
Niebawem minie 1000 dni, odkąd PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna weszła na wojenną ścieżkę z konsorcjum firm, które wybudowały dla tej spółki blok 7 elektrowni Turów. Ostatni pozew, jaki PGE GiEK skierowała wobec firm Mitsubishi Power Europe, Tecnicas Reunidas oraz Budimex, opiewa na ponad 1 miliard złotych. Ale wykonawcy także mają niemałe roszczenia wobec byłego już zleceniodawcy.
- Budowa bloku 7 elektrowni Turów zajęła ok. 6,5 roku. Roszczenia inwestora wobec wykonawców wysuwane są już od blisko trzech lat.
- Kilka tygodni temu PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna skierowała pozew na ponad miliard złotych dotyczący konsorcjum firm Mitsubishi Power Europe, Técnicas Reunidas oraz Budimex.
- Spółka domaga się zapłaty kar umownych m.in. z tytułu niedotrzymania gwarantowanego parametru dyspozycyjności bloku, zwłoki w usuwaniu wad, a także żąda naprawienia wad stwierdzonych w okresie gwarancji. Przyznaje jednak, że zakres postojów i okresów z obniżoną mocą bloku „pozostaje kwestią sporną”.
Blok został prawidłowo zaprojektowany i wykonany – zapewniała PGE w 2021 r. Już wtedy zdarzały się przestoje
W grudniu minęło równe dziesięć lat, odkąd rozpoczęły się pierwsze prace na placu budowy bloku energetycznego nr 7 w należącej do PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna elektrowni Turów.
Inwestycja miała być ostatnim projektem budowy bloku energetycznego opalanego paliwem węglowym w Grupie PGE.
Zgodnie z planem blok o mocy 496 MW powinien być oddany do użytku w październiku 2020 r. Finalnie nastąpiło to w połowie maja roku 2021.
Po miesiącu działalności w czerwcu 2021 r. blok stanął. W mediach od razu zaczęto spekulować o awarii, okraszając te doniesienia kwotą ponad 4 mln zł, jaką pochłonęła inwestycja.
– Nowy blok w elektrowni Turów został prawidłowo zaprojektowany i wykonany. Blok nie ma żadnej awarii, a jego postój został zaplanowany w zawartym z wykonawcą kontrakcie – dementował wówczas Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej.
Spółka tłumaczyła, że – zgodnie z zapisami umowy – wykonawca po pierwszym miesiącu eksploatacji bloku ma dokonać przeglądu technicznego, wykonując prace dotyczące optymalizacji i konserwacji w części związanej m.in. z pompami wody zasilającej, elektrofiltrem, młynami węglowymi oraz dobudowaniem nowych odpływów rezerwowych w rozdzielniach.
Podkreślano, że PGE GiEK nie ponosi żadnych kosztów wynikających z zaplanowanego postoju bloku, a za realizację prac odpowiedzialny jest generalny wykonawca, czyli konsorcjum firm Mitsubishi Hitachi Power Systems Europe, Budimex oraz Técnicas Reunidas.
Kiedy jednak w lipcu 2021 r. blok został ponownie uruchomiony, PGE podała, że w czasie postoju wykonawca „w wyniku przeprowadzonej analizy pracy urządzeń współpracujących z elektrofiltrem w zakresie odprowadzenia popiołu i podjęcia działań optymalizacyjnych zidentyfikował potrzebę zwiększenia zakresu prac w obszarze elektrofiltra”, a odpowiadający w Sejmie na pytania w tej sprawie ówczesny wiceminister aktywów Artur Soboń przyznał, że zakres prac w czasie postoju był większy, niż planowano.
W październiku 2021 r. blok ponownie stanął – tym razem nie było już mowy o żadnym planowym działaniu. PGE przyznała, że przyczyną postoju była konieczność usunięcia usterek „w obszarze wentylatora spalin”.
Pierwszy pozew na ponad pół miliarda złotych. Kolejny niemal dwa razy większy
– Straciliśmy w Turowie już bardzo dużo pieniędzy i wiele jeszcze stracimy do końca tego kontraktu – mówił dla WNP.PL jeszcze przed uruchomieniem bloku ówczesny prezes Budimeksu Dariusz Blocher, wskazując, że kalkulowany jeszcze w 2012 r. kontrakt ze względu na m.in. rozszerzenie zakresu prac, wydłużenie terminu realizacji oraz duży wzrost kosztów przestał być rentowny.
Inni przedstawiciele spółki otwarcie zaś przyznawali, że doświadczenia wyniesione z realizacji inwestycji w Turowie sprawiły, iż z premedytacją odpuszczono sobie start w przetargach na budowę Elektrowni Ostrołęka C, Polimerów Police, bloków gazowych w Grudziądzu i Dolnej Odrze czy rozbudowę terminalu LNG w Świnoujściu.
Prawdziwy maraton wzajemnych pretensji rozpoczął się jednak dopiero po uruchomieniu bloku. Już w maju 2022 r. PGE GiEK wystawiła notę obciążeniową w kwocie ponad 561 mln zł na konsorcjum trzech wykonawców inwestycji. Jak tłumaczono, jej podstawą była odpowiedzialność za niedotrzymanie przewidzianej kontraktem dyspozycyjności bloku.
„Konsorcjum zrealizowało inwestycję zgodnie z wymaganiami zamawiającego, co zostało potwierdzone przejęciem bloku do eksploatacji. Otrzymana nota dotyczy okresu gwarancyjnego. W tym okresie eksploatacji występowały zaplanowane i niezaplanowane przeglądy instalacji, które były uzgadniane z zamawiającym. Powyższe nie było zawinione przez wykonawcę” – odpowiedział na to Budimex, podkreślając, że uważa naliczenie tej kary za bezzasadne i że to nie on odpowiadał za dostawy kluczowych urządzeń technologicznych odpowiedzialnych za wytwarzanie energii elektrycznej, więc zakres realizowanych przez niego prac nie miał wpływu na dyspozycyjność bloku.
Analogiczne uzasadnienie, jak w przypadku pozwu z maja 2022 r., ma ten, o którym poinformowano w styczniu bieżącego roku. PGE GiEK ponownie skierowała go – na zasadzie solidarnej odpowiedzialności – do wszystkich trzech firm z konsorcjum odpowiedzialnego za budowę bloku 7 w Turowie. Nowa, znacznie wyższa, jest tylko kwota, jaka pojawiła się w pozwie – tym razem sięga już 1,046 mld zł.
Ile dokładnie trwały postoje bloku? To „pozostaje kwestią sporną”
– Pozew obejmuje w szczególności żądanie zapłaty kar umownych m.in. z tytułu niedotrzymania gwarantowanego parametru dyspozycyjności Bloku nr 7 oraz zwłoki w usuwaniu wad, a także żądanie naprawienia wad stwierdzonych w okresie gwarancji – informuje w odpowiedzi na pytanie WNP.PL Joanna Blewąska, rzecznik prasowy PGE GiEK. I dodaje: – Wskaźnik dyspozycyjności bloku zapisany w kontrakcie przez wykonawcę w pierwszym i drugim roku okresu gwarancji nie został dotrzymany.
Jak długo jednak dokładnie trwały postoje i okresy z obniżoną mocą bloku w ramach odpowiedzialności gwarancyjnej wykonawcy, spółka nie wyjawia, bo – jak przyznaje – to „pozostaje kwestią sporną”.
Dużą wstrzemięźliwość w komentowaniu sytuacji wokół bloku w Turowie zachowuje także Budimex. Zaraz po ujawnieniu w styczniu informacji o pozwie spółka zakomunikowała, że zarówno ona, jak i pozostali członkowie konsorcjum uważają roszczenia PGE GiEK za bezzasadne, przypominając zarazem, że także wspomniane konsorcjum wystąpiło z roszczeniami przeciwko PGE GiEK – z dwoma pozwami opiewającymi na ponad 627 mln zł i ponad 16,8 mln euro (przy czym roszczenia te nie mają charakteru solidarnego). W sprawie cały czas toczy się postępowanie mediacyjne z udziałem przedstawicieli Prokuratorii Generalnej RP.
– Z tego też powodu w tej sprawie nic więcej nie ujawniamy – tłumaczy nam Martyna Wróbel, dyrektor Biura Komunikacji i Public Relations Budimeksu.
Licznik zbliża się do 1000 dni. Niewiele więcej trwała wyprawa Magellana wokół kuli ziemskiej
Nic więcej nie przekaże też Prokuratoria Generalna RP, która – jak nam tłumaczą jej przedstawiciele – związana jest tajemnicą mediacji. A to oznacza, że nie wiadomo, na jakim etapie znajduje się postępowanie i jak długo jeszcze będzie trwać.
Tymczasem licznik bije. Wkrótce minie równe 1000 dni, odkąd (w maju 2022 r.) PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna weszła na wojenną ścieżkę z konsorcjum firm, które wybudowały dla niej blok 7 elektrowni Turów.
To dłużej, niż w sumie trwała słynna ekspedycja na biegun południowy Roalda Amundsena w początkach XX stulecia, dłużej, niż w czasie II wojny światowej trwało oblężenie Leningradu i (na razie) niewiele krócej, niż potrwała wyprawa Ferdynanda Magellana wokół kuli ziemskiej u schyłku XV wieku (co stwarza realne szanse, że spór wokół bloku w Turowie zdystansuje pod tym względem wyczyn portugalskiego żeglarza).
Źródło: wnp.pl
3Y9EYSHpgXi
UCuG14CkGbJ