
W Polsce ubywa zakładów produkujących rury. W ciągu dwóch lat tracimy trzeci. To wynik słabego rynku i złych regulacji. Należący kiedyś do Huty Częstochowa Rurexpol czeka na wynik przetargu i ma nadzieję na powrót do huty. Skarb Państwa nie daje wiążących obietnic.
- Produkcję Rurexpolu wygaszono z końcem stycznia, a z końcem lutego upływa termin wypowiedzeń, jakie otrzymali pracownicy firmy.
- Kiedy Rurexpol był częścią Huty Częstochowa, ze względu na dostęp do wsadu i wspólnego wykorzystywania części służb, model jego działania był kosztowo efektywny.
- Węglokoks jest zainteresowany przejęciem producenta rur, ale czeka na rozwój sytuacji w kwestii przejęcia Huty Częstochowa. Bez tego wejście w Rurexpol nie ma sensu.
Kiedy sytuacja w Hucie Częstochowa się stabilizuje, nerwowo robi się w jej dawnym wydziale rur – spółce Rurexpol. Likwidowana spółka już nie pracuje i za chwilę straci załogę. Ludzie liczą na powrót rurowni do huty, ale Węglokoks przed wygraniem przetargu na zakup huty nie chce nic obiecać.
Alchemia, do której należy Rurexpol, w listopadzie ubiegłego roku ogłosiła informację o planowanym wygaszeniu działalności i likwidacji zakładu. Produkcję wygaszono z końcem stycznia, a z końcem lutego upływa termin wypowiedzeń, jakie otrzymali pracownicy firmy.
Przedstawiciele załogi starają się namówić Skarb Państwa na przejęcie likwidowanego zakładu. Patrzą na przykład Huty Częstochowa, która wydaje się wychodzić na prostą po latach zawirowań. Obecny dzierżawca huty – należący do Skarbu Państwa Węglokoks – uruchomił już normalną produkcję w wydziałach stalowni i walcowni. Teraz szykuje się do kupienia zakładu.
Rurexpol powstał z wydzielonego z Huty Częstochowa działu produkcji rur
Załoga Rurexpolu ma nadzieję, że firma, która kiedyś była jednym z wydziałów huty, wróci w jej skład. Wydział produkcji rur został sprzedany przez pogrążone w kłopotach finansowych ISD, które było właścicielem Huty Częstochowa w latach 2005-2019. Sprzedano go w roku 2010, kiedy Roman Karkosik skupował firmy produkujące rury – do posiadanej już Huty Batory, która produkowała m.in. rury, dodał Rurexpol i Walcownię Rur Andrzej.
W ubiegłym roku Alchemia uznała, że segment rur nie ma przyszłości i poinformowała o likwidacji Walcowni Rur Andrzej w Zawadzkiem, a potem także Rurexpolu. Walcownia Andrzej zakończyła produkcję latem ubiegłego roku, a Rurexpol z końcem stycznia tego roku.
Alchemia jest częścią Grupy Boryszew, która od dawna wykazuje w wynikach problemy swojego segmentu stalowego, co jest oczywiście przede wszystkim wynikiem ogólnej sytuacji branży stalowej w Unii Europejskiej. Boryszew od pewnego czasu zmienia strategię, odcinając najmniej dochodowe segmenty. Stało się tak np. z segmentem chemii.
Jak widać, proces ten trwa również w segmencie metali. Alchemia nie jest jedyną firmą w UE, której bardziej się opłaca likwidacja działalności niż czekanie na lepsze czasy.
Dawny wydział rur jeszcze można uratować, kluczem jest utrzymanie załogi
Zdaniem pracowników Rurexpolu obecny stan likwidacji nie wyrządził jeszcze zakładowi wielkich szkód – postój jest na tyle krótki, że można w każdej chwili wznowić pracę, a firma wciąż zatrudnia wystarczającą liczbę osób, by móc uruchomić instalacje.
– W tej chwili priorytetem jest zachowanie załogi. Na razie wszyscy są do dyspozycji, ale 28 lutego kończą się wypowiedzenia. Część może odejść do innej pracy, a w ostatnim okresie mieliśmy załogę w minimalnym stanie osobowym, wystarczającym do prowadzenia produkcji, ale bez dodatkowych pracowników – wyjaśnia Dariusz Zych, przewodniczący NSZZ Solidarność w Rurexpolu.
Pracownicy Rurexpolu podkreślają, że powrót do Huty Częstochowa zmieniłby także w znacznym stopniu rentowność produkcji. Zakład był zbudowany jako jej integralna część, więc jest przystosowany do walcowania wsadu, jaki produkuje huta. Skoro nie trzeba by go było sprowadzać z odległych hut, jego koszt znacznie by spadł. Skoro zaś Rurexpol był kiedyś częścią huty, to łatwo można by osiągnąć także synergie, np. przy dostawach mediów czy nośników energii.
Węglokoks się przygląda i widzi możliwe synergie, ale zwleka z decyzją
Pytany o tę kwestię podczas konferencji przy okazji przejęcia w dzierżawę Huty Częstochowa prezes Węglokoksu Tomasz Ślęzak nie wykluczał przejęcia.
– Przyglądamy się tej potencjalnej transakcji. Kiedy Rurexpol był częścią huty ze względu na dostęp do wsadu i wspólnego wykorzystywania części służb, model jego działania był kosztowo efektywny. Zakład produkuje ciekawe produkty, w tym rury wiertnicze, i sądzimy, że byłby to całkiem, by o tym mówić – powiedział Tomasz Ślęzak.
Miesiąc później pytaliśmy o to także Roberta Kropiwnickiego, sekretarza stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych.
– Jestem zwolennikiem mniejszych kroków i tego, żeby robić to, na co w danej chwili pozwalają możliwości. Uruchamiamy stalownię Huty Częstochowa, wkrótce uruchamiamy również walcownię, bo proszę pamiętać, że to jest też olbrzymia część tego zakładu i dopiero kiedy tu produkcja zaskoczy, możemy myśleć o kolejnych podmiotach – powiedział Robert Kropiwnicki.
Zarówno Węglokoks, jak i Ministerstwo Aktywów Państwowych na razie nie chcą podejmować wiążących zobowiązań. Najpierw trzeba ustabilizować sytuację samej Huty Częstochowa. Jeżeli Węglokoks jej nie przejmie, to wejście do Rurexpolu nie będzie miało większego sensu. W razie powodzenia zapowiadanego przejęcia można zacząć myśleć o synergiach czy korzyściach ekonomicznych, jakie przyniosłoby przywrócenie wydziału rur do majątku huty.
Według pracowników rurownia także ma strategiczne znaczenie
Krokiem w tę stronę jest decyzja rządu o wpisaniu Huty Częstochowa na listę spółek strategicznych. Produkująca blachy grube, mające zastosowanie m.in. w zbrojeniówce huta, została uznana za zakład ważny dla obronności i oddana pod kontrolę Ministerstwa Obrony Narodowej. Wpisanie na tę listę uniemożliwiałoby sprzedanie spółki zagranicznym podmiotom bez zgody rządu.
Węglokoks jako dzierżawca ma prawo pierwokupu w przetargu, który ma zostać rozstrzygnięty 17 lutego, ale to nie gwarantuje mu kupna. W powiązaniu z wpisem na listę spółek strategicznych, które daje rządowi możliwość zatrzymania transakcji, stawia to Skarb Państwa na zdecydowanie mocniejszej pozycji.
Przedstawiciele strony społecznej wskazują także na strategiczne znaczenie Rurexpolu.
– Walcownia Rurexpol w pewnym aspekcie też może być już rozpatrywana jako zakład strategiczny. Obecnie Alchemia, do której należy rurownia, została ostatnim w kraju producentem rur stalowych gorącowalcowanych bez szwu. To rury stosowane np. jako rury wiertnicze, a więc mogą być wykorzystywane w przemyśle gazowym i naftowym, ale także w geotermii. Przy czym jeszcze przed postanowieniem o likwidacji Rurexpolu Alchemia już zlikwidowała dwa swoje zakłady hutnicze, w tym Walcownię Rur Andrzej. Obecnie więc ostatnim producentem oferującym rury bez szwu jest w Polsce należąca do Alchemii Huta Batory – mówi Cezary Miłoś, ekspert Krajowej Sekcji Hutnictwa „Solidarności” ds. hutnictwa i koksownictwa, były pracownik Ministerstwa Przemysłu.
Przy czym trzy wymienione rurownie produkowały wyroby o różnych zakresach średnic, więc pewną część możliwości produkcyjnych już utraciliśmy.
Polskie kłopoty to wynik trudnej sytuacji całej unijnej branży stalowej. Potencjalnie groźne są też decyzje Trumpa
Według Mirosława Motyki, prezesa Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, to wynik problemów segmentu stali w Unii Europejskiej. Przypomina, że zanim Alchemia zaczęła likwidować swój segment rur, ArcelorMittal Tubular Products wygasił produkcję w Krakowie i przeniósł ją do czeskiej Karviny, gdzie ma większy, nowocześniejszy i bardziej wszechstronny zakład niż krakowski.
Według Mirosława Motyki sytuacja w Polsce jest nieco lepsza niż w innych krajach UE, a przy tym czekające nas inwestycje z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) zwiększają szanse na poprawę popytu, także w segmencie rur. Będzie to związane z rozbudową infrastruktury LNG, a w przyszłości także wodoru czy instalacji wyłapywania i gromadzenia dwutlenku węgla (CCS).
Z drugiej strony obowiązujące obecnie przepisy wcale nie gwarantują poprawy sytuacji rodzimych producentów.
– Uważamy za niesprawiedliwe, że ten sam ustawodawca, krajowy czy unijny, nakłada na nasze przedsiębiorstwa restrykcyjne obowiązki związane z wysokim poziomem BHP czy ochroną klimatu i szerzej środowiska, a jednocześnie jako główne kryterium w przetargach wciąż utrzymuje cenę. W tym wypadku naszym firmom trudno jest konkurować cenowo z dostawcami spoza Unii Europejskiej, którzy nie muszą ponosić takich kosztów. Dlatego będziemy się domagać jak najszybszej rewizji dyrektywy o zamówieniach publicznych – mówi Mirosław Motyka.
Komisja Europejska zapowiedziała, że rewizja dyrektywy o zamówieniach publicznych jest przewidziana w harmonogramie na rok 2026, ale branża stalowa stara się, aby ten termin został przyspieszony.
– W tym wypadku sytuację mogą jeszcze skomplikować zapowiadane przez administrację amerykańską cła na unijną stal. Gros naszych (unijnych) dostaw stali na rynek USA to właśnie rury. Jeżeli rynek amerykański się zamknie, to ci producenci będą szukali zbytu na i tak już ciasnym i obleganym rynku unijnym – mówi Mirosław Motyka.
Źródło: wnp.pl