, stwierdzili, że do dostawy folii, materiałów i papieru, za które płacono spółce twórcy Red is Bad, nie były potrzebne żadne szczególne kwalifikacje.
Bo spółka Szopy kupiła je… w jednym z wielkopowierzchniowych marketów budowlanych. I odsprzedała później agencji z odpowiednią marżą.
W sierpniu 2018 r. sklep Red is Bad odwiedził ówczesny premier Mateusz Morawiecki. Po wnętrzach oprowadzał go wówczas Paweł Szopa
Ustalenia kontrolerów pokrywają się z jeszcze jedną informacją, którą w Onecie podawaliśmy już dawno: Paweł Szopa i Dominik Basior nie byli jedynymi przedsiębiorcami, dla których współpraca z RARS okazała się finansowym Eldorado.
Zlecenia z agencji — i to zupełnie kuriozalne — otrzymywali również inni znajomi osób z ówczesnego jej kierownictwa.
Złoty interes sąsiada z Sulejówka
Przykładem takiego działania może być umowa z 5 lipca 2022 r. zawarta przez RARS ze spółką Viper24 z Sulejówka pod Warszawą, należącą — jak ustalili kontrolerzy — do sąsiada ówczesnego wiceprezesa agencji Marcina Wasilewskiego.
Wasilewski pełnił wcześniej funkcję dyrektora Biura Operacyjnego. I to on, jak ustaliła NIK, odpowiedzialny był za wybór spółki.
Były wiceprezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Marcin Wasilewski. Źródło: YouTube
RARS kupił od niej, za 5,7 mln zł 9 ciągników siodłowych i dwie chłodnie, mające służyć transportowaniu pomocy humanitarnej dla walczącej z Rosją Ukrainy.
Już 4 miesiące później — 9 listopada 2022 r. — te same ciągniki agencja wynajęła spółce, od której wcześniej je kupiła, by następnie podpisać z nią umowę na świadczenie usług transportowych.
Za wynajem ciągników Viper24 zapłaciła RARS 1,4 mln zł. Z tytułu umowy zarobiła jednak kolejne blisko 6 mln. Dodatkowo agencja zgodziła się pokrywać koszty lanego do pojazdów paliwa.
„Zgodnie z umową najmu RARS miał zapewnić paliwo do wynajętych pojazdów. W okresie od 9 listopada 2022 r. do 30 czerwca 2024 r. zaopatrzono pojazdy w paliwo o łącznej wartości ok. 2,8 mln zł” — stwierdzają w wystąpieniu pokontrolnym funkcjonariusze NIK.
Jak ustalili kontrolerzy, umowę ze spółką Viper24 podpisano, choć RARS „dysponowała kadrą kierowców z uprawnieniami do prowadzenia tego rodzaju pojazdów i tym samym, usługi transportowe mogły być realizowane z wykorzystaniem własnego zasobu kadrowego”. W rezultacie tego agencja ponosiła z tego tytułu wydatki w wysokości 285 tys. zł miesięcznie.
Kontrolę w RARS od października 2024 r. prowadziła Najwyższa Izba Kontroli
„Osobą odpowiedzialną za ww. nieprawidłowość był ówczesny dyrektor Biura Operacyjnego, który prowadził negocjacje, zatwierdził wniosek z postępowania uproszczonego na świadczenie usług transportowych, jak również podpisał umowę najmu pojazdów i umowę świadczenia usług transportowych, a następnie aneksy do nich” — czytamy w raporcie.
Po zawarciu umowy z RARS przychody ze sprzedaży usług spółki Viper24 wzrosły z 4,3 do 8,5 mln zł. A osiągnięty na koniec 2022 r. zysk wzrósł aż trzykrotnie w stosunku do roku poprzedniego.
„W ocenie NIK, prowadzenie czynności w postępowaniu na zakup usług transportowych przez ówczesnego dyrektora Biura Operacyjnego (następnie Zastępca Prezesa RARS) z pominięciem pracowników RARS, w tym pracowników właściwej komórki merytorycznej oraz niedokumentowanie rozeznania rynku i przeprowadzonych negocjacji ze spółką zlokalizowaną w jego sąsiedztwie stanowił przejaw braku przejrzystości w wydatkowaniu środków publicznych” — uznali kontrolerzy.
Marian Banaś: przetargi były ustawione. Mateusz Morawiecki wiedział o tym
mechanizmie
Wyniki przeprowadzonej w RARS kontroli już w ubiegłym tygodniu komentował prezes NIK Marian Banaś.
— To była patologia od początku do końca, wszystko było ukartowane. Wszystkie przetargi były ustawione, a decyzje podejmowano na podstawie karteczek, kto ma wygrać — mówił w TVP Info Banaś.
A zapytany o ewentualną odpowiedzialność za to urzędującego premiera, który sprawował osobisty nadzór nad RARS, powiedział: — Wszystko na to wskazuje, że Mateusz Morawiecki wiedział o tym mechanizmie.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś
Tymczasem od tygodnia przychylna PiS Telewizja Republika ujawnia kolejne zeznania Pawła Szopy. Naciągając je jednak tak, by oddalać jakiekolwiek oskarżenia od byłego szefa rządu.
Szopa zeznać miał m.in., że podczas jego dwóch wizyt w kompleksie Kancelarii Premiera przy ul. Parkowej w Warszawie, które ujawniliśmy w Onecie i których organizacją zajmowała się była już szefowa biura prezesa Rady Ministrów Anna Wójcik.
Ta sama, której — jak twierdzi — Szopa przekazać miał 3,5 mln zł łapówki w związku z zamówieniami, jakie otrzymywał z rządowej agencji.
„Ja się spotkałem w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z Anką W., Kuczmierowskim. […] To spotkanie było na Parkowej. Na tym spotkaniu na Parkowej był jeszcze premier Mateusz Morawiecki. Na tym spotkaniu nie było mowy o agregatach tylko o prowadzeniu kampanii w Internecie. […] Nie jestem pewien czy to było we wrześniu 2023 r., czy to mogło być wcześniej. To było spotkanie techniczne, żeby ułożyć kwestie zaangażowania w Internet w kampanię wyborczą. Ja od dłuższego czasu wspomagałem ich w Internecie, ja to finansowałem” — mówił Szopa w zeznaniach cytowanych przez Republikę.
Twórca odzieżowej marki „Red is Bad” i dostawca towarów do RARS Paweł Szopa
„Na spotkanie zaprosiła mnie Anna W. Powiedziała mi przez telefon, że spotkanie będzie dotyczyć zakupu agregatów i jak będzie wyglądać sprawa ich rzekazania i gwarancji. […] Przez kilka minut w spotkaniu uczestniczył premier Morawiecki. Temat rozmów był taki czy ja sobie poradzę ze sprawą gwarancji. […] Premier chyba był przy tym, jak rozmawialiśmy na temat agregatów. On się raczej przysłuchiwał. Nie wiem, dlaczego on był na spotkaniu, może dlatego, że RARS mu podlegał. Nie pamiętam czy przy Mateuszu Morawieckim był poruszany temat kampanii. Mnie się zapytała chyba Anka czy grupa internetowa, w której uczestniczę, mogłaby pomoc w promowaniu hasztagów, grafik w kampanii wyborczej. Chodziło głównie o Twittera. Chodziło o promowanie osób, polityków z prawej strony. To miało być zgodnie z przekazem dnia, promować hasztagi prawicowe w kampanii. Ja nie otrzymałem wtedy konkretnych nazwisk do promowania. Była mowa ogólnie o kampanii, wsparciu kampanii wyborczej PIS. Chodziło o to, żeby tak zwane tematy dnia” korzystne dla PiS, „podbijać”, promować. Opierało się to głównie na Twitterze, myślę, że w 90 proc., może w dziesięciu procentach na Facebooku. Można powiedzieć, że robiliśmy wtedy to samo na rzecz prawej strony, co dzisiaj robi pan Giertych”.
Republika cytuje zeznania Szopy. Ale bagatelizuje ich znaczenie i przekręca
Zeznania, wbrew temu, co twierdzą dziennikarze Republiki i politycy PiS, nie są dla Morawieckiego korzystne. Świadczą bowiem o tym, że premier doskonale zdawał sobie sprawę, że zlecenia na dostawę do RARS tak specjalistycznego sprzętu, jak prądotwórcze agregaty, trafiają do przedsiębiorcy z branży tekstylnej. Dodatkowo takiego, który świadczy usługi na rzecz kampanii Prawa i Sprawiedliwości.
Mateusz Morawiecki przed Prokuraturą Okręgową w Warszawie.17 marca 2025 r.
Dziwacznie w propisowskich mediach komentowane było ubiegłotygodniowe zwolnienie z aresztu byłej szefowej biura premiera Morawickiego, wspomnianej Anny Wójcik.
Kobieta została bowiem wypuszczona na wolność po opinii biegłych badających jej chorego syna, z której wynika, że jej nieobecność przy dziecku może mieć wpływ na pogorszenie jego stanu.
O zwolnieniu z aresztu zdecydowała sama prokuratura. Podtrzymując jednak przedstawiony jej wcześniej zarzut przyjęcia 3,5 mln zł łapówki, którą w jej imieniu od Szopy podjąć miał jej mąż Paweł W.
Mężczyzna został zwolniony z aresztu po wpłaceniu poręczenia majątkowego.
Kaucję za współpracownicę Morawieckiego — jak ogłosił w internecie właściciel Republiki Tomasz Sakiewicz — wpłaciła zarządzana przez niego Fundacja Niezależne Media.
Ujawniane przez Republikę zeznania się niekompletne, wyrwane z kontekstu, a czasem po prostu sprzeczne. Raz bowiem Szopa zeznawać miał o tworzeniu specjalnego funduszu na łapówki dla prezesa RARS Michała Kuczmierowskiego i ludzi z jego otoczenia — w tym tymczasowo aresztowanego Pawła K., prezesa i właściciela agencji PR, która w czasie rządów PiS zarabiała miliony na obsłudze spółek Skarbu Państwa, innego razu, że pieniędzy z tego funduszu nigdy nie podjął. A jeszcze innego, że przekazał Pawłowi K. 100 tys. zł dla niego i Michała Kuczmierowskiego.
Michał Kuczmierowski we wrześniu 2023 r.
Prokuratura Krajowa, której śląski zamiejscowy wydział ds. korupcji i przestępczości w Katowicach prowadzi śledztwo w sprawie RARS, nie komentuje wyciekających zeznań swojego głównego świadka.
— Nie będziemy się do tego odnosić, ani nawet potwierdzać, czy zaprzeczać ich autentyczności — powiedział Onetowi rzecznik „krajówki” prok. Przemysław Nowak.
Naczelnik Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Katowicach prok. Tomasz Tadla powiedział nam, że śledztwo pozostaje w toku, jest wielowątkowe i należy spodziewać się kolejnych zatrzymań w sprawie.
Nieoficjalnie od śledczych usłyszeć można, że spodziewać mogą się ich kolejni współpracownicy Mateusza Morawieckiego, w tym jeden z jego najbliższych doradców i para znajomych z „Solidarności Walczącej”, której były premier w czasie swoich rządów załatwił pracę w RARS i Banku Gospodarstwa Krajowego.
Dodaj komentarz