
Rząd dał zielone światło do przesunięcia co najmniej 26 mld zł w KPO na cele związane z obroną. Jednak z Brukseli płyną sygnały, że zgoda na takie przesunięcie nie jest przesądzona. Brukselscy urzędnicy mają wątpliwości, czy tak wydane środki uda się rozliczyć przed Europejskim Trybunałem Obrachunkowym – dowiedział się money pl.
Jest kompromis w sprawie nadzoru nad Funduszem Bezpieczeństwa i Obronności (FBIO). Komitetowi sterującemu funduszem mają współprzewodniczyć przedstawiciele resortu funduszy i MON. To komitet ma decydować o kierunkach inwestycyjnych i wydawaniu pieniędzy. W skład komitetu mają wchodzić przedstawiciele innych resortów, m.in. infrastruktury, MSWiA, MRiT oraz MAP.
Za organizację komitetu i organizację pracy ma odpowiadać resort funduszy. – To rozstrzygnięcie, które nas satysfakcjonuje i zostało dogadane w ramach kompromisu – słyszymy od osoby związanej z resortem funduszy.
Takie rozstrzygnięcia zapadły we wtorek przy okazji podejmowania przez rząd decyzji o akceptacji addendum, czyli zmiany mandatu negocjacyjnego dla rozmów resortu funduszy z Komisją Europejską. Chodzi o plan przesunięcia 26 mld zł z KPO (z komponentu „Zielona transformacja miasta”, przeznaczonego dla samorządów) na działający przy BGK i nadzorowany przez resort funduszy Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności (FBiO).
Miliony za jedną walkę! Kulisy powstawania KSW – Martin Lewandowski w Biznes Klasie
We wtorek rząd zaakceptował dokument kierunkowo, a w ciągu kilku dni miałby zostać przyjęty w trybie obiegowym. Jednak wcześniej, jak słyszymy, resort funduszy na prośbę MSWiA ma wysondować w Komisji Europejskiej, czy beneficjentami tych pieniędzy mogłyby być także policja i inne służby. To może się okazać jednak trudne.
– Niemniej po to jest tych kilka dni i tryb obiegowy przyjmowania mandatu negocjacyjnego, by resort funduszy mógł wysondować sprawę w Komisji – twierdzi rozmówca money.pl.
Pozycja siły, nie petenta
To może być tym bardziej trudne, że – jak słyszymy – Bruksela wcale nie kwapi się do zgody na przeksięgowanie tych pieniędzy na cele obrony. Taki plan wcześniej został ogłoszony przez szefową MFiPR Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz, ale od źródła zbliżonego do Komisji Europejskiej słyszymy już mniej optymistyczne sygnały.
Były rozmowy na ten temat między polskim rządem a Komisją i kiedy Komisja praktycznie odpuściła ten temat, to wtedy rząd ten plan ogłosił. I teraz nie wiadomo, co z tym wszystkim zrobić, bo w Komisji boją się, jak te pieniądze rozliczą audytorzy z Europejskiego Trybunału Obrachunkowego – słyszymy w Komisji.
Problemem może być to, że KPO powstało w czasie pandemii i miało określone cele odbudowy gospodarki, ochrony zdrowia i transformacji energetycznej, więc potencjalni audytorzy mogą mieć zastrzeżenia, jeśli pieniądze z KPO zostaną przesunięte na cele związane z obronnością.
Nasz rządowy rozmówca z jednej strony nie ukrywa zaskoczenia, że takie głosy pojawiają się w Komisji.
Sam fundusz dogadany jest na 100 procent. Teraz dogadujemy konkretne zastosowania i szczegóły umocowania – zapewnia.
Z drugiej jednak strony przyznaje, że ogłoszenie planu przesunięcia 30 mld zł z KPO (o takiej kwocie wspomina minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, natomiast w przyjętym we wtorek dokumencie mowa o 26 mld zł) na obronność, jeszcze zanim zostało to dogadane z KE, nie było przypadkiem.
– Celowo wyszliśmy z tym od razu publicznie, żeby Komisji trudniej było się wycofać, to oczywiste. My też przyszliśmy do Komisji z pozycji siły, nie petenta. Gdyby Komisja się nie zgodziła, to pewnie byśmy i tak te pieniądze przeznaczyli na zbrojenia. Ale bez ich zgody byłoby to działanie atomowe, choć przez luki prawne możliwe. Oni też chcą się dogadać – wskazuje nasz rozmówca.
Co na to Komisja
Z drugiej strony resort funduszy ma jednak nadzieję, że uda się przesunąć te pieniądze na nowe cele w miarę bezkolizyjnie. Raz, że te pieniądze nie byłyby bezpośrednio przesunięte na cele militarne. Jak wynika z dokumentu MFiPR, mają służyć do finansowania sektora produktów i technologii podwójnego zastosowania, w tym także nakładów na badania i rozwój, infrastruktury krytycznej i ochrony ludności, czy na wsparcie dla firm działających w sektorze wojskowym i bezpieczeństwa (m.in. poprzez dokapitalizowanie), oraz na cyberbezpieczeństwo, w szczególności dla samorządów.
Na razie przedstawiciele KE odpowiadają na nasze pytania o tę sprawę w sposób dyplomatyczny. „Chociaż samo Rozporządzenie ustanawiające Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (Rozporządzenie (UE) 2021/241) nie przewiduje żadnego szczególnego traktowania środków związanych z obronnością, instrument ten może w zasadzie wspierać działania związane z obronnością zgodnie z ograniczeniami przewidzianymi w Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) i jeśli są one zgodne z celami instrumentu, takimi jak stymulowanie zrównoważonego wzrostu lub zwiększanie odporności Państw Członkowskich” – odpowiada KE.
Urzędnicy zapewniają też, że państwa członkowskie mogą zmienić swoje plany, aby uwzględnić więcej projektów związanych z obronnością, o ile spełnione są szczególne wymogi rozporządzenia.
Wojna na dwa fronty
Jednocześnie w rządzie trwał spór między dwoma resortami o kontrolę nad nowym funduszem. Przyjęte we wtorek przed rząd addendum przewiduje, że FBIO ma powstać w trzecim kwartale tego roku. Resort Katarzyny Pełczyńskiej chciał, żeby za realizację inwestycji odpowiadało Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, z udziałem Banku Gospodarstwa Krajowego. Ale także MON wyszedł z roszczeniami do funduszu, który ma finansować kwestie związane z obronnością.
Resort funduszy bronił swojej roli, argumentując, że choć fundusz ma służyć do wydawania pieniędzy na cele związane z obronnością, to nie na stricte wojskowe. W mandacie negocjacyjnym dla resortu funduszy jest mowa m.in. o silnym i konkurencyjnym przemyśle zbrojeniowym, jego modernizacji oraz ścisłej współpracy z innymi sektorami gospodarki, rozbudowie i wzmocnieniu strategicznej wojskowej infrastruktury obronnej i dostosowaniu infrastruktury cywilnej do wymagań armii (chodzi m. in. drogowe odcinki lotniskowe, szpitale, magazyny, punkty napraw sprzętu, zakwaterowania i żywienia).
Mowa jest także o wsparciu technologii i produktów podwójnego zastosowania. Szybki rozwój technologii wymaga stałej adaptacji systemów ochrony przed nowymi, coraz bardziej zaawansowanymi zagrożeniami, budowy infrastruktury niezbędnej do realizacji zadań ochrony ludności i obrony cywilnej. Jak podkreśla resort funduszy, zgodnie z raportem NIK jedynie 4 proc. Polaków może liczyć na schronienie w budowlach ochronnych.
Ale MON także miał swoje argumenty, wynikające z kompetencji w dziedzinie obronności. Liczył także na poparcie innych ministerstw w tej sprawie. Ostatecznie spór udało się załagodzić.
Do tego dochodzi kwestia samorządów. Początkowo, gdy resort funduszy zapowiedział przekierowanie na cele obronnościowe oszczędności widocznych w „Zielonej transformacji miast”,samorządowcy kręcili nosem, obawiając się, że zabierane są pieniądze z komponentu KPO, który jest adresowany właśnie do władz lokalnych. Ale MFiPR od początku zapewnia, że zabiera tylko te pieniądze, których władze lokalne i tak by nie wydały.
– Instrument Zielonej Transformacji Miast miał sfinansować 640 umów z samorządami na ok. 40 mld zł. Już teraz BGK podpisał 500 umów, tyle że na 1,5 mld zł. Kolejne 1300 wniosków czeka na ocenę, ale nawet jak wszystkie dostaną wsparcie, to wciąż w sumie „tylko” 7,5 mld zł – mówił niedawno w wywiadzie dla money.pl Jan Szyszko, wiceszef MFiPR.
Źródło: money.pl
Dodaj komentarz